Teraźniejsza Prawda nr 81 – 1936 – str. 33

(6) Jego podpis był potrzebny na wszystkich czekach.
(7) Brat Russell w swoim liście do Zgromadzenia zalecał go nad wszystkimi innymi. B. Ich spór o równość pozbawił go niektórych z jego praw, co było powodem skargi.
2. Przyszli do biura, ażeby przeprowadzić swoje własne programy.
3. Uparli się i nie chcieli dać bratu Hemery nadzoru nad korespondencją, chociaż br. Russell w liście nakazał, aby mu był dany.
4. Postarali się, ażeby mieć kontrolę nad finansami:
11) Za zgodą brata Hemery a przeciw rozporządzeniu Brata Russella postarali się o władzę, ażeby czeki nie pieniądze Towarzystwa I.B.S.A. były ważne bez podpisu br. Hemery.
(2) Zaczęli tworzyć duży rachunek bankowy zamiast mieć nominalny, przeciwnie do instrukcji Brata Russella, które ograniczały depozyta do wartości akcji wydawanych, tj. 23 funty szterlingów, a więc 1 f. szterlingów na każdą z 23 akcji wydanych.
(3) Starali się uczynić I.B.S.A. niezależnym od W. T.B. i T.S., przy pomocy „planu”, jaki wyjaśniliśmy i ogłosiliśmy w piśmie „Przegląd Przesiewań po Żniwie” (Harvest Sifting Revieved).
5. Byli w zmowie przeciw bratu Hemery.
6. Zlekceważyli brata Johnson w jego stanowisku urzędowym.
(1) Odsunęli jako poprawki, jakie porobił do programu konwencyjnego w Manchester.
(2)Zlekceważyli go prywatnie i publicznie.
(3) Brat Crawford starał się usidlić go, z powodu posądzenia go o otwarcie jednego z listów Brata Johnson.
(4) Zlekceważyli jego radę, ażeby się powstrzymywali od kandydatury na starszych.
(5) Zlekceważyli jego radę, ażeby przyznali się do złych czynów popełnionych przeciw Bratu Russellowi i Zgromadzeniu w Przybytku odnośnie Rezolucji i rzeczy odnoszących się do Betel.
(6) Usiłowali zastosować i drugi krok przeciw Br. Johnsonowi pierwszy z Ew. Mat. 18: 15 – 18 za czynności jego oficjalne przeciw ich złym czynom, a nawet postarano się już o świadków do drugiego kroku przed zastosowaniem pierwszego.
(7) Brat Crawford chciał zastosować dyscyplinę pewnej siostrze z Betel za to, iż dała informacje br. Johnsonowi odnośnie listu jego, o którym mówiła, iż przyszedł nieotwarty do biura, lecz br. Crawford dowodził, iż list był otwarty z powodu przetarcia krawędzi koperty sznurkiem, którym paczka listów była związana; koperta jednak wskazywała, iż nie była przetarta sznurkiem, lecz otwarta ręcznie.
(8) Stosowali szpiegowski system przeciw br. Johnsonowi i tym, o których myśleli, że mu pomagali.
(9) Fałszywe dawali mu zeznania i fałszywie mówili przeciw niemu.
(10) W ogólności zupełnie byli przeciw niemu.

      Gdy ci dwaj zarządcy popełnili wiele złego którzy nawet chcieli użyć reguły z Ew. Mat. 18: 15 – 18 za moje oficjalne czynności, a nawet postarali się o świadków przed powzięciem pierwszego kroku, ja, mając pełną władzę i upoważnienie w sprawach Towarzystwa, usunąłem ich z urzędu, jako zarządców; i co najmniej dziewięćdziesiątych braci brytyjskich myślało, iż to, co uczyniłem wyjdzie im na dobro. Co się tyczy oświadczenia rzekomego Stowarzyszenia Badaczy Pisma św., że ja natychmiast wygnałem tych braci i że zagroziłem im wyrzuceniem ich mebli, gdy się natychmiast nie usuną, powiedziałbym, iż jest to tylko niedołężnym kłamstwem. Ponieważ po usunięciu ich z urzędu Wm. Crawford pozostawał jeszcze na miejscu przez 10 dni, a H. J. Shearn przez 20 dni, w ciągu więc tego czasu znaleźli sobie odpowiednie miejsca do wyprowadzenia się i mieli na to dosyć czasu. W liście Wm. Crawforda znajduje się aż czternaście kłamstw podanych przeciw mnie. Nigdy
kol. 2
nie starałem się o rozłączenie jego żony od niego. Starałem się o ile mogłem w sposób łagodny i cierpliwy przyprowadzić tych dwóch braci do pokuty i chociaż udało mi się na chwilę przyprowadzić H. J. Shearna do pokuty, który przyznał swój błąd i obiecał poprawę, lecz później W. Crawford zbuntował go, tak, iż zaniechał tego, co postanowił (pokutę). Rzekome Stowarzyszenie Badaczy Pisma św. stara się usilnie wykazać, że w odwecie ja spotkałem się nieco później z takim samym traktowaniem w Betel w Brooklynie, iż moje rzeczy zostały wyrzucone, tak jak rzekomo ja wyrzuciłem meble zarządców, lecz takie dowodzenie jest fałszywym. Albowiem zarządcy zabrali swoje meble i jeden miał na to 10 dni czasu, a drugi 20 dni; ze mną zaś stało się inaczej, bo podczas mych odwiedzin u przyjaciela, moje rzeczy zostały wyniesione z mojego pokoju za drzwi i nie wpuszczono mię więcej do Betel; ponieważ, gdy powróciłem, drzwi na rozkaz J.F. Rutherforda mocno zatrzaśnięto o moje piersi. J.F. Rutherford próbował przywrócić na powrót usuniętych przeze mnie dwóch zarządców, przez ponowne zamianowanie ich, lecz nie powiodło się mu. Oni nie mogli się zgodzić z J. Hemerym, trzecim zarządcą i dlatego musieli opuścić Towarzystwo. Pan jednak przez wiele znaków wykazał, że On pochwalał to co ja uczyniłem w Anglii. Bo gdy przypomnimy sobie, że praca prowadzenia kozła Azazela rozpoczęła się z prowadzeniem tych brytyjskich zarządców i ich partyjnych zwolenników do bramy, to wiemy, że Pan pochwalił moją pracę zgodnie z władzą i listem wierzytelnym w znaczeniu właściwym.

      Gdy powróciłem do Ameryki i zdałem raport Zarządowi z moich czynności brytyjskich, pięciu z siedmiu członków Zarządu, stanęło w sporze po mojej stronie, ci drudzy dwaj, będący przeciw mnie byli to J.F. Rutherford i jego cień W. E. Van Amburgh. Czterech z tych pięciu dyrektorów uznało uzurpatorskie wmieszanie się J. P. Rutherforda w moją pracę brytyjską, którą sprawowałem, jako reprezentant Zarządu, a nie reprezentant prezydenta i widzieli w tej jego czynności jak najsilniejszy przykład z jego prób przywłaszczenia sobie kontroli nad Towarzystwem i dlatego na zebraniu Zarządu dali wniosek, ażeby mu odebrać wszystkie władze wykonawcze i zarządzające w interesie i w sprawach Zarządu Towarzystwa; ażeby przeszkodzić przeprowadzeniu tego wniosku, J.F. Rutherford wbrew Boskiemu i ludzkiemu prawu wygnał tych dyrektorów, jako takich, a na ich miejsce naznaczył czterech jego zwolenników, których pozyskał przy pomocy swoich fałszerstw. Nie tylko pięciu z siedmiu dyrektorów Zarządu aprobowało moją pracę brytyjska, lecz i Zgromadzenie w londyńskim Przybytku, składające się z przeszło 700 braci na swoim zebraniu interesowym głosowało jednogłośnie za aprobatą, dziękując mi za moją działalność przeciw konspiracji J. H. Shearna i W. Crawforda, oraz dziewięciu innych starszych, których oni przez podstęp namówili do usunięcia Brata Russella z kontroli nad Przybytkiem londyńskim. Ten drugi zbór nie usłuchał rady J.F. Rutherforda, ażeby ponownie wybrać tych dwóch jako starszych, a nawet nie wybrał ich za dyrektorów. Bez poradzenia się Zarządu, którego byłem specjalnym reprezentantem, J.F. Rutherford zamianował komitet do zbadania sytuacji w londyńskim Betel i Przybytku; i ten komitet aprobował moją pracę a zganił czynności H. J. Shearna i W. Crawforda. Ażeby wzbudzić niechęć do raportu tego komitetu on wynalazł bezpodstawne i bezwstydne fałszerstwo, że ja odwiedzałem każdego z członków tego komitetu i wpływem swoim pozyskałem każdego na moją stronę. I to bezpodstawne i bezwstydne fałszerstwo jest rozmazywane w piśmie rzekomego Stowarzyszenia Badaczy Pisma św. Ale jak wykazuje fakt, gdym się dowiedział, że J.F. Rutherford bez poradzenia się Zarządu zamianował komitet do zbadania moich czynności, jako specjalnego reprezentanta Zarządu i że ten czyn był przywłaszczeniem sobie władzy, należącej Zarządowi, wobec tego postanowiłem nie uznać komitetu i rzecz jasna, iż nie chciałem mieć z nim nic do czynienia, oprócz wysłania mego protestu przeciw ich zamianowaniu, gdyż uważałem, iż to było ignorowaniem Zarządu przez prezydenta. A więc wtedy pięć członków Zarządu i cale zgromadzenie londyńskiego Przybytku oraz komitet naznaczony do zbadania mojej sprawy uznali moją pracę

poprzednia strona – następna strona