Teraźniejsza Prawda nr 85 – 1936 – str. 94
mu najmniejszej nawet sugestii o finansowej pomocy, aż dopiero za jakie dwa miesiące potem, gdy napisał swój list, wyjawiając zdradę C.K.
Ażeby uprzedzić do nas tych z braci, co nie rozumieją tej sprawy o wielkim i małym Jezusie, C.K., który wie lepiej, rozmyślnie, złośliwie i fałszywie oskarża nas o nauczanie bluźnierczej myśli, że jesteśmy Wielkim Jezusem, a że nasz Pan jest Małym Jezusem. Chcemy powtórzyć, że gdy czynił to oskarżenie wiedział o tym, że Jest fałszywe. Nasze artykuły o małych i wielkich ośmiu cudownych dniach dowodzą, że nauczamy, że nasz Pan jest figurą na obydwóch, Małego i Wielkiego Jezusa i, że On nie jest ani tym Małym ani tym Wielkim Jezusem. Te artykuły dalej nauczają, że Kapłaństwo, które było w Prawdzie Epifanii od 1917 do 1925 r., tj., w małych ośmiu cudownych dniach, jest Małym Jezusem, a że Kapłaństwo w Prawdzie od 1874 do 1954 r., tj.” w wielkich ośmiu cudownych dniach jest tym Wielkim pozafiguralnym Jezusem. Dlaczego wiec C.K., wiedząc, że to jest fałszywe, oskarżył nas o bluźnierstwo? św. Paweł mówi nam dlaczego, w Dz.Ap. 20: 30: „A z was samych powstaną mężowie, mówiący rzeczy przewrotne, aby za sobą pociągnęli uczniów.” C.K., wiedział, że nie mało polskich braci nie znało spraw o małych i wielkich cudownych dniach. On także wiedział, że będzie mógł pociągnąć takich za sobą, jeżeli będzie mógł ich przekonać, że my jesteśmy bluźniercą w tym, że rzekomo uczyniliśmy siebie większego od naszego Pana. Więc powiedział to, wiedząc, że to jest fałszem, ażeby pociągnąć uczniów za sobą, tj., takich, których mógłby tym zwieść. Bracia znajdą wyjaśnienie o małych i o wielkich ośmiu cudownych dniach w nr. 46-tym Teraz. Prawdy. Gdy C.K. był w Lublinie z wizytami w celu przesiania braci, to powiedział im, że w łączności z przesłaniem w Łodzi przez pięć godzin cierpiał więcej niż nasz Pan na krzyżu! Czy takie zdanie nie jest bluźnierstwem? Oprócz tego, podczas fałszywego oskarżania br. Kuca, że go wyjawił za pieniądze, a że my przekupiliśmy go do tego, on czyni figurę, w której Jest pozafiguralnym Jezusem, my pozafiguralnym Kajfaszem, a br. Kuc pozafigurą Judasza. Pamiętajcie, drodzy Bracia, jakim dowiedzionym złodziejem, kłamcą, zdrajcą, i Judaszem jest C.K., potem pomyślcie sobie, iż czyni siebie pozafigurą naszego Pana. Jeżeli to nie Jest bluźnierstwem przeciwko naszemu Panu, to co jest? A więc przez oskarżanie nas o bluźnierstwo wykopał dół, w który sam wpadł.
Jakże fałszywie oskarża nas o nauczanie, że on jest pierworodnym Egiptu, i, że skazaliśmy go na wtóra śmierć. To jest przekręceniem czegoś, co pisaliśmy w majowej Teraz. Prawdzie. Rozumie się, że bracia wiedzą, że tak nie nauczaliśmy. Oni wiedzą iż daliśmy mu surową przestrogę, aby się nie stał przesiewaczem i zakładaczem sekty, ponieważ nowe stworzenia, co to czynią, są z pierworodnych Egiptu i pójdą na wtóra śmierć. To, co mówiliśmy było w celu powstrzymania go od drogi na którą wchodził i wiedział, że Szatan chce go wprowadzić; i mówiliśmy to, ażeby go uratować od wtórej śmierci. To, co on mówi o naszym sądzeniu jest także fałszywe. My nie sądzimy, jak on to fałszywie oskarża; my tylko, gdy Jest na czasie i Pan okaże nam Swój sąd, ogłaszamy Jego sąd, co do tych, którzy są Lewitami. Ze w tym nie wtrącamy się w rzeczy Pańskie, jak on nas o to oskarża, jest widoczne z faktu, podanego w 1 liście do Kor. 4: 5, że zaczekaliśmy, aż potem, gdy Pan podczas Jego wtórej obecności w Epifanii objawił, że on jest Lewitą i potem byliśmy posłuszni rozkazowi tego ustępu – ogłosiliśmy sąd Jezusowy. Co C.K., mówi na ten przedmiot pokazuje, że Jest tej myśli, co wszyscy Lewici, że Epifaniczna praca kapłaństwa, w której dobrzy Młodociani św., im pomagają, względem Kozła Azazela Jest niewłaściwą, co dowodzi, że utracił Prawdę, którą na ten przedmiot raz posiadał. Potem mówi do braci, ażeby nie przyjmowali nas ani pielgrzymów Epifanicznych. W tym zachowuje się, tak, jak jeden z jego braci, ubiegających się o władzę, Dyjotrefes. Jeżeli bracia udadzą się do 3 listu Jana 9, 10 i zamiast słowa „zboru” (w. 9, 10) włożą w to miejsce słowa: polskie zbory, a zamiast słów „pisałem” (w. 9) i „przyjdę” (w. 10) włożą słowa: br. Johnson; jeżeli zamiast słów „nas” i „braci” (w. 9, 10) włożą słowa; polskich epifanicznych pielgrzymów i br. Johnsona; jeżeli zamiast słowa Dyjotrefes (w. 9) włożą słowo Kasprzykowski; a zamiast słów „jego” i „sam” włożą słowa: Kasprzykowskiego i Kasprzykowski, a jeżeli zamiast „nimi” (w. 9) włożą słowa: polskimi zborami, to zauważą, że te wiersze określają akuratnie sytuację w Polsce. Ten ustęp brzmiałby: Br. Johnson pisał do polskich zborów [w lipcowej Teraz. Prawdzie, że on przyjedzie was odwiedzić]; ale C.K., który r w ubieganiu się za władzą] chce być przedniejszy między polskimi zborami, nie przyjmuje polsko-epifanicznych pielgrzymów ani br. Johnsona, [np. brata Kuca w Warszawie i w Lublinie, i w jego piśmie on mówi braciom, żeby ich nie przyjmować ani br. Johnsona, w czym jego przesiane zbory go usłuchały.] Przeto Jeśli br. Johnson przyjedzie do Polski, to przypomni uczynki jego, które czyni, słowami złymi obmawiając pielgrzymów
kol. 2
epifanicznych i br. Johnsona; a nie mając dosyć na tym, C.K., tych braci] jako posłańców Bożych (w. 7, 8) [nie przyjmuje, i tym, coby przyjąć chcieli zabrania i ze zboru [np. w Warszawie, itd.] ich wyłącza. Podobieństwo jest kompletne w każdym szczególe. Lecz w jakiem świetle to stawia C.K.? Ono pokazuje, że on jest prawdziwym Dyjotrefesem (klerykałem), gdy on grozi braciom gniewem Bożym, jeżeli oni przyjmą usługę od pielgrzymów epifanicznych i br. Johnsona! A to, wychodząc od tego, nad którym gniew Boży spoczywa, widzimy, że jest skrajnym bluźnierstwem i zuchwalstwem.
Oskarża nas o pychę przed zborem warszawskim i dał na dowód tego kłamstwa, że nie podziękowaliśmy siostrze, która nas gościła, za jej gościnność, gdy byliśmy w Warszawie ostatni raz w 1933 r. A gdy owa siostra nalegała, że podziękowaliśmy jej za to, to on poniżył ją bardzo przed całym zborem. Prawdziwym dowodem pychy jest chełpienie. Jego chełpienie się w Lublinie, że przez pięć godzin w Łodzi cierpiał więcej, niż Jezus na krzyżu, jego chełpienie się, że przyszedł do nas, jako równy do równego, (Od kiedy jest przedstawiciel równy temu, którego on przedstawia?), jego chełpienie się, że przyprowadził do ruchu Epifanicznego więcej braci niż było na całym świecie i jego chełpienia się z wielkości jego ofiar dla polskich braci dowodzą, że jego serce jest przepełnione pychą. I każde jedno z tych chełpień jest fałszywe. Pierwsze i drugie same przez się dowodzą, iż fałszywe. Trzecie jest także fałszywe. Gdy przystąpił do nas, to było więcej Epifanicznych braci w samej Ameryce niż w Polsce, chociaż przez zaczepną pracę Teraz. Prawdy, pielgrzymów, (on będąc jeden z nich) starszych, ewangelistów i innych braci, zbory polskie wzrosły w posiadanie trochę więcej epifanicznych członków niż było na całym świecie. Lecz oni nie byli tylko tymi, których on przyprowadził z sobą lub przeważnie przez jego wysiłki. Zanim przyszedł do nas to bez wątpienia był uważany za wodza, lecz tylko w następujących zborach, o ile mogliśmy się dowiedzieć: w Warszawie, Łodzi, Lublinie (który wtenczas był bardzo małym zborem) i Konstantynowie. Zbór w Poznaniu wtenczas był prawie jedynym zborem niezależnym w Poznańskim i C.K., nie miał tam prawie żadnego wpływu. On prawie wcale nie był znany zborom w Małopolsce przed naszym przyjazdem do Polski w 1928 r. Nie on, ale br. Markiewicz i br. Kuc mieli największy wpływ w tych okolicach, gdzie oni mieszkają.
Epifaniczna praca w Polsce była zaczęta Teraz. Prawdą. Br. Kusina, a po nim br. Hołowacki dał pracy główny popęd w Małopolsce. To samo można powiedzieć o br. Hołowackim odnośnie reszty Polski i o serii konwencji, które się odbyły podczas naszej pierwszej wizyty w 1928 r. Prawdziwie epifanicznej pracy C.K., wykonywał bardzo mało, a później tylko zniechęcił do badania Prawdy Epifanii. Chociaż on zapewnię pomógł pracy przeważnie w zarysach Parousyjnych, tak jak czynili pielgrzymi ewangeliści, starsi, diakoni i inni wierni bracia. Przeto jego wychwalanie się, że przyprowadził więcej braci do ruchu epifanicznego niż było wszystkich innych razem na całym świecie, jest fałszywe.
Powinniśmy powiedzieć parę słów o jego wychwalaniu się o jego wielkich ofiarach dla polskich braci. Dlaczego nie miałby opuścić Ameryki, i przyjechać do Polski? Przecież jego żona tam była, od której był odłączony około 8 lat, a jego obowiązkiem było aby już dawno przedtem wziąć ją do Ameryki, lub jechać do niej. Czy nie byłoby to grzechem nieusłużyć jego własnemu narodowi, jeżeli to mógł uczynić? Czy on nie miał poparcia finansowego i innego od bardzo bogatego Towarzystwa? Nie uczynił więc wielkiej ofiary przez pojechanie do Polski. Ponieważ jego żona nie mogła przyjechać do Ameryki, przeto było jego obowiązkiem powrócić do niej. Twierdzi, że uczynił ofiarę z przeszło połowy 20 mórg ziemi. Następujące fakty dostaliśmy od braci, którzy znają stan jego gospodarstwa. Oni mówią, że ono składało się z 18 mórg a nie z 20. Sześć z tych 18 mórg należały do człowieka, 2Którym on kupił je do spółki. Więc, gdy jego gospodarstwo było zmniejszone z 18 na 12 mórg, to nie było z powodu ofiary, ale dlatego, że jego wspólnik zabrał swoją część, tj., 6 mórg, które nigdy nie należały do C.K. Potem, ażeby polepszyć swoje gospodarstwo sprzedał trzy morgi. To nie było stratą, ale raczej korzyścią. On twierdzi, że ma osiem mórg teraz. Nie wiemy czy to jest prawdą lub nie, lub czy on sprzedał tą jedną morgę; lecz jego wychwalanie się, że z wielkiej ofiarności, widocznej z jego utraty 12 mórg z 20, przez jego wierność do Prawdy okazuje się z powyższego być fałszem. Miłośnikiem pieniędzy jakim on jest, możemy być pewni, że nic nie utracił finansowo przez jego pracę w Prawdzie. Z faktu, że posiada, według świadectwa braci, którzy widocznie znają się na tym, gospodarstwo w wartości pomiędzy 20.000 a 30.000 złotych dowodzi, że finansowo skorzystał przez jego łączność z Prawdą. Większą część tych 11.400 zł. mu poleconych włożył w to gospodarstwo – co jest jeszcze jednym przykładem jego, jak on nazywa, ofiarniczego ducha.