Teraźniejsza Prawda nr 83 – 1936 – str. 62
z nim za Jego uporczywe rewolucje w tych dziewięciu punktach, podanych w naszym ostatnim numerze; lecz powiedzieliśmy także naszemu sekretarzowi, że zaczekamy za sprzyjającymi okolicznościami, aby to ogłosić. To napomknienie przyszło od pewnego starszego, któremu odpowiedzieliśmy, że Pismo święte nie pozwala nam przyjmować skarg przeciwko nikomu, przynajmniej nie przeciwko starszemu, od jednego świadka, lecz jeżeli on ma więcej świadków na potwierdzenie jego zarzutów, to zastanowimy się nad nimi. Jego twierdzenie było potwierdzone przez trzech innych starszych. Te potwierdzenia otrzymaliśmy 23 – go marca po powrocie z miesięcznej pielgrzymskiej podróży w krajach tropikalnych. Kilka dni później przyszedł list od pewnego pielgrzyma (nie od br. Stachowiaka, którego br. K. fałszywie oskarża o donoszenie nam o jego działalnościach) do naszych rąk, z którego listu podaliśmy wyciągi w naszym ostatnim numerze. W tym samym czasie przyszedł list z Chicago, mówiąc nam, jak niektórzy Kostynici chełpią się tym, że br. K. zrywa z nami i przyprowadzi cały ruch Epifaniczny w Polsce do nich. Te trzy rzeczy otworzyły nam oczy na jedną część knucia br. K. Uważaliśmy ich przyjście za odpowiednie okoliczności na ogłoszenie go Lewitą, itd. Przeto 31-go marca pisaliśmy do niego, zawiadamiając go o jego odprawie z Epifanicznej służby pielgrzymskiej i z przedstawicielstwa Epifanicznego Domu Biblijnego W Polsce. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, że on cofnął się ze swoim wielkim spiskim i zadecydował więcej nie atakować prawdy Epifanii, ponieważ dowiedzieliśmy się o tym dopiero około połowy kwietnia. Lecz to nie zmieniłoby naszego usposobienia ku niemu. Jego rewolucjonizm w tych dziewięciu punktach, podanych dowiódł niezbicie, że on jest symbolicznym trędowatym, nieczystym członkiem Wielkiego Grona. I w tych trzech listach powyżej nadmienionych zauważyliśmy Pańską wskazówkę, ażeby ogłosić jego lewictwo i odprawę. Że jego cofnięcie się nie było z szczerego i pobożnego żalu jest widoczne z faktu, bo skoro otrzymał nasz list odprawy, to otwarcie zaczął pracować ku rozdzieleniu, co też pisał na jednego pielgrzyma, którego podłym zamiarem starał się zbudzić w nim ducha cielesności przeciw bratu Stachowiakowi i starał się pozyskać go do swej przesiewawczej roboty.
Powyżej nadmieniliśmy kilka błędów, które nauczał i niektóre ataki, jakie uczynił na prawdę Epifanii. Teraz wskażemy na jeden z jego błędów, który jest najniebezpieczniejszym prawie wszystkim naszym drogim braciom w Polsce, którzy, prawie wszyscy, są Młodocianymi świętymi. On naucza, że Młodociani Święci jedzą z chlebów pokładnych w świątnicy i że ubiegają się o współdziedzictwo z Chrystusem. Pewien pielgrzym godny zaufania (nie br. Stachowiak, lub Majewski, na których ma chrapkę od kilku lat) poinformował nas, że uczy tych dwóch błędów, zaś inni napomknęli, że naucza pierwszego. Pierwszy z tych wzmiankowanych błędów z koniecznością pociąga za sobą drugi; ponieważ tylko kapłani spożywali z chlebów pokładnych (Mat. 12: 4, Dawid, który przedstawia naszego Pastora, nie jako kapłana, lecz jako władcę nad domownikami Pańskimi, nie był winien, że jadł z nich, ponieważ Bóg przez to chciał dać figurę na naszego Pastora, który był kapłanem, jak ów Sługa, spożywając z pozafiguralnych chlebów pokładnych). Chociaż to jest prawdą, że od 1881 roku Młodociani święci są uprzywilejowani rozumieć głębokie rzeczy, tak jak w przyszłym Wieku klasa restytucyjna również będzie mogła je rozumieć, to jednak nie są uprzywilejowani jeść z pozafiguralnych chlebów pokładnych; ponieważ ten chleb pokładny reprezentuje doktryny, przykazania, obietnice itp. Pisma świętego, które odnoszą się tylko do kapłanów, a jedzenie go reprezentuje przyswajanie swemu nowemu stworzeniu dla wzrostu i wzmocnienia w podróży do Królestwa, tj. te doktryny, przykazania, obietnice itd. w Słowie Bożym, które tyczą się Maluczkiego Stadka. Wierzenie br. K., w ten błąd dowodzi dwóch rzeczy: pierwsze, że jest częścią pozafiguralnego Lota, a drugie, że część córek pozafiguralnego Lota; dała mu ten błąd wypić, przez który się upił. Jeżeli się połączy z tymi w celu porodzenia innych przez ten błąd, to tym samym będzie winien symbolicznego kazirodztwa i stanie się symbolicznym ojcem symbolicznych bękartów, pozafiguralnych Moabitów i Amonitów; i jak wiemy, żaden pozafiguralny Moabita, lub Amonita nie będzie pomiędzy czterema klasami królestwa – czterema klasami wybranych – ani też mogą stać się z prawdziwego ludu Bożego aż przy końcu Tysiąclecia, tj. najwięcej, co tacy otrzymają, będzie restytucja (5 Moj. 23: 3). Przez ten błąd Szatan stara się pozbawić stanowiska Młodocianych świętych, jako takich. Umiłowani Młodociani święci, wasze przyłączenie się do przesiewającego ruchu br. K. naraża was na ten błąd i jeżeli przyjmiecie go, to cofniecie się do nieusprawiedliwionego świata i będziecie wzbudzeni, jako restytucjoniści, stając się prawdziwym ludem Bożym dopiero w „Małym Czasie”. Przeto jest to najniebezpieczniejszą rzeczą dla waszych najlepszych interesów przyłączyć się do tego przesiewacza. Jest to z naszej miłości ku wam, że najusilniej napominamy was – nie grozimy wam – miejcie się na baczności przed przesiewającym ruchem br. K. Litujemy się nad tymi, którzy pozwolą się przez niego oszukać.
Musimy zwrócić uwagę Braci na fakt, że br. K. przekręca i fałszywie przedstawia sprawy. Często mówiliśmy na tych stronicach, ze nigdy nie spotkaliśmy Lewitę, który, aby dopiąć swego samolubnego celu, nie przekręcałby i fałszywie przedstawiałby spraw. Znajdujemy, że br. K. nie jest wyjątkiem pod tym względem. Pozostawiamy bez komentowania jego nazywanie nas „świnią, parszywym” itd., w obecności kilku braci. Natomiast podamy
kol. 2
niektóre z jego fałszywych przedstawień spraw. On namówił zbór warszawski do tego, aby ten stanął w opozycji do mnie, przez powiedzenie im fałszu, że myśmy żądali, aby on się zapytał Zboru, żeby Zbór oddał jemu literaturę, którą dał im pod kontrolę w 1922, lub 1924 roku i że groziliśmy mu ogłoszeniem go Lewitą, jeżeli nie dostanie tej literatury z powrotem, którą jeszcze mają. W uwadze, jaką zwróciliśmy mu, nie mówiliśmy nic podobnego. Mówiliśmy mu o literaturze – 100 tomach Wykładów Pisma św., jakich Epifaniczny Dom Biblijny mu posłał, 200 tychże pod jego opieką. Daliśmy mu naganę, że oddanie literatury pod kontrolę warszawskiej klasy, którą kontrolował Epifaniczny Dom Biblijny, a którą on bez naszej wiedzy i zezwolenia dał pod kontrolę warszawskiemu zborowi i dlatego pobudzaliśmy go uprzejmie, aby przestał tego i naprawił to i inne rewolucjonizmy. w innym razie będzie objawiony, jako Lewita. Że to mu mówiliśmy, nie odnosiło się do literatury, którą on dał pod kontrolę warszawskiej klasie w 1922 lub 1924 roku jest widoczne z faktu, gdyż; mówiliśmy mu tylko o literaturze, która była pod kontrolą Epifanicznego Domu Biblijnego, a który nigdy nie kontrolował literaturą, jaką on dał pod kontrolę warszawskiemu zborowi w 1922, lub 1924 r. Przez ten fałsz i fakt, że zganiliśmy, jako rewolucjonizm, postępowanie Zboru warszawskiego w usłudze rozpowszechnianiu literatury Powszechnemu Kościołowi, on obrócił większość tego zboru przeciwko nam i zabrał ich ze sobą z ruchu epifanicznego do jego nowoutworzonego ruchu. Nasze miłosne uwagi, że, jeżeli nie naprawi swoich rewolucjonizmów, to one doprowadzą nas do objawienia go, jako Lewitę, on przekręcił na odgrażanie mu tym. Fałszywie oskarżył nas o odprawienie go za odmówienie brania prenumerat na Teraźniejszą Prawdę. Nigdy nie wiedzieliśmy o tym, że odmówił odbierać prenumeraty, lecz wiemy, że odmówił powiększyć swoje czynności w tym ponad poprzednie. To jego rzeczywiste odmówienie nie pobudziło nas do odprawienia go. Ani też było to podane między przewinieniami, które doprowadziły nas do zerwania z nim kapłańskiej społeczności. On użala się, że oskarżamy go o oszukanie Towarzystwa, któremu, gdy je opuszczał, zabrał książki itd. Wcale nie oskarżaliśmy go o coś podobnego. Kilka lat temu powiedział nam, że było to za pieniądze ofiarowane przez braci w Polsce, a po części przez Towarzystwo, że te książki były dostarczone przez Towarzystwo i że prawie wszyscy bracia, którzy ofiarowali na zakupno tychże dla filii polskiej, opuścili Towarzystwo z nim. Na co odpowiedzieliśmy mu, że to było dobrze, że on odmówił Towarzystwu oddanie tych książek, itp., chociaż nawet je utrzymywał, jako przedstawiciel Towarzystwa.
Jakie nasze zdanie przekręcił on, aby nas w ten sposób oskarżyć? Było to takie: Ostrzegliśmy go, żeby nie uczynił coś podobnego z pewnymi pieniędzmi, które on miał, jako przedstawiciel Epifanicznego Domu Biblijnego, co uczynił z rzeczami, które miał jako przedstawiciel Towarzystwa, gdy je opuszczał. Dlaczego nie miał uczynić z tymi pieniędzmi, co uczynił z tamtymi książkami itp.? Ponieważ te sprawy nie były sobie równe, przeto nie powinny być równo traktowane. Pieniądze, o których tu jest mowa, on otrzymał z Domu Biblijnego, a nie od tych, którzy pójdą za nim do jego przesiewającego ruchu. Przeto nie powinny być traktowane jak te książki itd., które były pod jego nadzorem, gdy on miał zrywać z Towarzystwem. On fałszywie twierdzi, że br. Stachowiak oczerniał go przed nami; gdy zaś brat ten nigdy tego nie czynił, chociaż br. K. kilkakrotnie oczerniał go przed nami. Brat Stachowiak nigdy nie mówił ani słowa o jego rewolucjonizmach, lub o jego knuciu, aby odłączyć polskich braci od Epifanicznego Domu Biblijnego, lub o jego błędach, albo atakach przeciw Prawdzie Epifanii, aż dopiero w jego liście, datowanym 6 – go maja, 1936 roku, który otrzymaliśmy 20 – go maja. W 1931 roku tylko po zapytaniu się brata Stachowiaka o jego pogląd na sprawę niedopuszczania go do zboru łódzkiego przez br. K. on dał nam swój pogląd bez najmniejszego obmawiania br. K. Fałszywie oskarża nas o przyjmowanie fałszywych raportów przeciwko niemu i o odprawienie go bez wysłuchania jego poglądu na tę sprawę. Powyżej podaliśmy prawdziwe określenie, jak jego zawinienia przeciw jego stanowisku, jako przedstawiciela Epifanicznego Domu Biblijnego, doprowadziły nas do zerwania z nim kapłańskiej społeczności. Nie wiedzieliśmy nic o jego złych postępkach, tj., o jego tajemnym knuciu, aby oderwać polskie Epifaniczne zbory do Epifanicznego Domu Biblijnego i o jego nauczaniu błędu i jego atakowaniu Prawdy Epifanii, dopiero gdyśmy zerwali z nim kapłańską społeczność, która, jak mówimy powyżej, znaczyła jego odprawienie, jako przedstawiciela. Ponieważ nie chciał przestać złego i naprawić rewolucjonizmów przeciwko epifanicznym zarządzeniom, których on był coraz to więcej winien od 1933 roku, a które od czasu naszego powrotu z Polski 1933 roku coraz to więcej strofowaliśmy, ażeby przestał, więc to pobudziło nas w styczniu 1936 r. do zerwania kapłańskiej społeczności, którą okazaliśmy mu przez nie odpisanie na jego listy po odpowiedzeniu na jego sprawozdanie z grudnia, gdy zaś pierwsze pogłoski o jego powyżej nadmienionych złach przyszły w lutym od tylko jednego brata, nie pielgrzyma, którego świadectwo nie przyjęliśmy przeciwko niemu, ponieważ było od tylko jednej osoby, a Pismo św. wymaga więcej świadków. Omawialiśmy z nim te dziewięć rewolucjonizmów, lecz nie chciał przyrzec poprawy, raczej stał się uszczypliwym, zuchwałym i zacięcie uparł się w tych rewolucjonizmach, przeto zanim, usłyszeliśmy o jego innych złach, postąpiliśmy z takim rewolucjonistą jak on według wymagania słowa Pańskiego w 3Moj. 13, itd. Powtarzamy: Były to jego uporczywe rewolucjonizmy przeciwko