Teraźniejsza Prawda nr 88 – 1937 – str. 47
Mówi, że ma rejentalny dokument od Towarzystwa, świadczący, że on nie ukradł literatury, itd. Towarzystwu w Polsce, gdy je opuścił, biorąc ze sobą ich literaturę, itd. On może mieć dokument od Towarzystwa który świadczy, że on oddał pewną część ich literatury; lecz jeżeli on mówi, że ten dokument odnosi się do wszystkiej literatury, włącznie z tą którą on zabrał Towarzystwu, to wierzymy, że on skłamał odnośnie tego dokumentu, tak jak skłamał, gdy mówił, że ma listy i dokumenty, dowodzące jego kłamstwa w jego gazetce przeciwko nam; ponieważ Towarzystwo wydało artykuł w Strażnicy, oskarżając go o kradzież ich literatury, ich kontraktu dzierżawnego sali przy ulicy Bożej 35, itd. Przecież jeżeli oni wydali taki artykuł, to nie daliby mu takiego rzekomego dokumentu. Jeżeli ma, co on twierdzi, że to jest takim dokumentem, to wcale nie zdziwiłoby nas, gdyby go podrobił. Twierdzi, że użył część tych 11, 400 zł. na spłacenie długów bankowych za osuszenie jego roli, ażeby nie utracić swego domu za te długi, i mówi, że taki użytek nie był kradzieżą, ale właściwy. Jeżeli więc w ten sposób użył część tych 11, 400 zł. to było malwersacją; ponieważ zabranie funduszy, poleconych jemu wyłącznie na utrzymanie jego i jego rodziny podczas jego wykonywania służby między ludem w Prawdzie w czasie Armagedonu, i obrócenie ich na osobisty i familijny użytek przed tym czasem bez pozwolenia naszego, jest formą kradzieży, którą polskie i amerykańskie prawo nazywa malwersacją i podlega karze więziennej. Jeżeli chciał je użyć w celu zachowania swego gospodarstwa, dlaczego się nie zapytał nas o pozwoleństwo? Rzetelny człowiek zapytałby się o takie pozwoleństwo; ale zabranie ich bez takiego pozwoleństwa było złodziejstwem. Ważniejsze fakty odnośnie drenacji jego roli są jak następują: Spółka Wodna nie zapłaciwszy swego długu, więc członkowie jej każdy z osobna był skarżony o część tego długu. Dług C.K., po odliczeniu sum, które już wpłacił, wynosił 5, 841 zł. 41 gr. Z powodu kryzysu bank zmniejszył im ten dług, a ile, o tym C.K. nie mówił. Ta sprawa (procesu sądowego) według przynależnych dokumentów, jakie C.K.: przysłał nam 1-go maja, 1936 r. w odpowiedzi na nasze żądanie była załatwiona 14-go czerwca, 1932 r., około trzy miesiące po tym, gdy powierzyliśmy jemu te 11,400 zł. Następnie podajemy jego słowa odnośnie tych pieniędzy: „Groziła nam licytacja. Musiałem wziąć adwokata. Stanęło na tym, że zapłaciłem większą sumę pieniędzy, bank mi trochę opuścił, ze względu na kryzys, a parę tysięcy długu jest do spłacenia, lecz rozłożone na lat 36 po 56 zł. co pół roku, na rok 112 zł., lecz procenta stopniowo są coraz mniejsze. Nie miałem innych pieniędzy tylko te od Brata. Wziąłem z nich”.
Przypuśćmy, że z powodu kryzysu bank opuścił mu dług do jakich 5000 zł. Według tego, co on mówił, że po spłaceniu większej części tych 5000 zł. długu, on jeszcze został winien bankowi przynajmniej 2000 zł., które z procentem miały być spłacane po 112 zł. na rok przez 36 lat, to według jego własnego zdania on skradł na konto drenacji około 3000 zł. z tych 11.400 zł. A to pozostawiłoby z tych 11.400 zł. jeszcze 8400 zł. Dalej mówił, że za pewną sumę z tych 8400 zł. zakupił żywności na Armagedon. Żaden rozsądny człowiek nie użyłby 1000 zł. w tym celu. Mimo tego, że krytykował drugich za to, że zakupili żywności, itd. na czas Armagedonu zanim Armagedon miał się zacząć we Włoszech, to on sam uczynił to samo, wiedząc, że radziliśmy braciom zaczekać do tego czasu z zakupnem, gdyż nie byliśmy pewni, kiedy się zacznie. Lecz latem 1932 roku C.K. powiedział bratu Hoffmanowi, że ma wielką sumę pieniędzy, określając ją takimi wyrazami, które dowodzą, że to były te, które zostawiliśmy jemu, że obawia się trzymać je do Armagedonu i zdecydował się użyć je na wystawienie
kol. 2
nowych budynków i uczynić wielkie polepszenia na jego gospodarstwie, co on też uczynił w pozostałych miesiącach 1932 i przez kilka miesięcy w 1933 r. Więc użył pomiędzy 7400 i 8400 zł. z tych 11.400 na budowę i reperację w gospodarstwie zanim powróciliśmy do Polski w lipcu 1933 r. Dlaczego on nam wtedy odpowiedział na pytanie, czy jeszcze ma te wszystkie 11.400 zł. które mu powierzyliśmy, że jeszcze je ma wszystkie, jeżeli już wtedy wydał je na odbudowanie swego gospodarstwa? On już wtedy skradł i użył je wszystkie, oprócz mniej niż 1000 zł.. (użyte na zakupno żywności na Armagedon) na inne niż upoważnione cele, na które powierzyliśmy mu te pieniądze pod jego opiekę. Rozumie się nie mogliśmy słusznie nazwać złodziejstwem jego użycie tych mniej niż 1000 zł. na żywność na Armagedon; ponieważ to było w ogólnej harmonii z tym celem, na który jemu były powierzone te pieniądze, chociaż według naszej rady on powinien był zaczekać ze zakupnem żywności, aż Armagedon się zacznie we Włoszech. Ale jego użycie reszty z przeszło 10.400 zł. bez naszego pozwoleństwa na inne niż upoważnione cele. było złodziejstwem. A jego mówienie nam w lipcu, 1933 r., że jeszcze ma wszystkie, było wypowiedzianym kłamstwem. aby ukryć jego złodziejstwo. Ponadto, w daniu wrażenia braciom na zebraniu w Warszawie 5-go stycznia, że użył wszystkie te pieniądze na spłacenie długu za osuszenie ziemi i na żywność na Armagedon, a ukrycie przed nimi faktu, że użył blisko 8000 z nich na budowę i polepszenie swego gospodarstwa, szkaradnie przez to skłamał, ażeby ukryć swoje złodziejstwo tych blisko 8, 000 zł. Złodziej i kłamca, jakim, rozumie się, on jest, przekręciłby opowiadanie biedy, tak jak on to uczynił w tym wypadku, ażeby dać mniej zły pozór jego czynom i wzbudzić sympatię u niewinnych; lecz jego powieść, że on użył prawie wszystkie te pieniądze na ratowanie swego gospodarstwa od licytacji, jest fałszywa. Oprócz tego, że jego powieść jest fałszywa, to dowodzi, że on jest malwersantem. „Z ust twoich będziesz osądzony.” On ma zwyczaj płakania przed braćmi z powodu tych rzekomych złości, jakieśmy mu wyrządzili we wyjawieniu jego grzechów przeciwko Bogu, prawdzie i braciom. Rozumie się, że czyni to dlatego, ażeby usidlić uczni w jego sidło, tak jak jest wiadome o krokodylu, który płacze, gdy pożera swoją ofiarę. Łzy C.K. w tej sprawie są łzami krokodylowymi, puszczane w celu pozyskania i pożarcia swych ofiar.
Jest tak bezwstydnym, bezczelnym i obłudnym, że nawet powiedział, iż gdyby nie był chrześcijaninem, to zaskarżyłby nas za przedstawienie go fałszywie. On chrześcijaninem! Tak, tego samego gatunku z jakiego Judasz Iskariota był! Ponieważ jesteśmy chrześcijaninami przeto byliśmy wstrzymani od zaskarżenia go i odesłania do więzienia. On wie o tym; i możliwie dlatego odważył się tak bezczelnie wyrazić. Rozumie się, on nie odważyłby się zaskarżyć nas; ponieważ on wie o tym, że taka skarga zaprowadziłaby go do więzienia; gdyż w samoobronie bylibyśmy zmuszeni wyjawić jego złodziejstwa i on ponosiłby skutki. Tylko się tak wyraził, ażeby nie dać swym czynom takiego bardzo złego pozoru i ażeby pozyskać współczucie swoich zwolenników. Odpowiada na zarzuty kradzieży, ukryte w fałszywych sprawozdaniach kilometrów, że on raportował kilometry ewangelistów ze swoimi. Na to odpowiadamy: (1) Nie było dosyć różnicy pomiędzy liczbą zaraportowanych, a aktualnie przejechanych kilometrów, ażeby zaraportowana liczba miała mieścić w sobie kilometry ewangelistów. (2) Ta różnica wcale nie zgadzałaby się z dodatnimi kosztami jakie on zaraportował. (3) Podawał kilometry przejechane szczegółowo, tj., ile ich podróżował od jednego miejsca do drugiego; a to zgadza się z myślą,