Teraźniejsza Prawda nr 85 – 1936 – str. 95
Parę słów o jego pensji 270 zł. miesięcznie. Przy końcu r. 1929 zadecydowano, żeby był naszym przedstawicielem w Polsce i aby dawał wszystek swój czas pracy Epifanicznej. Zapytaliśmy go ile, żyjąc oszczędnie, potrzebowałby miesięcznej pensji. Odpowiedział nam, ponieważ jego bracia zarabiają 1000 zł. na miesiąc, on powinien mieć $30.00 na miesiąc, co wtedy wynosiło około 270 zł. Nie znając polskich warunków, a mając warunki amerykańskie na uwadze, myśleliśmy, że to nie było za wiele i zgodziliśmy się. Fałszywie twierdzi, że mówiliśmy mu nie mówić nic do nikogo o tej sumie. On sam mówił nam o tym. Powiedzieliśmy mu, żeby nie powiadał nikomu o tych 11, 400 zł., ponieważ wiedzieliśmy, że jeżeliby dowiedzieli się o tym złodzieje, usiłowaliby je skraść. Gdy ogłosiliśmy zeszłego maja, że otrzymywał 270 zł. na miesiąc, bracia bardzo zdziwili się z tego, i uważali, że to było zupełnie za wiele. Powiedział fałsz niektórym, że mu dawaliśmy tylko 80 zł., na miesiąc – dosyć na wynajęcie robotnika do jego gospodarstwa w jego miejsce, gdy on podróżuje, jako pielgrzym. Podczas naszego pobytu w Polsce zeszłego lata, dowiedzieliśmy się, że dobrzy mechanicy otrzymują tylko od 125 do 150 zł. na miesiąc. Z tego widzimy, że żądał od nas i dostawał około dwa razy tyle co dobry mechanik dostaje w Polsce, a oprócz tego miał jeszcze gospodarstwo. Rozumie się, że wykorzystał w tej sprawie naszą nieświadomość stosunków w Polsce. Z tego teraz rozumiemy, dlaczego nie chciał, ażeby bracia wiedzieli ile on pobierał. Gdy mówi, że użył te 270 zł. na utrzymanie jego rodziny, opłacenie kosztów biurowych’, utrzymanie pielgrzyma i pomaganie ewangelistom, to okropnie kłamie. Następujące rzeczy to wskazują: Gdy podaliśmy mu myśl, żeby dał część z tych 270 zł. br. Kucowi na utrzymanie jego rodziny, to odmówił, twierdząc, że to nie było ponadto co on potrzebuje dla swej rodziny. A choćby opłacał koszta biurowe z tej pensji, to powinien dać sprawozdanie z tego, ile włożył na fundusz Prawdy i ile wypłacił, a tego on nigdy nie uczynił. Te 270 zł. nigdy nie podawał w jego sprawozdaniu, ani jako dochód, ani jako rozchód Funduszu Prawdy pod jego opieką, ponieważ one nigdy nie tworzyły części tego polskiego funduszu Prawdy; lecz były wysyłane od nas do niego osobiście z funduszu Prawdy w Ameryce, nie mając żadnej łączności z funduszem Prawdy w Polsce. Ani też nigdy nie dał sprawozdania z jakiegoś dochodu lub rozchodu pielgrzyma, lub ewangelistów, jako pieniądze, wzięte z tych 270 zł., co powinien by uczynić, jeżeliby użył z tych pieniędzy na utrzymanie pielgrzyma, lub ewangelistów. Ani też nigdy nie dał sprawozdania z ofiary od samego siebie na polski fundusz Prawdy. Przeto kłamał, gdy mówił, że on użył z tych 270 zł. na koszta biurowe i utrzymanie pielgrzyma i opłatę kosztów ewangelistów. Jedynym pielgrzymem oprócz niego, który otrzymywał pomoc finansową był br. Kuc, który z początku otrzymywał od zboru warszawskiego i łódzkiego, a potem tylko od zboru warszawskiego 50 zł. miesięcznie. Jeżeli on coś ofiarował w tym celu, na który zbór warszawski dawał, to czynił bez naszej wiedzy i przecież nie dlatego, że wymagaliśmy tego, ale jako prywatna osoba tak samo jak jakikolwiek inny członek zboru. Dlaczego on skłamał o płaceniu kosztów biurowych, o dawaniu na utrzymanie pielgrzyma i na koszta ewangelistów z tych 270 zł. jest nam teraz jasnym. On wiedział, co za szkodliwy skutek byłby dla niego, gdyby polscy bracia uwierzyli, że on żądał i dostał 270 zł. na miesiąc – dwa razy tyle ile powinien był żądać, nawet nie biorąc w to pod uwagę jego gospodarstwa. Kilka lat temu powiedział nam, że skradziono mu ubranie, w którym dawał wykłady; przeto ofiarowaliśmy kupić mu inne i zapytaliśmy się go, ile będzie kosztowało. Odpowiedział $30.00, tj., 270 zł. Zaczęliśmy dawać mu na nie (w Lwowie) i staliśmy w takim miejscu, gdzie kilku braci widziało gdy liczyliśmy pieniądze dla niego. On z wyrażeniem ostrożności na twarzy i gestem mówił nam, żebyśmy nie pozwolili im zobaczyć, iż dajemy mu pieniądze. Potem powiedział zborowi łódzkiemu o tej kradzieży tego ubrania a zbór zapłacił krawcowi 70 zł. za zrobienie mu nowego. Nigdy nie ofiarował wrócić nam tych 270 zł., co było zupełnie za wiele, ponieważ koszt ubrania sprawionego mu przez łódzkich braci tego dowodzi. Wyjeżdżał w podróż z podartym ubraniem i powiadał braciom o tym i w ten sposób dostawał materiał, co jednego razu uczynili bracia we Francji, a jak często to czynił w Polsce tego nie wiemy. Jego opowiadania, że on nic nie dostaje z funduszu Prawdy pobudziło braci dać mu żywność; ci bracia nie wiedzieli, że on otrzymuje jeszcze raz tyle pensji, ile powinien otrzymać. Zaiste, był on wielkim ofiarnikiem, ten, który kradł z funduszu Prawdy! Jeżeli br. Hołowacki ofiarował mu pieniądze, to uczynił to bez naszej wiedzy i upoważnienia. Dowiedzieliśmy się w Polsce, że to był on, który wynalazł kłamstwo, że my dostajemy $1, 500 miesięcznie z funduszu Prawdy. Widzieliśmy to kłamstwo w liście, którego pisał do br. Milczewskiego. Powiedział to kłamstwo na to, ażeby jego dostawanie 270 zł. miesięcznie nie wyglądało tak bardzo źle.
Co on mówi o przyłączeniu się br. Johnsona do jego rzekomego słupa jest za niedorzeczne do opowiedzenia, gdy się pamięta fakty. To co on mówi o naszym nie zamknięciu go przez 7 dni,
kol. 2
dowodzi, że nie wie, co znaczy zamknięcie na 7 dni. Powyżej powiedzieliśmy, jakim sposobem to uczyniliśmy. Oprócz tych sposobów, nasze napomnienia, nasze stawiania mu zarzutów i naprawiania go były częścią takiego zaniknięcia go – ograniczenia go. Mówi, że nie byliśmy ostrożni w obchodzeniu się z nim w tej sprawie; lecz faktem jest, że staraliśmy się więcej i dłużej odciągnąć go od jego rewolucjonizmów niż któregokolwiek innego Lewity, z którym mieliśmy do czynienia. Nasza pomyłka w tej sprawie jest ta, że byliśmy za ostrożni, aby zachować polskich braci od przykrych doświadczeń przesiewania, przeto za długo załatwialiśmy tę sprawę z nim. Z żadnym innym Lewitą nie rozprawialiśmy dłużej, jak sześć miesięcy. Z nim załatwiliśmy około trzy lata. A jednak oskarża nas o działanie bez namysłu i ostrożności. Zarzuca nam brak miłości. Wieloma sposobami udowodniliśmy mu naszą miłość dla niego i polskich braci. Teraz zaleca miłość zamiast czynność z Kozłem Azazela. Lecz co fakty dowodzą o jego miłości? Że ma miłość do pieniędzy! Mówi: „Będziemy pomagać sobie wspólnie. Ja Warn, a Wy mnie.” Tak, szczególnie aby mu pomagać, a nie on wam, było jego myślą, sądząc to z jego przeszłości. Miejcie zwrócone oczy wasze na niego, ponieważ on ukradnie wam pieniądze, jeżeli mu je powierzycie. Człowiek, który czyni tak jak on czynił, że kradł z ołtarza Bożego, możemy być pewni, że taki skradłby pieniądz z ócz umarłego! Nawet żebrze o znaczki, mówiąc, że nie odpowie na listy, jeżeli nie otrzyma znaczek na odpowiedź. Mówi, że nie chciał walki, w której słabe owce miałyby cierpieć. Dlaczego więc złączał przesiewanie skoro tylko był odprawiony i ogłoszony jako Lewita. Było to naszym pragnieniem, aby zaoszczędzić braciom trudności z powodu tego przesiewania, które zmusiło nas do tak długiego obchodzenia się z nim w cierpliwości. Wiedział on, że jest naśladowcą Pana Jezusa. Tak, w bardzo podobnym duchu jak Judasz był naśladowcą Pana Jezusa! Okropna obłuda jego ostatnich pięciu paragrafów jego pisemka jest objawiona, gdy pamiętamy, że były pisane przez złodzieja, kłamcę, zdrajcę, Judasza. Myśleliśmy, że J. F. R. był największym kłamcą, z którym mieliśmy do czynienia. Lecz w kłamaniu, on jest dzieckiem w porównaniu do C. K., olbrzymich kłamstw. Nasze doświadczenie z nim dowodzi, nawet wliczając J. F. R., że C. K., jest najwięcej upadłym w charakterze z wszystkich Lewitów z którymi mieliśmy do czynienia. Czy jest co się dziwić, że Pan, znając jego kłamliwe, przywłaszczające sobie władzę, złodziejskie i judaszowskie postępowanie, odrzucił go od wysokiego powołania i objawił go jako Lewitę? Brzask w Ameryce rozsyła jego pismo z 264 kłamstwami tu w Ameryce; przeto on staje się odpowiedzialny za rozsyłanie gazetki przeciwko nam, która jest tak bardzo przepełniona kłamstwami, a tym sposobem dodaje tylko do swego przestępstwa, popełnionego zeszłej zimy przez rozsyłanie kłamliwego pisma przeciwko nam. Powyżej podane fakty nasuwają nam pytanie: Jak mogą tacy Lewici tak dużo kłamać? Odpowiedź jest bardzo łatwa. Znajdują się. w rękach i kontroli Azazela, ojca kłamstw (Ew. Jana 8: 44), który napełnia ich umysły kłamstwami, a będąc pod jego kontrolą, kłamstwa odbijają się od nich. Ich pycha i miłość pochwały, która skłania ich do pragnienia, aby nie wyglądali przed braćmi, że są winni złego, zmusza ich do chętnego poddania się kontroli Azazela, ojca kłamstw, a tym sposobem stają się jego kłamliwymi mówczymi narzędziami przeciw kapłaństwu, które ich prowadzi do bramy, oddaje ich człowiekowi na to obranemu, który pozostawia ich Azazelowi Tym sposobem Azazel kontrolował C. K., gdy on pisał te 264 kłamstw przeciwko nam w swoim piśmie.
Tylko jeden z pielgrzymów (Zawadzki) i tylko jeden z ewangelistów (Adolf Ryl, [Hanc]) przyłączyli się do C. K., i z nim stali się przesiewaczami braci. Nadmienimy tylko parę słów o Adolfie Rylu. Wykonywał przesiewawczą pracę w Holendrach, Lublinie i Pawłowie. Stara się tym oszukać braci, co podajemy następująco: „Br. Johnson był wyprowadzony do bramy przez zarząd pisma Brzasku pt., Głos Wolności i Prawdy Nr. 3, (którego liczne kłamstwa i błędy zbiliśmy w marcowej Prawdzie)”. Od kiedy Lewici wyprowadzają kapłana do Bramy? Gdyby Adolf Rył nie był oślepł, to byłby widział, że to pismo było jedno z bodźców upartego Kozła. Prawdopodobnie otrzymując tę myśl od C. K., którego zdolność, jako znawca typów może być sądzona z tego, co on mówił: że my jesteśmy Kajfaszem, br. Kuc Judaszem, a on Chrystusem, Adolf Rył podaje, co następuje jako typ: „Eli reprezentuje br. Johnsona, dziecię Samuel C. K.!” Br. Russell nauczał, że Eli reprezentuje utracjuszy koron Wieku Ewangelii, szczególnie wodzów; dziecię Samuel, Maluczkie Stadko w czasie Parousii; dwoje synów Helego, katolicyzm i protestantyzm. Samuelowe prorokowanie o ich zniszczeniu reprezentuje Maluczkie Stadko w czasie Parousii, przepowiadając zniszczenie bestii i fałszywego proroka podczas Armagedonu. Teraz zdaje się być na czasie podać następującą myśl: Tak jak nowe stworzenia, które stają się przesiewaczami idą na wtóra śmierć, tak przesiewacze z pomiędzy Młodocianych Św. tracą swoje stanowiska jako Młodociani św. i odpadają do świata i już więcej nie będą przyjęci jako Młodociani Św., nawet tak jak