Teraźniejsza Prawda nr 85 – 1936 – str. 83
jaźnie, że nie podoba się Bogu. Ponieważ on nie wyłuszcza tych bojaźni, przeto możemy tylko przypuszczać. On mógłby rzeczywiście mieć wszystkie z tych trojakich bojaźni. On nie był doskonałym cieleśnie, przeto mógł być mniej lub więcej bojaźliwym w obecności Przeciwnika, a jednak okazywał on wielką odwagę w licznych wypadkach. Jego obawy odnośnie jego własnego zwycięstwa, i czy czasem nie chybi zdobyć nagrody możliwie były z nim, taż jak on nasunął nam na myśl – „Bójmyż się tedy, aby snąć zaniedbawszy obietnicy o wejściu do odpocznienia jego, nie zdał się kto z was być upośledzony, ” (Do Żyd. 4:1) – nie osiągnął rzeczy obiecanych. Radził bojaźń, czyli ostrożne czuwanie odnośnie tej sprawy.
Jest to inna bojaźń od tej, co byłaby naturalną dla nas, jako ludzi. Byłoby właściwym obawiać się, że nie osiągniemy naszych chwalebnych przywilejów. Lecz zapewne bojaźń Apostoła nie była bojaźnią mściwego i nie miłującego Boga, bojaźń, któraby pokazywała brak miłującej ufności i zaufania do Ojca Niebieskiego; ponieważ wiara św. Pawła w Boga była silna, czynna i niechwiejna.
kol. 2
Pamiętamy, że nasz Pan Jezus miał takie doświadczenie. Apostoł mówi nam, że, gdy Mistrz był na ziemi, zasyłał „Modlitwy i uniżone prośby do Tego, który mógł zachować od śmierci, z wołaniem wielkim i ze łzami ofiarował, i wysłuchany był w sprawie, której się bał.” (Do Żyd. 5: 7). Wierzymy, że to doświadczenie było w ogrodzie getsemańskim w tej nocy, w której był wydany. Pan nasz widocznie obawiał się, że możliwie nie wypełnił wszystkiego, co Jego własne poświęcenie wymagało; że możliwie nie wykonał wszystkiego według woli Ojca. On czekał i otrzymał uznanie od Boga, i w ten sposób był pocieszony.
Ostatni tekst jest zgodny z poprzednim; ponieważ ta bojaźń jest taka sama – bojaźń, aby nie obrazić Boga, bojaźń lub obawa, że uczynki nasze nie są jak najlepsze. Lecz u prawdziwego chrześcijanina musi być zwycięstwo miłości nad bojaźnią. W wypadku z naszym Mistrzem widzimy, że Jego doskonała miłość i Jego nie chwiejące się zaufanie do Ojca przyczyniły się do Jego otrzymania błogosławieństwa i uśmiechu Ojca, i zupełnego uwolnienia Go od bojaźni, jakoby miał być nieprzyjemnym. Naśladujmy Go w tym dobrym przykładzie, którego nam dał. (P. 36, 34).
kol. 1
OFIARY KSIĄŻĄT WIEKU EWANGELII
4Moj. 7:78-83. Dokończenie z Num. 84 Ter. Pr.
(13) Już pokazaliśmy w artykule o Grzesznikach Wieku Ewangelii (T. P. 1929 r. str. 13, par. 2) czego pozafigurą jest starcie Serwetusa z Kalwinem, z punktu zapatrywania się na doświadczenie podejrzanej niewiasty. Przez to starcie. Zreformowany Kościół – Prezbiteriański – okazał się być niewierny niebiańskiemu Oblubieńcowi, przez pozafiguralny spuchnięty brzuch – błąd – i skurczone łono – złe postępowanie. Błędy o trójcy u Kalwina i jego współpracowników, jako przedstawicieli tego Kościoła, były objawione w jego debacie z Serwetusem, i były tym pozafiguralnym spuchnię-tym brzuchem ; i jego i ich zaprowadzenie Serwetusa do słupa i uznanie tego było tym złem, pozafiguralnym postąpieniem przedstaw, w skurczonem łonie. Połączenie się Kościoła z Państwem w Genewie, itd., było tern niewiernym postępkiem Zreformowanego Kościoła. Zapewne gorliwość Kalwina ze swemi naukami była pobudką do prześladowania Serwetusa; lecz on sam się przyznał, że gdyby Serwetus mówił z nim z większym respektem, on nie byłby nalegał tak wytrwale na ukaranie go najgorszą kani. Więc religijna nietolerancja i osobista złość pobudzała Kalwina, i okazała jego część w skurczonem łonie kościoła tej denominacji. Jej usprawiedliwienie jego czynów dowodzi, że jej łono skurczyło się. Kalwin, będąc tak długo przyzwyczajony otrzymywać posłuszeństwo i uszanowanie od wszystkich, z którymi się spotykał, nie mógł znieść bardzo jasnego scharakteryzowania siebie przez Serwetusa i odmówienia mu ległości. Gdy przypominamy sobie figurę, to jesteśmy pewni, że nasz Pan nie chciał okazać takiej uległości Kalwinowi, utracjuszowi korony, przez Serwetusa, nie-utracjusza korony, gdyż ten poprzedni stał i działał, jako główny przedstawiciel kogoś, co był zaślubiony Panu i winien niewierności. Możliwie, prześladujący duch tego wieku, od którego Kalwin nie mógł zupełnie się uwolnić, – zmniejsza jego winę za takie postępowanie; ale musimy nie zapomnieć, że on długie lata potępiał prześladującego ducha papieskiego, i odezwał się do szlachetnego pisma w obronie religijnej tolerancji, do króla Francuskiego. Niestety z ludzką niestatecznością! Proponent tolerancji, gdy prześladowany, a mający władzę i próbowany w tej kwestii, zapomniał swoje wymowne i logiczne prośby i oczernił swój charakter i reputację jednym największym indywidualnym przykładem nietolerancji i okrutności w historii protestanckiej. Kończymy ten smutny temat z radością
kol. 2
w Panu, z wierności Serwetusa, a ze łzami w oczach, z upadku Kalwina.
POZAFIGURALNA MISA
(14) Podaliśmy dosyć o Serwetusie, aby pokazać jego miejsce w zarządzeniu Pańskim. Teraz przystępujemy do przedstawienia jak, na podstawie jego nauki, Bóg jest tylko jedną osobą, którego centralnym przymiotem jest miłość. Pozafiguralny Ahira ofiarował swoją misę, czaszę i łyżkę Jego misa była naprawieniem wszystkiego postępowania przeciw tej nauce. Ona przeto strofowała i naprawiała postę-powanie wszystkich, którzy czynią jakąkolwiek inną istotę, lub rzecz równą Ojcu, co wszyscy trynitaryjanie czynią z Synem i z Duchem Św. On nazwał to gwałceniem pierwszego przykazania. A ponieważ w praktyce nominalnego kościoła nasz Pan jest aktualnie miłowany więcej niż Ojciec, przeto on strofował i naprawiał tę praktykę. Ta misa składała się z strofowań ubóstwiania Marji, co w praktyce, chociaż nie w teorii, wywyższa Marię w miłości ponad Syna i Ojca. On naprawiał zniewagę uczynioną Ojcu przez tych, którzy z trynitariańskiego poglądu poniżyli Ojca do równości z niższą rzeczą – co było jednym z celów Szatana w wynalezie-niu doktryny o trójcy. On naprawiał postępowanie tych, co przez krętackie metody pobałamucili głowy i poranili serca ich zwolenników, przez nauczanie ich mistyfikacji trynitarianizmu. On także strofował i naprawiał takich nauczycieli, którzy czynili ludzi łatwo wiernych w naukach niedających się wytłumaczyć, udowodnić i które są sprzeczne same z sobą. To doprowadziło go do naprawienia zabobon i rozwijających zabobonnych skłonności do uwierzenia w taką doktrynę. Przy tej samej okazji on naprawiał postępowanie tych, którzy uczyli, że dusza jest nieśmiertelna, jako gwałcenie miłości Bożej. On oskarżał ich o bluźnierstwo w przedstawianiu tej nauki. On również naprawiał postępowanie tych, co nauczali o wiecznych mękach, oskarżając ich o jawne bluźnierstwo przeciw temu jednemu Bogu doskonałej miłości. On dalej naprawiał to ich bluźnierstwo twierdząc, że ich teorja czyni tego jednego Boga miłości okrutniejszym niż samego diabła. Tym sposobem one silnie zbiły i naprawiły oczernienia, bluźnierstwa, przekręcania i karykatury charakteru Bożego za które trynitarianizm jest odpowiedzialny.
(15) Nie tylko to, ale on naprawiał każde postępowanie w człowieku, które nie naśladowało, ale gwałciło tę