Teraźniejsza Prawda nr 85 – 1936 – str. 91

miesięcy przedtem, przyjął wniosek, podany na obydwóch zebraniach przez br. Zawadzkiego, (który zachowuje się względem niego jak skaczący Jacek, i to według co w nim operuje), aby nie używać Teraźniejszej Prawdy w zborze do badania, ani odnoszenia się do niej więcej, twierdząc, że jest bardzo przepełniona błędami; lecz Straż i Brzask nie były włączone w ten wniosek, chociaż powoływano się na nie na takich zebraniach. I C.K. nasz przedstawiciel, nie mówił ani słowa przeciwko temu wnioskowi! ale przedstawił go zborowi, który okazał dobry rozsądek, ponieważ odrzucił go oba dwa razy. Dowiedzieliśmy się o tym, gdy przybyliśmy do Polski tego lata i wierzymy, że br. Zawadzki (będąc epifanicznym pielgrzymem tego czasu i przysyłając nam, co teraz okazuje się, że jego listy sprawozdania były tylko obłudne pochwały) nigdy nie byłby podał takich wniosków bez namówienia ze strony C.K. którego postąpienie w tej i innych sprawach jest dowodem jego zdrady Epifanicznego Ruchu podczas działania, jako jego przedstawiciela. Fakty podane powyżej połączone z faktem, że rzadko kiedy głosił o epifanicznych sprawach i jego kradzieże zmuszają nas do wierzenia, że interesował się ruchem Epifanii tylko za pieniądze, które mógł dostać z niego dla siebie. Dowiedzieliśmy się po jego odprawie, że krótko przedtem niż przyszedł do nas, ofiarował się Straży za ich przedstawiciela w Polsce; lecz, gdy Straż powiedziała mu, że nie była w stanie płacić tyle ile on żądał, przyszedł do nas. Gdybyśmy wtenczas wiedzieli o tym, nigdy nie mógł by być naszym przedstawicielem.

      Teraz przystępujemy do jego odpowiedzi na nasz piąty zarzut, który, jeżeli jest prawdziwy, wystarczyłby sam do udowodnienia, że jest okropnym buntownikiem; jego radzenie zborowi bydgoskiemu do założenia Szkółki niedzielnej w celu zapobieżenia rozporządzeniom władz, które wymagały, aby mieć takie szkółki, lub posyłać ich dzieci na naukę rzymskokatolickiej religii. Innymi słowy, aby uniknąć jednego zła, radził, żeby inne popełnić. Ażeby przedstawić swój błąd za prawdę, kłamliwie twierdzi, że br. Russell nie sprzeciwiał się Szkółkom niedzielnym, które on nazywa szkółkami pomiędzy ludem w Prawdzie. Ktokolwiek czyta, co br. Russell mówi o Szkółkach niedzielnych w 3 – cim i 6 – tym tomie, wie o tym, że C.K. tak jak J.F.R., gdy stara się wprowadzić błąd, kłamliwie twierdzi, że br. Russell nauczał tego; i przeto okłamuje br. Russella na ten przedmiot. Możliwie, że C.K. opuszcza słowo Niedzielna przed słowem szkółka, ażeby dać swemu błędowi sposobność do przyjęcia.

      Jest to prawda, że wbrew naukom 'br. Russella niektórzy rewolucjoniści między ludem w Prawdzie przy końcu życia br. Russella wprowadzili Szkółki (niedzielne) w niektórych zborach w Ameryce. Lecz br. Russell był przeciwny temu. Słyszeliśmy go w 1915 r. jak strofował zbór składający się z 150 członków w Columbus, Ohio, za wprowadzenie takiej Szkółki. Strofowaliśmy w 1916 r. zbór w Minneapolis, Minn. za to samo zło, a gdy jeden z rewolucyjnych starszych tego zboru pisał do br. Russella, oskarżając nas za to, br. Russell pochwalił nasze postąpienie, jako właściwe. Przeto C.K. skłamał, gdy mówił, że br. Russell nie sprzeciwiał się takim Szkółkom między ludem w Prawdzie. Przy dwóch okazjach daliśmy poradę na ten przedmiot zborowi bydgoskiemu w odpowiedziach na pytania przysłane nam od członków tego zboru. W tych listach staraliśmy się uczynić dwie rzeczy: zadosyć uczynić wymaganiom władz, t. j, żeby zbór urządził religijne nauczanie dla dzieci; i wymaganiom Słowa Pańskiego, że nie zbór, ale rodzice, szczególnie ojcowie, mają nauczać dzieci religii. (Do Efez 6: 4). Najpierw daliśmy następującą radę: żeby zbór przez uchwałę nauczył rodziców, szczególnie ojców jak nauczać swoje dzieci religii, a potem dać sprawozdanie władzom, że zbór zarządził na ich religijną naukę. Ta rada, którą on fałszywie przedstawia, jako nasze mówienie braciom, żeby kłamali władzom, była właściwa i prawdziwa w jej dwóch częściach.

kol. 2

      Później pisał nam, że w spodziewaniu się, żeby polscy rodzice, którzy, jak on twierdził, po większej części nie są w stanie tego uczynić, tj. nauczać swoje dzieci, wystawiamy za wysoki ideał dla nich. To pobudziło nas, gdy znowu pytano nas na ten przedmiot przez jednego ze starszych zboru bydgoskiego, aby dać drugą radę: żeby zbór naznaczył starszego, któryby nauczał rodziców jak nauczać dzieci religii, a wtedy dać sprawozdanie władzom, że zbór zarządził religijną naukę dla dzieci. Ta rada była właściwą i prawdziwą w jej obu częściach, lecz on fałszywie przedstawia jej drugą część jako nauczającą braci kłamać do władz. W obydwóch częściach tej rady, bez przekroczenia Prawdy i sprawiedliwości zharmonizowaliśmy te dwa wymagania, Słowa Bożego i władz, natomiast C.K. swoją poradą, jaką dał, przestąpił Słowo Boże, aby uniknąć kłopotu z władzami, tj., pogwałcił zasadę w tej sprawie. Przyznaje się do tego, że radził temu zborowi założyć szkółkę dla nauczania dzieci religii. Przeto więc przyznaje, że nasz zarzut jest właściwy. Dlatego radził by zgwałcić organizację zboru, co jest wielkim rewolucjonizmem. W jego nowej organizacji, jako jedna z jej dwunastu zasad, wyraźnie zaleca takie szkółki. Powiada, że Biblia nie zabrania zborom mieć Szkółek niedzielnych, które on nazywa szkoły. Następne zastanowienia dowodzą, że ona zabrania w zasadzie i wyraźnym wnioskowaniem: Nigdzie w Biblii nie dano zborowi obowiązku ćwiczenia dzieci w religii; przeto w organizowaniu Kościoła, co Bóg uczynił doskonale, On nie dał Kościołowi żadnego zarządzenia., aby nauczał dzieci religii. Dlatego to nie jest częścią jego misji i organizacji, obie będąc kompletnie określone w Biblii. Wprowadzić misję i zarządzenie do Kościoła nie upoważnione przez Biblię znaczy strofować Boga, jakoby nie dał Kościołowi jego kompletnej misji i organizacji. Dlatego wprowadzenie takich szkółek jest strofowaniem Boga, czego Biblia zabrania. Z drugiej strony, Bóg wyraźnie rozkazał rodzicom, szczególnie ojcom, (Efez. 6: 4; 2Tym. 3:14, 14 porów. z 1:5) aby dawali religijną naukę swoim dzieciom, a nie dał tego rozkazu nikomu innemu. Z tego powodu, jeżeli Kościół bierze się do nauczania dzieci, to wtrąca się w obowiązki i przywileje rodziców, a to jest zabronione Kościołowi, lub komukolwiek innemu, (1Piotra 4:15).

      Fałszywie przedstawia br. Markiewicza, jako mającego Szkółkę niedzielną; lecz w rzeczywistości ma on bereańskie badanie 1-go tomu dla dorosłych, na które kilkoro dzieci 14-letnich i starszych uczęszcza! Potem niby cytuje coś z naszego listu; lecz w rzeczywistości podaje w cudzysłowach fałszywe przedstawienie tego cośmy pisali. O czym pisaliśmy było to: gdy mówił, że rodzice nie byli w stanie nauczać religii i jeżeli nie będzie szkółki założonej przez Kościół, to dzieci nie będą przechodzić wyżej z klasy do klasy, chyba, że będą uczyć się katolickiej religii, na co odpowiedzieliśmy mu, że byłoby lepiej gdyby nie szli wyżej, jeżeli ta przesadzka do wyższej klasy może być tylko osiągnięta przez naruszenie organizacji Kościoła, lub przez ich uczenie się katolickiej religii, i że zresztą to zło pozostawania w tej samej klasie nie potrwa długo, ponieważ Armagedon wnet uczyni temu koniec. Nie pisaliśmy do zboru bydgoskiego to, co on stawia w cudzysłowach, jako nasze słowa: „moją radą jest, abyście szkółkę znieśli, a przed władzą mówcie, że szkółkę dla dzieci macie”. Radziliśmy im zaniechać tę szkółkę i daliśmy im te dwie powyżej nadmienione rady, które były właściwe i prawdziwe. Tym sposobem on przez fałszywe przedstawienia sprawy stara się zaciemnić punkt, o który rzeczywiście się rozchodzi w zarzucie 5-tym i popełnił wielki rewolucjonizm przez radzenie, by pogwałcić organizację Kościoła. Powtarzamy: jeżeli byśmy nie mieli nic innego przeciwko niemu jak punkt piąty, to byłoby wystarczającym dowodem, że on jest nieugiętym buntownikiem, rewolucjonistą – Lewitą.

      Nasz 6-ty zarzut jego klerykalizm w zborze warszawskim sprawujący tam zło, i w innych zborach, był złym przykładem dla niektórych przewodniczących. Udaje,

poprzednia stronanastępna strona