Teraźniejsza Prawda nr 93 – 1938 – str. 22
z wszystkim w Bogu. Jest to ta druga praca w pojednaniu, czyli oczyszczeniu, osiągnięta przez usługiwanie naszego Pana w czasie Paruzji przez pielgrzymów i posiłkowych pielgrzymów, która jest zobrazowana we w. 50 przez ofiary dowódców, dokonujące oczyszczenia dusz swoich przed Panem.
(49) Jak to było uczynione? Kilka przykładów wyjaśni ten proces dla wszystkich wypadków. Najpierw przytoczymy dotyczące doświadczenie naszego Pastora, w którym on zapanował nad swoją nadmierną bojaźnią o owce, a w którym niedostatecznie ufał słowu Pańskiemu, że nikt nie będzie mógł wyrwać Mu Jego owiec z rąk Jego (Jan 10:28). To doświadczenie naszego Pastora było połączone z pozafigurą przedostania się Jasobama przez wojsko filistyńskie w Betlehemie i przyniesienia wody ze studni przy bramie Dawida, (1Kron. 11:11, 18). Gdy p. Barbour w usiłowaniu, aby usprawiedliwić swoją naukę przeczącą, okupowi, dał w swoim czasopiśmie, mającym pozór prawdy, lecz w rzeczywistości wykrętne tłumaczenia ofiar za grzech z 3Moj. 16, wiedząc, że jego i p. Barboura czasopisma wychodziły prawie do tych samych rąk, to nasz Pastor obawiał się wielce o prawdziwe owce, że błąd na ten przedmiot może doprowadzić ich do zgubnego zaparcia się okupu. Ta bojaźń podniosła się do ostatecznego stopnia. Co nasz Pastor uczynił w tej łączności, podaliśmy w ang. P. ’28, 171-173, (w polskiej ukaże się później). Przeczytanie danego opisu uczyni zbytecznym powtarzanie szczegółów tutaj. Była to bojaźń naszego Pastora o Trzodę, która dała demonom przystęp do niego, przez co oni mu bardzo dokuczali. On usilnie walczył przeciwko nim w ich ataku na niego przez tę bojaźń, aż ich tak zupełnie zwyciężył, że gdy się dostał do pozafiguralnej studni i zaczerpnął tej właściwej porcji, tj., Prawdy o ofiarach za grzech, zobrazowanej w 3Moj. 16, to jego bojaźń już była pokonana. Zamiast pośpieszyć się, żeby to poselstwo przedstawić Kościołowi, to widział, że Prawda, zawarta w nim, była tak wielka, że usprawiedliwiłaby jego zwołanie zebrania z przedniejszych braci w Prawdzie najpierw, którzy spędzili osiem dni w pilnym badaniu dotyczących spraw i z końcem tego czasu wszyscy byli przekonani, że to było prawdą. Następnie wygłosił wykład na ten przedmiot w zborze w Allegheny. Potem, możliwie trzy, lub cztery miesiące po przyjściu do wyrozumienia 3 Moj. 16, on przygotował i wydał w 'Strażnicy w lutym, 1880 r. pierwszy artykuł o przybytku. W marcowej Strażnicy w r. 1880 ukazał się pierwszy artykuł wyjaśniający 3 Moj. 16, po właściwych doświadczeniach. Jego skrajna bojaźń była pokonana. Miał zupełność pokoju w zapewnieniu, że nikt nie był w stanie wyrwać owiec z ręki dobrego Pasterza. W tej wielkiej potyczce, jaką on miał z demonami, którzy nie chcieli go dopuścić do pozafiguralnej studni, on dokonał oczyszczenia czyli pojednania za swoją duszę przed Panem, tj., on przyprowadził siebie w zgodę z Panem, to jest, we wierze, że temu dobremu Pasterzowi każdy podpasterz ma ufać, iż On utrzyma Swoje owce bezpiecznie. Było to przy końcu tego doświadczenia zwycięskiego nad bojaźnią, kiedy nasz Pan dał mu drugą i najgłówniejszą funkcję jego urzędu, jako onego Sługi, tj., dozór nad spichrzem, a od wiosny r. 1876 miał powierzoną pierwszą funkcję, tj., nadzór nad domownikami. W celu właściwego sprawowania tego urzędu było niezbędnym, ażeby wszedł we faktyczną zgodę ze zarządzeniem Pańskim, że dobry Pasterz jest odpowiedzialny za owce i aby był wierny i zdatny we wykonaniu tej odpowiedzialności, gdyż inaczej, to byłby się wtrącił w pracę naszego Pana.
kol. 2
DOŚWIADCZENIE BRATA BARTONA
(50) Teraz podamy stosowne doświadczenie brata Bartona, jako pozafigurą Semma, trzeciego najsilniejszego hetmana Dawidowego (2Sam. 23:11, 16), w dostaniu wody z tej studni. Dotycząca słabość brata Bartona była we wynajdywaniu wad, gdzie się jego nie tyczyło on uczuł urazę z powodu obejścia się brata Russella z A.E. Williamsonym w 1908 i 1909 roku, gdy ten ostatni w jego usiłowaniu, ażeby poprzedniego usunąć z przewodnictwa pracy, publicznie go zaatakował, został usunięty z prywatnego sekretarstwa i później z pracy pielgrzymskiej, a później za jego ciągłą pracę przesiewającą br. Russell pisał przeciwko niemu. W swoim dotyczącym postąpieniu brat Russell był zupełnie usprawiedliwiony; lecz brat Barton odczuwał, iż brat Russell nie próbował nawrócić dosyć silnie A. E. Williamsona, i z tego powodu obraził się z takiego jego postępowania. Demoni poduszczali tę słabość brata Bartona; lecz on walczył silnie przeciwko nim i odniósł zwycięstwo w tej walce: przyszedł do porozumienia, że jego postępowanie było wynajdywaniem wad i wtrącaniem się w czyjeś sprawy i usunął to na bok. Potem pozyskał przystęp do studni i wydobył z niej prawdę, że pomiędzy r. 1874 i 1878 Jezus przez osobiste potyczki ze szatanem, związał go, co było przygotowaniem do splądrowania szatanowego domu – demonów w ich panowaniu nad ziemią. (S. ang. ’10, 315, 316). Ta walka musiała być stoczona, ażeby uczynić oczyszczenie przed Panem – uczynić siebie zadowolonym z Boskim sposobem zarządzania żniwiarskiego kierownictwa przez onego Sługę.
(51) Pozafigurą Eleazara (2 Sam. 29:3, 16) jest inny brat, który miał słabość niewłaściwego uporządkowania siebie względem onego Sługi, jako pierwotnego wydawcy pokarmu na czas słuszny. Np., gdy bracia zadaliby mu pytania biblijne, które jeszcze nie były wyjaśnione przez onego Sługę, to on zamiast odmówić odpowiedzieć na nie, na podstawie, że Pan jeszcze nie wyjaśnił tej sprawy przez onego Sługę, on próbował dać swoje własne wyrozumienie, wciąż jednak wierząc, że nie on, lecz nasz Pastor był owym Sługą. W 1910 r. Pan przyprowadził go twarzą w twarz z kwestią. Pytanie przedstawiło się w tej formie: Jako nauczyciel Kościoła Powszechnego w pokrewieństwie do funkcji onego Sługi, jako specjalnego mówczego narzędzia Pańskiego, w jaki sposób ma on postępować, aby uniknąć, z jednej strony, kłaniania się i czczenia posłańca, a z drugiej strony, dawania myśli braciom odnośnie tekstów Pisma Św., które nie były wytłumaczone najpierw przez onego Sługę; ponieważ on zrozumiał, że to ostatnie postępowanie nie było właściwe, jak również zrozumiał, że było niewłaściwym czcić posłańca. Nad tą kwestią on miał długotrwałą wewnętrzną debatę, w której najbystrzejsze sofisterie przedstawiły się jego umysłowi, wpierw z jednej ostateczności, następnie z drugiej ostateczności, potem nie z tak odległych skrajności. To była najostrzejsza debata, tak wewnętrzna, jaki zewnętrzna, jaką on kiedykolwiek miał. Z łaski Pańskiej on mógł odeprzeć każdy atak, uczyniony na niego w tej debacie; cały czas jego wola względem tej sprawy była złożona w rękę Pańską. Na ostatku wyszedł zwycięsko z tej walki, gdy zrozumiał i poddał się myśli, że urzędowe funkcje naszego Pastora, jako onego Sługi, zabraniały, żeby on (ten brat) miał dawać jakie nowe doktrynalne, figuralne, lub prorockie myśli, póki by ich on wpierw nie przedstawił onemu Słudze i dostał jego potwierdzenie na nie, a jeżeli to były dość ważne sprawy, to nie powinien wypowiadać ich nikomu, aż dopiero potem, gdy on Sługa przedstawił je najpierw Kościołowi. Tak więc przez tę trudność nauczył się zasad jakimi on się ma rządzić w swej urzędowej