Teraźniejsza Prawda nr 99 – 1939 – str. 19
jest jeszcze więcej uroczystszy i sprawujący głębsze wrażenie; oprócz tego on jest potwierdzony Pismem Św., natomiast żaden inny sposób nie jest. Nasi tak zwani („Disciples”) „Uczniowie” i „Bracia z Plymouth” i inni, którzy przyjęli zwyczaj obchodzenia śmierci naszego Pana w każdy Dzień Pański pierwszy dzień tygodnia zdaje się nam, iż popadli w poważny błąd. Niestosowność takich obchodzeń jest widoczna z kilku stron: najpierw oni obchodzą ją w niedzielę, dzień, który sam w sobie jest pamiątką zmartwychwstania Pańskiego, co jest zupełnie inną rzeczą, tj., radosną okazją wielkanocną. Tracąc widok na ważność daty, nie dziw, że oni także utracili widok odnośnie czasu dnia, tj., że tak, jak pierwotnie ustanowiona, ona była obchodzona wieczorem, natomiast zwyczajem jest obchodzić ją rano, lub w samo południe, lub po południu.
Nie mamy przypuszczać, że nasi przyjaciele chrześcijańscy przyjęli swój tygodniowy zwyczaj bez zupełnie żadnego powodu. Lecz gdy przyglądamy się ich powodom, to znajdujemy je bardzo niewystarczające. Ich twierdzeniem jest, np., że zdania w Dz. 2:42, 46; 20:7, które mówią o zgromadzeniu się uczni razem pierwszego dnia w tygodniu „na łamanie chleba”, odnoszą się do Pamiątkowej Wieczerzy. Lecz przeciwnie, naszym zdaniem jest, że te zgromadzania się pierwszego dnia były ucztami miłości, i nigdy nie były zamierzone, ażeby miały zastąpić, lub w jakimkolwiek znaczeniu przedstawiać Pamiątkę Wieczerzy Pańskiej. Zauważmy, że w tych rozmaitych opisach nie ma nic mówione o „kielichu”, przedstawiającym krew naszego Pana, a który musi być uważany jako tak ważna część tego symbolu, jak przaśny chleb, który przedstawia Jego ciało. Te uczty miłości właściwie stosownie odbyły się w dzień, w który przypadła radość Kościoła ze zmartwychwstania Pańskiego i z pewnością wszystkie nasunęły się przez okoliczności pierwszej niedzieli, dnia zmartwychwstania Pańskiego, kiedy to On był poznany od dwóch uczni w Emaus przy łamaniu chleba, a później wieczorem od jedenastu, gdy usiedli jeść, On mówiąc, „Pokój Warn”, i sprawując, że ich serca pałały w nich (Luk. 24: 30, 31; Jan 20: 19). Lecz przeciwnie ma się z Wieczerzą Pańską, która widocznie zamierzona, jako przypomnienie Jego śmierci i naszego przymierza, jako członków Jego ciała i naszej społeczności w Jego cierpieniach.
PIERWSZE OBCHODZENIE WIECZERZY PAŃSKIEJ
Nasza lekcja wskazuje nam na pierwsze ustanowienie tej pamiątki. Ona była obchodzona w dniu przed zaczęciem się właściwej Wielkanocy, czternastego Nisan. Prawo tyczące się Wielkanocy, było bardzo akuratne. Baranek miał być wzięty do domu 10 – go Nisan, miał być zabity czternastego i miał być jedzony w nocy przed ranem czternastego. W pozafigurze Jezus ofiarował Siebie narodowi dziesiątego, lecz oni, oprócz Jego kilku wiernych, nie przyjęli Go, a czternastego On był ukrzyżowany. Było to w ten sam dzień Żydowski, w którym On był ukrzyżowany, że On jadł baranka, wspomnianego w tej lekcji, a później został zdradzony, dzień u Żydów zaczynając się od zachodu słońca i trwając do następnego wieczora. Jeden Ewangelista podaje, że nasz Pan powiedział Swoim uczniom, „Żądając żądałem tego baranka jeść z wami, pierwej niżbym cierpiał.” (Łuk. 22: 15.) Było to Jego ostatnie obchodzenie tego Żydowskiego obrządku, który, jako Żyd, On był prawem zobowiązany przestrzegać zupełnie. Możemy nie wiedzieć akuratnie o której właściwie godzinie czternastego dnia nasz Pan i uczniowie jedli baranka, l
kol. 2
ecz możliwie, że to było blisko północy, po zjedzeniu baranka, kiedy nasz Pan ustanowił tę nową Pamiątkę Jego własnej śmierci, Wieczerzę Pańską, na miejsce wieczerzy z baranka według Zakonu, i oznajmiając to Swymi słowami, „Odtąd, ilekroć byście to czynili, czyńcie na pamiątkę Moją”. „To” reprezentuje pozafiguralnego Baranka, „Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata”, a czyniąc to – łamiąc chleb i pijąc z owocu winnej macicy f przedstawiło śmierć Pańską, a już więcej nie śmierć figury, ponieważ pozafigura już teraz przyszła, i tego samego dnia, kilka godzin później, On miał być zabity, ukrzyżowany. Nasz Pan tym sposobem zakładał głęboki i szeroki grunt na tę nowo ustanowioną pamiątkę, dla Swego Kościoła, i odłączał ją od Żydowskiej figury przez wskazanie wierzącym na Siebie, jako pozafigury, i na wyższe znaczenie, połączone z nią – wyswobodzenie wszystkich prawdziwych Izraelitów, nie z pod władzy Faraona, lecz z pod władzy pozafiguralnego Faraona, Szatana, wyswobodzenie wszystkich pierworodnych z ludu Bożego do życia obfitszego – życia wiecznego.
Wszyscy, którzy jasno widzą figurę powinni zrozumieć, że ona nigdy by nie mogła przeminąć, aż by pozafigura przyszła, a pozafigura zabicia baranka wielkanocnego musi być w jej rocznicę, czternastego Nisan. Z tego rozumiemy znaczenie wyrażenia w Piśmie Św., że „żaden nie ściągnął nań ręki, bo jeszcze nie przyszła była godzina Jego”. (Jan 7: 30; 8: 20.) Bóg przewidział tę całą sprawę i najprzód zarządził wszystko, tyczące się jej, a figura oznaczyła ją bardzo wyraźnie. My już więcej nie obchodzimy figury; lecz wierząc, że pozafiguralna ofiara Baranka Bożego zastąpiła figurę, my jako chrześcijanie „czynimy to” na pamiątkę pozafigury; ponieważ, jak Apostoł mówi, „Albowiem Chrystus (Baranek) nasz wielkanocny za nas ofiarowany jest; przeto obchodźmy święto” (1 Kor. 5:7, 8). Było to podczas jedzenia z Apostołami Wieczerzy wielkanocnej figuralnego upieczonego baranka, kiedy nasz Pan powiedział do nich, „Jeden z was Mię wyda”. Jan mówi nam, że nasz Pan był „zasmucony w duchu”, okazał wzruszenie uczuciowe, gdy On to powiedział. Jego uczucia nie były wzruszone, możemy być pewni, sprawą Jego wydania, ponieważ on widocznie wiedział szczegóły, jak również fakt Jego śmierci. Przyczyną Jego smutku, możemy przypuszczać, była myśl, że jeden z tych, o których On tak mile dbał i starał się, miałby teraz okazać się niewdzięcznym, niedziękczynnym, bezbożnym; widocznie On żałował Judasza. Jego zdanie wywołało pytania od uczni, „Ażem ja jest?” lub, jak greckie słowo zdaje się wskazywać, to pytanie znaczyło, Panie, azali Ty masz na myśli mnie oskarżać? Ja nim nie jestem, czy tak? (Mar 14:19.) I uczniowie na ogół poczęli się także smucić. Możliwie było dobrze, że oni przechodzili to doświadczenie wtenczas, gdyż oni wszyscy potrzebowali tego, ażeby przygotować ich na trudne czasy, jakie były prawie przed nimi.
Judasz, rozumie się, zapytał się tak samo, jak ci drudzy, bo gdyby był się nie pytał, to znaczyłoby, że nie przyznaje się do winy. Odpowiedzią naszego Pana było, że to był jeden, który z nim wieczerzał, i maczając sztukę chleba podał ją Judaszowi, który zaraz wyszedł (Jan 13:25-30). Te wypadki zamiast zmiękczyć serce Judasza i prowadzić go do zmiany w jego postępowaniu zanim było za późno, to one zdawały się wzbudzać w nim zawziętego ducha, tak jak miłosierdzie Boże względem Faraona, w zatrzymywaniu plag, zatwardzało jego serce. Zamiast stawiać opór sugestiom Przeciwnika, Judasz rozmyślał nam nimi coraz to więcej, aż został przepełniony duchem Szatana,