Teraźniejsza Prawda nr 85 – 1936 – str. 89
dla użytku w ich miejscach ucieczki w celu upolowania sobie zwierzyny na pokarm. Lecz brat ten czynił to samo w innych miejscach; dlaczego C.K. nie wstrzymał go także od innych miejsc? Ponadto on wiedział, że w tym br. S. dawał taką samą radę jak my, którego przedstawicielem był C.K. Jego rzekomy powód był przeto rewolucjonizmem przeciw zarządzeniom tego, którego przedstawicielem on był. Prawdziwym powodem wstrzymania brata S. od Łodzi była zazdrość; ponieważ wyraził się przed starszymi łódzkimi, gdy pytali się go w tej sprawie, że wstrzymywał tych braci od Łodzi, ponieważ przypuszczał, że br. S. szukał jego stanowiska, jako przedstawiciela. Potem twierdzi, że warunki były tak krytyczne, że musiał to uczynić zanim miał czas poradzić się nas o tym. Według naszych wskazówek oprócz w bardzo koniecznych wypadkach, on nie miał posyłać pielgrzymów do żadnego miejsca, częściej niż raz na miesiąc, a miał zwykle zmieniać ich kolejno w ich wizytach. Było wtenczas około 6 pielgrzymów, których on mógł dogodnie użyć. Przypuśćmy, że Łódź było wyjątkowym miejscem, do którego on mógł wysyłać pielgrzymów dwa razy na miesiąc. W takim wypadku nie było by potrzeba kolejno posłać br. S. do Łodzi przez trzy miesiące, w którym to czasie moglibyśmy się porozumieć listownie w tej sprawie. Przeto powód, jaki on daje, że on nie miał czasu zapytać się nas zanim to uczynił jest fałszywy. Nigdy nie zapytał się nas czy może przestać naznaczać br. S. i br. M. do Łodzi; samowładczo powiedział nam, że więcej ich tam nie pośle. Takiemu rozporządzeniu sprzeciwiliśmy się w długo rozwlekłej korespondencji i w końcu prawie zmusiliśmy go przez sprzeciwianie się jego samowoli do przeproszenia nas za jego rozmyślność i fałszywe i zazdrosne oskarżenia przeciw bratu S. Zaprzecza ponownemu wstrzymaniu br. S. od Łodzi. Cały zbór łódzki wie o tym, że od 9 do 12 miesięcy w 1935 r. i 1936 r. br. S. nie był wysyłany do Łodzi; i sprawozdania pielgrzymów pokazują, że tak było, gdy zaś on sam i br. Zawadzki przeważnie jako pielgrzymi obsługiwali zbór łódzki. Mówił, że przyjęliśmy te rzekome fałszywe oskarżenia o jego wstrzymywaniu tych dwóch powyżej wymienionych pielgrzymów od Łodzi bez zapytania się go w tej sprawie. Wcale nie, bo on sam właśnie powiedział nam o pierwszym wstrzymaniu ich, gdy nam napisał, że już więcej ich nie będzie tam posyłał; a jego sprawozdania pielgrzymskie i brata Zawadzkiego pokazały, że oni zwykle odwiedzali ten zbór podczas tych drugich 9 do 12 miesięcy drugiego wstrzymania brata S. I sprawozdania pielgrzymskie brata S. pokazują, że on służył gdzie indziej, a nie w Łodzi w tym czasie. Przeto te sprawozdania z pielgrzymskich wizyt czyniły zbytecznym aby się go pytać o nie, ponieważ br. Zawadzkiego i jego własne pielgrzymskie sprawozdania to pokazują. Br. S. nigdy nie mówił nam ani słowa o tych dwóch wstrzymaniach, gdy był wstrzymany.
To doprowadza nas do zwrócenia uwagi na fałszywe oskarżenie, które on podaje przeciwko nam w łączności z ośmioma z tych jego dziewięciu odpowiedzi na nasze zarzuty: że przyjęliśmy oszczerstwa przeciwko niemu i bez poradzenia się go potępiliśmy go za nie. Prawie każdy zarys tych dziewięciu spraw był omawiany ustnie lub listownie między nami. Tylko ta część pierwszego oskarżania, która omawia jego drugi okres powstrzymania brata S. od Łodzi nie była omawiana ustnie ani listownie wspólnie. Lecz, że on po wtóre wstrzymywał br. S. od Łodzi jest dowiedzione przez jego, br. Z. i brata Stachowiaka pielgrzymskie sprawozdania; przeto nie było potrzeba mowy ani korespondencji; ponieważ pielgrzymi przysyłają nam miesięcznie dwojakie sprawozdania, jedno finansowe, a drugie statystyczne, w poprzednim podają ile pieniędzy im pozostaje na początku a ile na końcu miesiąca, i ile dochodu, a w tym ostatnim podają, które zbory odwiedzili, datę każdej wizyty, liczbę zebrań domowych, półpublicznych i publicznych, w których usługiwali, liczbę uczestników, tematy, na które mówili i ile kilometrów przejechali pomiędzy jedną wizytą, a drugą. Było to z statystycznych sprawozdań tych trzech braci, że poznaliśmy iż C.K.
kol. 2
wstrzymywał brata S. od Łodzi po raz wtóry. Więc nie było potrzeba dyskusji z C.K. o drugim wstrzymaniu brata S. od Łodzi. Wszystkie inne punkty, jak również pierwsze powstrzymanie omawialiśmy z C.K. w naszej korespondencji i rozmowach i on sam, a nie kto inny, powiedział nam o tych swoich czynach. On przeto skłamał w łączności tych dziewięciu punktów gdy mówił, że myśmy uwierzyli oszczerstwom drugich o nim i bez pomówienia z nim potępiliśmy go publicznie. Dlaczego on tak fałszywie oskarżył nas o te osiem punktów? On złośliwie chciał przekonać drugich, że postąpiliśmy niesprawiedliwie, ażeby uprzedzić braci przeciwko nam, jako niesprawiedliwej osobie. Rozumie się, że to jest przeciwko prawu Bożemu, potępić drugiego z wieści słyszanej o nim, bez wysłuchania go. Lecz my tak nie postąpiliśmy. On fałszywie domyślał się złego o drugich, że go oczerniają przed nami choć tak wcale nie było. Lecz to jest grzechem przeciwko prawu Bożemu domyślać się złego o drugich i kłaniać na podstawie takich domyślań w łączności z oskarżeniami, że usłuchaliśmy oszczerstwa o nim i potępiliśmy go publicznie bez pomówienia z nim na te osiem zarzutów.
Drugi zarzut był o jego wydaniu swego sporu z Jezuita, jako część literatury do pozafiguralnej Wtórej Walki Gedeona, wbrew naszym instrukcjom, danym jemu, jako naszemu przedstawicielowi. W Lwowie w lipcu 1933 r. on powiedział nam przez brata Zielińskiego, że on wydał tę broszurkę, ponieważ niektórzy bracia prosili go, żeby to uczynił, i że pieniądze były mu dane na to. Brat Zieliński i brat Bieleć świadczyli, iż słyszeli, że tak mówił. On nie mówił wtedy ani słowa podczas dość długiej rozmowy w tej sprawie, że to zbór warszawski, a nie on ją wydał. Jeżeli zbór ją wydał to popełnił kawałek rewolucjonizmu. Lecz tą jego odpowiedzią on wcale nie jest uniewinniony. Dlaczego nie? Dlatego, że ta broszurka była jego własnością i on ją kontrolował; a jeżeli zbór warszawski chciał ją wydać, on powinien był powiedzieć: Bracia, br. Johnson, którego przedstawicielem ja jestem* usilnie radził mi przeciw wydaniu takowej; i że uważa takie postąpienie przeciwne woli Pańskiej. Więc ja nie mogę, dopóki jestem jego przedstawicielem, pozwolić wam wydać moją dyskusję z Jezuitą. Lecz zamiast tak uczynić, zachęcił do ofiar w celu wydania takowej. A fakt, że powiedział bratu Zielińskiemu, gdy mówiliśmy mu, żeby zatrzymał jej rozpowszechnienie, że czybyśmy chcieli czy nie, on by tego nie uczynił, dowodzi, że on chciał drukować i wydać. Przeto uczestniczył w tym rewolucjonizmie zboru, jeżeli rzeczywiście zbór, a nie on ją wydał. Przeto nasze drugie oskarżenie jest słuszne; ponieważ czy pierwszym czy drugim sposobem on zbuntował się. Niektórzy z jego stronników starali się bronić ten kawałek jego buntu na podstawie, że niektórzy bracia za dni br. Russella wydali pewne dzieła z pod ich własnego pióra. To jest prawda. Niektórzy z nich tym sposobem popełnili bunt i odstąpili od Prawdy. W innych wypadkach, jak z braćmi Edgar, którzy wydali książki o Przejściach Wielkiej Piramidy, i Walkę w Eklezjastycznych Niebiosach J. F. R.’a, uczynili to ponieważ br. Russell zachęcił ich do tego. Gdy zapytano go czy br. Jones ma wydać nasze dziesięć wykładów o Metodach Kształtowania Charakteru, odpowiedział, że nie ma nic przeciwko temu; więc i te były wydane. Gdy br. Jones chciał wydać około czterdzieści wykładów o cnotach, to zapytaliśmy się br. Russella o jego myśl, a gdy on radził przeciwko temu, zaniechaliśmy tę ideę natychmiast. Gdyby ktoś z pielgrzymów, lub przedstawicieli wydał coś, przeciw komu, br. Russell radził, tak jak my radziliśmy C.K. przeciw wydaniu jego gazetki, jesteśmy pewni, z naszej wiedzy o nim, że objawiłby natychmiast takiego. Teraz uważamy i przyznajemy się do tego, że źle uczyniliśmy, iż nie usunęliśmy C.K. jako przedstawiciela i pielgrzyma natychmiast, gdy dowiedzieliśmy się, że powiedział br. Zielińskiemu, czybyśmy chcieli czy nie, żeby on powstrzymał tę gazetkę od cyrkulacji on tego by nie uczynił.
Co następuje jest to, co uczyniliśmy ze względu na ten jego czyn. Postanowiliśmy nie posyłać mu więcej pensji miesięcznej, i żądać, żeby brał ją z tych 11.400 zł poleconych