Teraźniejsza Prawda nr 126 – 1949 – str. 63
o podejrzliwym odnoszeniu się Żydów. Jakub rozdzielający lud jaki był z nim i dobytek na dwie grupy – przedstawiające dwie klasy, nominalną i prawdziwie duchowną – wyobraża jak br. Russell postawił duchownego Izraela w taki sposób, by był w pogotowiu do bronienia prawdziwego duchowego Izraela przed atakiem Żydów. Pozafiguralną modlitwę z wierszów 9-12 odmówił J. Pięć klas zwierząt (w. 13-21) podzielone na tyleż grup, jakie Jakub wysłał w prezencie Ezawowi w celu pojednania go, przedstawiają względnie pięć artykułów, jakie br. Russell pisał p. t. Wybrany Naród Boży, które ukazywały się co miesiąc (odstęp pomiędzy hufcem i hufcem) w miesięczniku Overland; pierwszy artykuł ukazał się w lutym 1910, a piąty w czerwcu. Te artykuły były powodem wielkiego zaciekawienia się i zainteresowania pomiędzy Żydami ( 8). W pierwszych kilku miesiącach 1910, br. Russell i J. byli zajęci pracą pomiędzy chrześcijanami (1Moj. 32:1), lecz z wiosną, owego roku ów sługa zarządził, by praca była. podjęta pomiędzy Żydami w kierunkach syjonistycznych (w. 22).
Spotkanie br. Russella z Żydami nastąpiło na początku czerwca na specjalnie ogłoszonym zebraniu dla Żydów, niedługo po jego powrocie z pielgrzymskiej podróży po Europie i trwało przez kilka lat (1Moj. 33:1). Wykłady, jakie przygotował dla Żydów, były tego rodzaju, że najpierw przedstawił Żydom chrześcijan i różnego gatunku nauki chrześcijańskie, jakie są głoszone w różnych denominacjach (w. 1). Naprzód przedstawił im najmniej sekciarskich chrześcijan i ich nauki (służebnice i dzieci ich na przodku, w. 2), następnie najbardziej sekciarskich chrześcijan i nauki (Liją i dzieci jej za nimi), a na końcu prawdziwych chrześcijan i ich nauki (Rachel i Józefa na ostatku). Na wstępie wykładu w bardzo grzeczny i ujmujący sposób przedstawił Żydowskim słuchaczom siebie i swoją misję (szedł przed nimi… pokłonił się… nim przyszedł do brata – w. 3). Grzecznym obejściem się z nimi pozyskał ich serca i oni odpowiedzieli mu wzajemną grzecznością, ponieważ nie spodziewali się tak niezwykłej grzeczności, ani nigdy nie doświadczyli jej ze strony kleru chrześcijańskiego (w. 4). Żydzi, mając na pamięci nauki i wierzenia chrześcijańskie, które wprawiały ich w oburzenie, dlatego zadawali pytania względem tego (pierwsza część, w. 5). Tedy ów sługa w łagodny, uprzejmy i taktyczny sposób przedstawił im trzy rodzaje nauk wspomnianych powyżej grup i to w taki sposób, iż Żydzi uważali to za grzeczne przedstawienie rzeczy (w. 6, 7).
Na ich zapytywanie się co znaczą te pięć wyżej wspomnianych artykułów w miesięczniku Overland, on łagodnie odpowiedział, iż były to błogosławieństwa dane im w podarunku na zawarcie pokoju pomiędzy chrześcijanami a Żydami, gdyż mają wiele wspólnego pokrewieństwa w swoich głównych wierzeniach (w. 8). Rozumie się, iż najpierw Żydzi wzbraniali się przyjęcia podarunku składającego się z odnośnych prawd, ale później pod namową zgodzili się na ich przyjęcie (w. 9-11). Na propozycję wielu Żydów, ażeby lud Prawdy przyłączył się do sił i pracy Syjonizmu razem z Żydami (w. 12) i chociaż niektórzy połączyli się na krótki czas z ostatnimi, to jednak br. Russell dał odmowną odpowiedź w ostatnich dwóch artykułach o Wybranym Narodzie Bożym – (1) Czy Żydzi Muszą Stać Się Chrześcijanami Aby Mogli Powrócić Do Łaski Bożej? (2) Czy Żydzi i Chrześcijanie Muszą Się Połączyć? Na ich propozycję by nawiązać bliższą społeczność i pomoc br. Russell nie zgodził się (w. 15). Wszędzie gdzie br. Russell głosił o posłannictwie Syjonizmu przez te kilka lat, te same cechy znamionowały jego spotkanie się z Żydami. Br. Russell przez brata Driscoll, który był jego dyrektorem publikacyjnym, prosił J., aby wziął na siebie pracę
kol. 2
Syjonizmu i ulżył mu nieco z jego nadmiernych ciężarów. Lecz J. wykazał, że jego dawniejsze pokrewieństwo z Żydami na pewno byłoby dla nich szkodą, gdyby się o tym dowiedzieli i że na pewno dowiedzą się, gdy on stanie na wybitnym miejscu w tej pracy. Te uwagi były powodem, iż brat Russell wycofał swoją ofertę i chociaż J. dał kilka wykładów o Syjonizmie, jednakowoż nie zajął wybitnej części w spotkaniu pozafiguralnego Jakuba z Ezawem, który to przywilej przypadł w całości bratu Russellowi, a szczególnie w zarysach pisania i wykładania.
Udział J. w tej szczególnej pracy składał się w większości z cierpienia, a było to tak: Gdy tylko dowiedział się, że Żydzi odnosili się wrogo do pracy, po pierwszych próbach br. Russella by wzbudzić w nich zainteresowanie w kierunku Syjonizmu, J. bardzo zląkł się i strwożył (1Moj. 32:7), że o jego dawnej przynależności Żydowskiej mogliby dowiedzieć się Żydzi, którzy by na pewno myśleli, że br. Russell używa nowych metod do ich nawracania do wiary chrześcijańskiej – a co okazałoby się fatalnym względem prowadzenia tej pracy. Jego obawy wzrosły tym bardziej gdy bracia w Portland, Ore., którym miał złożyć drugą pielgrzymską wizytę naznaczoną na 27-29 maja, planowali, aby on przemówił do Żydów w Portland na szeroko ogłoszonym publicznym zebraniu, a w tym celu podawano myśl, aby podać w ogłoszeniu jego dawną Żydowską przynależność. Po dowiedzeniu się o tym odradzał braciom podawania takiego ogłoszenia, dowodząc, iż będzie na pewno szkodą dla całej pracy prowadzonej przez lud Prawdy do Żydów. Dowiedział się również ku swemu zmartwieniu, że jego dawne pokrewieństwo z Żydami było już podawane w ogłoszeniach o poprzednich publicznych zebraniach w Portland i dlatego radził braciom, by użyli innego pielgrzyma do wygłoszenia wykładów o Syjonizmie. To było powodem jego gorliwej modlitwy zasyłanej przez kilka tygodni do Pana, by nie dopuścił, aby jego Żydowskie pokrewieństwo stało się kamieniem obrażenia w tej pracy. Jego modlitwa bez zrozumienia jej pozafigury w tym czasie, zawierała w sobie te same myśli, jakie są wyrażone w w. 9-12. Obawy te trwały przez kilka tygodni i nie były pokonane aż po jego zachorowaniu, gdyż w tym czasie poczuł wielką ulgę, będąc pewny, iż To usuwało go na zawsze ze sceny. Od wiersza 13-23 tylko sam br. Russell wypełnił pozafigurę Jakuba, lecz pozafigurę (od wiersza 24-32 wypełnił br. J.
Trwoga, jaką J. odczuwał, doprowadziła go do doświadczenia, które jest zobrazowane w tych wierszach jako bolesne mocowanie się z aniołem. To pozaobrazowe mocowanie składało się z wewnętrznej debaty prowadzonej na tym punkcie, czy ma czy nie ma brać udział w pracy syjonistycznej jako jej wykładowca. Podczas tej cichej debaty ani jedno słyszane słowo nie było wypowiedziane; niektóre osoby, którym po kilku latach opowiadaliśmy o tych doświadczeniach, błędnie przedstawiły to, iż był to okultyzm. Gdy on w swoim umyśle stawiał opozycję, że jego dawne pokrewieństwo z Żydami spowodowałoby ruinę w tej pracy, gdyby zajął w niej wybitne stanowisko, odpowiedź przychodziła: Ufaj w Panu, gdyż On ma nad tym kontrolę. Na to była odpowiedź iż Pan nie żąda byśmy skakali z wierzchołka wieży. w pokuszeniu, że nas zachowa od pewnej zguby. Takie debatowanie trwało całe tygodnie i przybierało różne formy, na które J. dawał ustawiczne odpowiedzi w umyśle swoim w taki sposób, iż wyglądały prawdziwe, logiczne i harmonijne. To debatowanie rozpoczęło się po wewnętrznym debatowaniu pozafiguralnego Eleazara. opisane powyżej w ósmym poprzednim paragrafie i trwało aż po zachorowaniu J. i przyczyniło się w pewnej mierze do jego zachorowania. Br. J.