Teraźniejsza Prawda nr 308 – 1980 – str. 7
W rezultacie jej perfidii został wtrącony do więzienia. Ale Bóg był z nim i w odpowiednim czasie wywyższył go do stanowiska następnego po faraonie, by był władcą nad całym Egiptem, a wtedy On przez Józefa dokonał wielkiego wyzwolenia. Ach, żebyśmy dzisiaj mogli mieć więcej takich mężów jak Józef, którzy mogliby mówić „nie” w przypadku pokus do złego i odpowiadać: „Jakożbym tedy miał uczynić tę wielką złość, i grzeszyć przeciwko Bogu?”.
3. MOJŻESZ POWIEDZIAŁ „NIE”
Mojżesz jest innym silnym charakterem, który w obliczu wielkiej szansy odważył się powiedzieć „nie”. Jako adoptowany syn córki faraona mógł zostać przyszłym władcą Egiptu, ale czytamy o nim w liście do Żydów 11:24—27: „Wiarą Mojżesz, będąc już dorosłym, zbraniał się być zwany synem córki Faraonowej, Raczej sobie obrawszy, złe rzeczy cierpieć z ludem Bożym, niżeli doczesną mieć z grzechu rozkosz, Za większe pokładając bogactwo nad skarby Egipskie [typowe] urąganie Chrystusowe; bo się oglądał na odpłatę. Wiarą opuścił Egipt, nie bojąc się gniewu królewskiego; bo jakoby widział niewidzialnego mężnie sobie poczynał”.
4. RUTA POWIEDZIAŁA „NIE”
W 1 rozdziale księgi Ruty czytamy, że mąż i dwaj synowie Noemi umarli podczas swego pobytu w ziemi moabskiej i że ona pozostała z dwiema moabskimi żonami swoich synów, Orfą i Rutą. Kiedy po około dziesięciu latach Noemi pomyślała o powrocie do ziemi Judzkiej, jej dwie synowe towarzyszyły jej w tym. Noemi jednak nakłaniała je, aby wróciły, każda do domu swej matki i do swego ludu, gdzie mogłyby ponownie znaleźć upragnionych mężów, których ona już nie mogła im zapewnić. Po wielkim płaczu na myśl o rozstaniu się z nią i z miłości do niej, jedna z nich, Orfa, pocałowała swą teściową i powróciła „do ludu swego, i do bogów swoich” (w. 14, 15).
Ale Ruta powiedziała „nie”. Powiedziała także: „Nie wiedź mię do tego, abym cię opuście i od ciebie odejść miała; owszem gdziekolwiek pójdziesz, z tobą pójdę, a gdziekolwiek mieszkać będziesz, z tobą mieszkać będę; lud twój lud mój, a Bóg twój Bóg mój” (w. 16). Później Booz, mąż Boży, został jej mężem a ona została zaszczycona tym, że stała się praprababką Jezusa, który „stał się ciałem” — ludzką istotą (Jan 1:14; Filip. 2:7, 8; Żyd. 2:14).
W taki sposób Bóg wysoce wynagrodził i zaszczycił Rutę, za to, że powiedziała „nie”, kiedy miała czcić pogańskich bogów i pozostać ze swym ojcem i matką w rodzinnym kraju i za to, że w pełni zaufała Jehowie i wolała przebywać z Jego ludem.
5. DAWID POWIEDZIAŁ „NIE”
Dawid był mężem o wielkich i różnorodnych naturalnych zdolnościach, łącząc w sobie niezwykłe
kol. 2
przymioty popularnego męża stanu, wojownika, muzyka i poety. Jego usposobienie na ogół było szlachetne, wspaniałomyślne, pokorne, uprzejme, entuzjastyczne i bohaterskie. Był on pełen czci wobec Boga i od swej młodości zdawał się posiadać bezwzględną wiarę w obietnice i opatrzności Boga.
O Dawidzie kiedy był młody, gdy Bóg miał go pomazać na króla Izraela, jest powiedziane: „Pan sobie znalazł męża według serca swego” (1Sam. 13:14; Dz. 13:22). To samo pod wieloma względami można było o nim też powiedzieć później z punktu widzenia jego głębokiej skruchy, prawdziwej pokuty i szczerego pragnienia uzyskania Boskiego przebaczenia, pomimo jego wielkich wad. Zapis o postępowaniu Dawida, od chwili pomazania go, aż do jego utwierdzenia w królestwie, pokazuje jego bezwzględne zaufanie do Boga, zaufanie, że Ten, który go wezwał i pomazał był także w stanie w Swoim czasie doprowadzić go do tronu i utwierdzić jego królestwo.
W 1Sam. 26 znajdujemy relację o możności powiedzenia przez Dawida „nie”, w związku z bardzo subtelną sugestią popełnienia zła. Ta sugestia miała miejsce w czasie siedmiu lat jego doświadczeń, kiedy zbiegł przed zazdrością i nienawiścią króla Saula. W historii tej jest podane, że Dawid z zaufanym towarzyszem, Abisajem, udał się do obozu Saula. Król Saul i wszyscy żołnierze spali na zewnątrz namiotów ubrani w swoje wierzchnie szaty, co było częstym zwyczajem w Palestynie. Król nie leżał w „rowie” ale na terenie, lub inaczej w zagrodzie przygotowanej z wozów ustawionych w koło. U jego głowy, blisko oparcia pod głowę, aby odróżnić go od reszty armii, była wzniesiona jego włócznia, jak to było w zwyczaju między wodzami.
Pewność, że Dawid z garstką swoich zwolenników bałby się króla i jego armii i że nie zbliżyłby się do nich spowodowała, że nie postawiono straży, tak iż Dawid i Abisaj z łatwością znaleźli króla i mogli go zamordować, gdy spał, po czym uciec pozostając nierozpoznanymi. Dawid powstrzymał się od zabicia króla nie dlatego, by był tak tępy i nie dostrzegał korzyści jakie mógłby z tego czerpać, ale dlatego, że miał szacunek dla Boga i z lojalności wobec Niego. Dawid w pełni uznawał to, że Bóg był Królem Izraela i że to Bóg postawił Saula na stanowisku, jakie on zajmował i pomazał go na króla. Uznawał, że obowiązkiem ludu było szanować króla jako Boskiego przedstawiciela. (Królowie pogańscy nie są w ten Boski sposób ustanawiam). Nie miał takiego niewrażliwego sumienia, które pozwoliłoby mu sądzić, iż Bóg pomazał go na następcę Saula a teraz opatrznościowo życie Saula podał w jego ręce. Przeciwnie, on właściwie rozumował, że Bóg nadal jest Królem i że On ma wszelką władzę, potrzebną do zdetronizowania Saula a postawienia na tronie jego samego, w sposób Sobie właściwy i że Wszechmocny, by wypełnić Swój plan, nie potrzebuje pomocy ze strony mordercy.