Teraźniejsza Prawda nr 292 – 1977 – str. 38
na udział we wspólnym losie sług, jakimkolwiek by mógł być, raczej, prawdę powiedziawszy pozwalają na to, by inni narzekali i raczej zachowują pokój, a nie wzniecają niesnasek — i także raczej miłują i starają się służyć bez złych zamiarów, zamiast dochodzić słuszności.
„W niczem nie oszukując” („nie kradnąc” w ang. Biblii) — nie przywłaszczając sobie skrycie dóbr pana itd. wbrew jego poznanym życzeniom. I nie będzie tutaj niestosownym wspomnieć o tym, że gdyby pan zapragnął zatrudnić swego sługę w jakiejś pracy, która byłaby nieuczciwą, złą z moralnego punktu widzenia, to słuszne byłoby sprzeciwiające się i protestujące stanowisko sługi. Jego sumienie powinno być zachowane w każdej sprawie, która właściwie należy do sfery jego sumienia, lecz nie może wtrącać się do spraw pana w rzeczach należących do sumienia pana i z którymi ten sługa nie ma nic do czynienia. Przez swą bezwzględną uczciwość nawet w najmniejszych sprawach będzie głosić swe kazanie i wywierać wpływ na swego pana „we wszystkim wierność uprzejmą pokazując”, wierność dla interesów pana. Skutek wszelkiej wiedzy sprawia, że osoba inteligentna, gdy się ją ogranicza, staje się niespokojna, a ponieważ znajomość chrześcijańska jest najwyższą formą wiedzy, dlatego bardziej niż jakakolwiek inna skłania do niepokoju. To zawiera myśl, że chociaż istnieje wielka różnica pomiędzy warunkami króla i wieśniaka w odniesieniu do ludzi i spraw ziemskich, to jednak oni rzeczywiście stoją na równi, co się tyczy moralności —na tym samym poziomie z punktu widzenia Boskiej sprawiedliwości. Ta myśl raz przyjęta do najpokorniejszego umysłu burzy bardzo dużo głębokiej czci jaka w przeciwnym razie mogłaby być żywiona do posiadających ziemską władzę. Dla biednych jest to myśl podnosząca na duchu, że przed Królem całej ziemi stoją na równi z najbogatszymi, największymi uczonymi i najpotężniejszymi na ziemi — że „człowiek mimo wszystko jest człowiekiem” biedny, czy też bogaty. To sprawia, że uświadamiają sobie, że człowiek ma jakieś ludzkie prawa i że one są wyższe od praw zwierzęcych, że obejmują wolność myśli i sumienia oraz pewną wolność postępowania. To jest to oświecenie, które chrześcijaństwo dało światu, które ma właśnie spowodować wielki wstrząs i rewolucję, które obali w anarchii wszystkie obecne instytucje. Chrześcijański sługa ma być czymś więcej niż jedynie oświeconym człowiekiem. On jest także człowiekiem poświęconym Bogu, tym, który zrzekł się swych „praw” na rzecz woli Bożej i który oddawszy siebie w ręce Pana, aby być przez Boga nauczanym, przystosowywanym i przygotowywanym do królestwa niebieskiego, jest pełen wiary, że Pan zarówno może jak i chce darzyć go zaufaniem, stać na straży jego spraw i nie dopuścić, aby cokolwiek przyjdzie na niego było przeciwne jego duchowemu rozwojowi i dobru.
Prawdziwy chrześcijański sługa (a wszyscy chrześcijanie powinni być sługami, jeśli miłują swego Mistrza — Filip. 2:7), a zatem poświęcony, zdaje sobie sprawę, że przy Boskiej Opatrzności, nie ma się w obecnym czasie spodziewać swych praw, ani o nie walczyć, lecz przeciwnie ofiarowuje je woli Bożej — aby czynić wolę Bożą tak dalece, jak może mu się nadarzyć sposobność i aby wola Pana wykonywała się w nim według Pańskiej mądrości i opatrzności. Gdy jest uciskany i traktowany niesprawiedliwie będzie liczył na wybawienie przez Pana i w jakikolwiek sposób ono nadejdzie przyjmie je jako skutek zarządzenia Bożego, a czegokolwiek Bóg nie dostarcza w celu uwolnienia według słusznej i sprawiedliwej zasady, on przyjmie jako zarządzenie Jego opatrzności i złoży Panu podziękowanie za Jego pieczę i będzie się starał nauczyć lekcji cierpliwości i doświadczenia oraz długiego znoszenia, jakie te próby mogą wszczepić. W takim przypadku rozpozna, że te próby od kogokolwiek przychodzą są dozwolone, jeśli nie zarządzone, przez Pana i zamierzone dla jego dobra i duchowego rozwoju. Tacy chrześcijańscy słudzy i tacy chrześcijanie na każdej drodze życia są jedynymi, którzy wiedzą czym rzeczywiście jest zadowolenie. Inni walczą o zdobycie praw i o naprawienie zła kultywując coraz bardziej w swych sercach ducha samolubstwa i zazwyczaj sprawiają sobie więcej kłopotu i niezadowolenia. Tylko chrześcijanin może powiedzieć: „Jestem kontent z losu swego odkąd kieruje mną ręka Pana mego” i może zająć takie stanowisko jedynie przez ćwiczenie żywej wiary, a ćwiczyć taką żywą wiarę w sprawach życiowych może tylko wtedy, gdy poświęcił siebie Panu, a uczynić takie poświęcenie może tylko po przyjściu do wiedzy o Boskim charakterze i planie. Apostoł nas zapewnia, że tacy słudzy ozdabiają doktrynę Boga, naszego Zbawiciela. Oni pokazują, że nie jest to doktryna walki lecz pokoju i dobrej woli wobec ludzi, nie doktryna jedynie osobistych praw i samolubnej walki o ich zdobycie, lecz doktryna miłości, radości i pokoju w Świętym Duchu.