Teraźniejsza Prawda nr 130 – 1950 – str. 40

znaleźć Boga”? Oba pojęcia, wasze i moje, z powodu natury tej kwestii, muszą być niejasne i nieokreślone”.

      „Jestem najmniej usposobiony, aby się kłócić z człowiekiem, który uduchawia naturę i mówi, że Bóg jest dla niego duszą wszechświata, ponieważ duch, osobistość i wszystkie te abstrakcyjne pojęcia, które mu towarzysza, takie jak miłość, obowiązek i piękno, istnieją dla was i dla mnie, właśnie tak jak istnieje żelazo, drzewo i woda. One są w każdym razie tak istotne dla nas jak rzeczy fizyczne, którymi posługujemy się., Dlatego żaden człowiek nie może opisywać natury, jako pozbawionej tych przymiotów, które są częścią waszego i mojego doświadczenia, a o których wy i ja wiemy, że są w naturze. Jeżeli więc w naszym pojęciu utożsamiacie Boga z naturą, to musicie siłą rzeczy przypisać jej świadomość i osobistość albo, co więcej, nadświadomość i nadosobistość. Nie możecie z powodzeniem syntetyzować naturę i pozbawiać ją jej najwybitniejszych przymiotów. Tak same nie możecie pozbawiać ją jej potencjonalności, bez względu jak daleko cofnęlibyście się w czasie. Innymi słowy, materializm, tak jak on jest pospolicie rozumiany, jest całkiem niedorzeczną i zupełnie nierozsądną filozofią i jest naprawdę uważany jako taki przez większość myślicieli”.

      „Bez usiłowania więc, aby pójść dalej w określeniu tego co w tej kwestii jest nieokreślone, pozwólcie mi ponownie potwierdzić moje przekonanie, że aczkolwiek nie możecie wierzyć w pewne szczególne pojęcie o Bogu, o którym mógłbym wam dać moje wyrażenie, i chociaż  niewątpliwie jest to prawdą, że wiele z naszych pojęć bywa czasami dziecinne i antropomorficzne (uczłowieczenie bóstwa z przymiotami i wadami ludzkimi), każdy kto posiada dostateczne władze do uznania własnej niezdolności zrozumienia zagadnień egzystencji, schyla swoją głowę w obecności natury – jeżeli pozwolicie, wolę powiedzieć wobec Boga – który znajduje się poza tym wszystkim i którego przymioty są nam po części objawione we wszystkich rzeczach, tak iż to mi sprawia ból, tak jak W. T. Kelvin – angielski matematyk i fizyk (1824-1907) – odczuł ból gdy usłyszał surowe ateistyczne poglądy wyrażane przez ludzi, którzy nigdy nie poznali głębszej strony egzystencji. Pozwólcie mi więc odtąd używać słowa Bóg, aby określić to co jest poza tajemnicą egzystencji i co nadaje jej sens. Myślę więc, że nie zrozumiecie mnie źle, kiedy mówię, że nie znałem nigdy człowieka zdrowo myślącego, który by nie wierzył w Boga”.

      „Jak mało wiemy o ostatecznej naturze rzeczy, dokładnie pokazują nam zmiany w naszych pojęciach, które nastąpiły w ciągu ostatnich trzydziestu lat. Kiedy zacząłem otrzymywać stopnie uniwersyteckie w 1893, byliśmy bardzo pewni że fizyczne podstawy świata były zbudowane z około siedemdziesięciu pierwiastków niezmiennych i niezniszczalnych. Również czyniliśmy jasną różnicę pomiędzy fizyką materialną a fizyką eteryczną. Wierzyliśmy w zachowywanie energii, zachowywanie masy i zachowywanie ruchu oraz wiedzieliśmy dokładnie jak za pomocą tych zasad wszechświat utrzymywał swój bieg. Ale teraz jesteśmy o wiele mniej tego pewni, niż byliśmy wtedy. W 1895 r. pojawiły się promienie X (lub Roentgena) jako zjawisko zupełnie nowe i nastąpiła radioaktywność, która nam pokazała, że „pierwiastki” nie są wcale ostatecznymi rzeczami, że atomy doznają ustawicznej zmiany i nie są niezniszczalne. Okazuje się teraz, że prawa elektromagnetyczne nie wchodzą w działalność wzajemną elektronów wewnątrz atomu. Einstein wykazał, że masa i energia są określeniami niezmiennymi i wszyscy teraz zgadzamy się, że poprzednie różnice pomiędzy materialnymi, elektrycznymi i eterycznymi zjawiskami muszą być usunięte. I dlatego jestem bardzo oględny ażeby oświadczać, by nasze
kol. 2
obecne naukowe pojęcia i hipotezy mają trwać na zawsze. Wobec tego jestem o wiele bardziej ostrożniejszy aby przeczyć lub twierdzić dogmatycznie na polu religii – polu; które według ogólnego poglądu jest poza sferą, w której intelektualna wiedza jest możliwa”.

      „Otóż co więcej, mogę powiedzieć w sposób dokładny, że nie ma podstawy naukowej do zaprzeczenia religii – ani też nie ma żadnego powodu w moim rozumowaniu do konfliktu pomiędzy nauką a religią, ponieważ ich pola zupełnie różnią się. Ci, którzy wiedzą bardzo mało o nauce i ci, którzy wiedzą bardzo mało o religii, wchodzą wprawdzie w spór, a widzowie wyobrażają sobie, że jest konflikt pomiędzy nauką a religią, podczas gdy konflikt jest tylko pomiędzy tymi dwoma rodzajami ignorancji. Pierwszy poważny spór tego rodzaju powstał, gdy Kopernik przedstawił swoją teorię, że ziemia zamiast być płaską i być centrum wszechświata, była w rzeczywistości tylko jedną z licznych małych planet, obracającą się raz na dzień na swojej osi, i raz na rok wokoło słońca. Kopernik był księdzem – kanonikiem katedry – i był on raczej człowiekiem religii niż człowiekiem nauki. On wiedział, że podstawy prawdziwej religii nie opierają się na polu, gdzie odkrycia naukowe jakiegokolwiek rodzaju mogą je zakłócić. Prześladowany był nie dlatego, że sprzeciwiał się religii, ale dlatego, że według jego teorii człowiek nie był centrum wszechświata, a to było bardzo nieprzyjemną wiadomością dla licznych egoistów…”

      „Przez wiele lat wierzyliśmy mocno, że słońce było ciałem rozpalonym do białości, które stopniowo oziębiało się. Teraz wiemy, że gdyby tak było to dawno by już ono wystygło, szukamy zatem źródła jego ustawicznego zapasu ciepła i jesteśmy skłonni wierzyć, że ono jest wytwarzane przez pewne formy zmian podatomowych. Nasze odkrycia w tej dziedzinie są tak rewolucyjne jak były odkrycia Kopernika, ale nikt nie myśli aby one były antyreligijne. Niemożliwość jakiegokolwiek konfliktu pomiędzy prawdziwą nauką a prawdziwą religią staje się oczywista, kiedy zbada się cel nauki i cel religii. Celem nauki jest, aby rozwinąć bez uprzedzenia albo z góry powziętego sądu, jakiegokolwiek rodzaju wiedzę o faktach, prawach i procesach natury. Zadaniem jeszcze ważniejszym religii, z innej strony jest, aby rozwinąć sumienie, ideały i dążenia rodzaju ludzkiego”.

      „Wielu z naszych wielkich uczonych było w istocie ludźmi o głębokich religijnych przekonaniach i życiu… Ja wierzę, że im więcej nauka jest badana, tym więcej ona oddala nas od wszystkiego co daje się porównać z ateizmem. I znowu: jeżeli myślicie dość głęboko, to będziecie zmuszeni przez naukę do wiary w Boga, która jest podstawą wszystkiej religii. Znajdziecie, że nauka nie jest w sprzeczności z religia, ale jest jej pomocna. Weźcie innych wielkich wodzów nauki, jak: Izaak Newton, Michał Faraday, Jakub Clerck-Maxwell, Ludwik Pasteur. Wszyscy ci mężowie byli nie tylko religijnymi mężami, ale byli też wiernymi członkami ich wyznań. Ponieważ najważniejszą rzeczą w świecie jest wiara w moralne i duchowe wartości – wiara w znaczenie i cel egzystencji – wiara że gdzieś zdążamy. Ci mężowie nie mogliby być tak wielkimi gdyby nie posiadali tej wiary…”

      „Nie jest to nie do uwierzenia, że będziemy zdolni pewnego dnia zrobić w naszych laboratoriach to co słońce robi w swoim laboratorium. Wiec jest zrozumiałym, że nauka mogłaby, jeżeliby jej dano możność, zmienić ten świat w ciągu jednej generacji. Ale na jaki cel? Bez poparcia moralnego religii, bez ducha służby, który jest istotą religii, nasze nowe władze byłyby tylko środkami naszego zniszczenia”.

      (Dalszy ciąg nastąpi)

poprzednia stronanastępna strona