Teraźniejsza Prawda nr 107-108 – 1946 – str. 86

którą zgromadziło się od 375 do 400 braci. W Poznaniu jest największy zbór epifaniczny w świecie. Pomimo trudnych warunków zbór ten szybko wzrasta. Tutaj zamieszkuje nasz przedstawiciel na Polskę, brat Stachowiak, który podejmował nas w swym domu. Zebrania na ogół były prawie takie same jak na drugich konwencjach. Tu przemawialiśmy na przedmiot: Tak niechaj świeci światłość wasza przed ludźmi – z Ew – Mateusza 5:16. Bracia prawdziwie uradowani byli, a Uczta Miłości była najwyższym szczytem konwencji. Wzięło więcej jak godzinę czasu, ażeby wszyscy uczestnicy mogli przejść przed linią pielgrzymów i ewangelistów. Trzy hymny (23, 170 i 341) były odśpiewane po trzy razy zanim nastąpiła pauza podczas Uczty Miłości. Ostatnia i siódma konwencja odbyła się w Katowicach w dniach od 21-go do 23-go lipca. Te same uwagi można zastosować do tej konwencji, co i do drugich. Czterech pielgrzymów i dwóch ewangelistów usłużyło tu na zebraniach. Od 140 do 150 różnych braci i sióstr zgromadziło się tu na ucztę duchową. Wiele z naszych polskich braci, jako odrębnych od braci ukraińskich, którzy mieszkali we Lwowie lub koło Lwowa, było zmuszonych ze względów narodowościowych, opuścić swe osiedla i zamieszkać w południowo zachodniej Polsce, przybyło na tą konwencję, na którą spłynęło hojne błogosławieństwo Pańskie, ku radości wszystkich drogich Panu.

      Podczas naszego pobytu w Lublinie zwiedziliśmy obóz w Majdanku, który po Oświęcimie był najbardziej zabójczym ze wszystkich obozów niemieckich. W Majdanku zginęło około 2,000,000, a w Oświęcimie około 3,000.000 Żydów i Polaków od uduszenia gazem. Gdy dowiedziano się, że jesteśmy Amerykaninem specjalne grzeczności okazywano naszej partii przy oglądaniu tego obozu. Niewiasta pod której zarządem jest ten obóz, który obecnie zamieniono na muzeum narodowe, pokazywała nam różne zabudowania tego obozu. Są to jednopiętrowe drewniane baraki, z których każdy ma około 100×25 stóp. W jednym trzymano liche i stare obuwie, w drugim zaś lichą i starą odzież uśmierconych gazem ofiar, a lepsze obuwie i lepszą odzież wysyłali naziści do Niemiec. W innym baraku ofiary były kąpane pod natryskami przed samem gazowaniem ich. Następnie były tam dwa pokoje gazowe, jeden mieścił około 150, drugi około 300 ofiar zapakowanych jak sardynki. W krematorium było pięć pieców, które rozgrzane do 1200 stopni zamieniały 1200 ciał ofiar na popiół co 24 godzin. Blisko tych pieców był duży płaski kamień używany za stół operacyjny, na którym naziści przeszukiwali wnętrzności tych, których podejrzewali o połknięcie złota lub diamentów. Około 150 stóp od krematorium stała szubienica, na której zostało powieszonych pięć głównych osób, którzy zarządzali Majdankiem. W tym to obozie polska dziewczyna, która odmówiła rozebrania się przed kąpielą w obecności mężczyzn, została żywcem wrzuconą do pieca kremacyjnego. Obóz koncentracyjny w Majdanku ma około 5 mil kwadratowych; obóz w Oświęcimie jest około 5 razy tak duży, lecz. budowany w tym samym planie. Było to w Oświęcimie, gdzie nasz drogi brat W. Stachowiak był więziony przez trzy lata, trzy miesiące i dziesięć dni za odmawianie nazistom zlikwidowania ruchu epifanicznego w Polsce. Raz po razu był on naznaczany na uśmiercenie gazem, ale z Opatrzności Pańskiej uniknął śmierci. Mamy zamiar wydać drukiem jego opis o przeżytych doświadczeniach w obozie. Z przyzwyczajenia podawaliśmy za przykład Nerona jako najbardziej upadłego z ludzi, lecz teraz gdy będziemy chcieli zrobić porównanie, to wymienimy Hitlera jako najbardziej upadłego, który z rozmysłem, jak jego książka Mein Kampf pokazuje, starał się wymordować wszystkich żydów i większość Polaków, oszczędzając tylko silnych, z których chciał uczynić niewolników na usługi „mistrzowskiej rasie.” Trudno jest pojąć, aby ludzie mogli popaść w tak wielką nieprawość w jaką popadł Hitler i jego główni wspólnicy, a jednak jest niezaprzeczony dowód, że popadli.

      Do Warszawy powróciliśmy 24-go lipca, gdzie czekaliśmy na aeroplan do następnego dnia. W dniu 25-go lipca odjechaliśmy do Sztokholmu, a po przenocowaniu w tym mieście, opuściliśmy Sztokholm rano 26-go lipca i tego samego dnia o godzinie 1:30 po południu byliśmy już na lotnisku w Paryżu. Od tego czasu jak brat Stachowiak wyzdrowiał ze skutków więzienia, trudności i długiego niedożywiania, co było powodem wielkiego wychudnienia jego, rozpoczęła się agresywna kampania w Polsce, prowadzona w celu rozszerzenia Prawdy epifanicznej – Około 500 naszych braci ukraińskich dostało się pod rządy rosyjskie, gdy tę część Polski, w której mieszkali, przydzielono do Rosji. Drugie 500 braci zmarło podczas wojny, a w tym 5 ewangelistów i trzech pielgrzymów; 1 z pielgrzymów wyjechał do Niemiec. Kampania agresywna jest głównie prowadzona w tym celu, by powetować stratę około tysiąca braci w Polsce, którzy dostali się pod rządy rosyjskie, albo wyginęli w czasie wojny. Będąc w Polsce naznaczyliśmy sześć nowych ewangelistów; a przed naszą wizytą naznaczyliśmy jednego pielgrzyma z pomiędzy ewangelistów. Z tej to przyczyny mamy teraz większą liczbę ewangelistów w Polsce, niż przed wojną, ale o trzech mniej pielgrzymów. Jeden z pośród pielgrzymów poświęca wszystek swój czas w pracy pielgrzymskiej, drugi połowę czasu, z tego to powodu jest teraz więcej zebrań pielgrzymskich niż było przed wojną. Mówiąc nawiasem dwóch nowych ewangelistów naznaczyliśmy w Brytanii i jednego w Belgii, tego ostatniego dla braci francuskich. Jest nadzieja wielkiego postępu, szczególnie w pracy epifanicznej w Polsce. Róbmy usilne starania o współdziałanie w tej dobrej pracy.

      Naszą wizytę do zborów we Francji i w Belgii skreślimy w streszczeniu. Mamy więcej Polaków w Prawdzie epifanicznej we Francji i Belgii, niż Francuzów lub Belgijczyków. W tych dwóch krajach mamy siedem zborów polskich i siedem francuskich. Wszystkich razem jest około 350 braci polskich i około 250 braci francuskich. Podczas piętnastu dni naszego pobytu we Francji, zebrania odbywały się w większości tych zborów, które dosięgły prawie każdego z braci. Tematy na jakie przemawialiśmy były na ogół prawie te same jak w Brytanii i w Polsce. Pan obficie pobłogosławił te zebrania. Bracia we Francji jak i w Polsce zapewniali nas, że gdyby nasz stan zdrowia nie pozwalał nam wcale przemawiać, to i tak nasza obecność byłaby wystarczającą do ich wzmocnienia i radości. Wszyscy byliśmy radzi widzieć się wzajemnie po dziewięcioletniej przerwie; i rzeczywiście mieliśmy dobrą społeczność ze sobą. (Ps. 133:1). Mamy nadzieję wydać w języku francuskim Boski Plan Wieków, Cienie Przybytku, Mannę i Śpiewnik; Pan zaopatruje nas w potrzebne na to środki. W polskim języku chcemy wydać Boski Plan Wieków i Mannę, ponieważ jest wielka potrzeba wydania tych książek w tych dwóch językach. Liczba braci we Francji i Belgii podwoiła się, a w Wielkiej Brytanii potroiła, od czasu naszej ostatniej wizyty w tych krajach. W krajach skandynawskich praca nie wzrasta tak bardzo w liczbę, jak w głęboką znajomość. Wszędzie bracia prowadzą energiczną pracę w dobrym Słowie Prawdy i dlatego jest nadzieja, że praca szczególnie w Polsce postąpi naprzód w przyspieszonym tępię. Bracia w każdym zborze zasyłali przez nas chrześcijańskie pozdrowienie do dalszych braci do których jechaliśmy z wizytą, przynosimy zatem chrześcijańskie pozdrowienie i miłość braciom w Ameryce. Tym razem, nie tak jak w poprzednich wizytach, wszystkie koszta połączone z naszymi

poprzednia stronanastępna strona