Teraźniejsza Prawda nr 75 – 1935 – str. 20
Z punktu zapatrywania światowego – a nawet prawie z każdego innego punktu znajomości Planu Bożego – zdaje się być bardzo dziwnym dlaczego jest nawoływane do chrześcijan, by cierpieli, ponieważ, gdy ktoś staje się synem Boga i dziedzicem Bożym i współdziedzicem z Chrystusem Jezusem naszym Panem, zdawałoby się rzeczą naturalną, że od tego czasu Boska przychylność powinna się rozpościerać we wszystkich jego sprawach. Ludzie światowi zwykle mawiają: „Jakiego wy macie Boga, że zezwala na cierpienia Swoich wyznawców? Gdy się ktoś odda Bogu, aby spełniał wolę Jego, to powinien być później wolnym od prób i trudności. Gdyby Bóg miał takie staranie o Swoich wiernych wyznawcach, to na pewno, iż nic nie mogłoby im zaszkodzić!”
Sami chrześcijanie bywają często zakłopotani swoimi doświadczeniami – a nawet wstydzą się ich; ponieważ nie rozumią dlaczego mają cierpieć. Jednak święty Piotr mówi o tym w ten sposób: „Jeżeli ktokolwiek cierpi jako chrześcijanin, niech się nie wstydzi, Owszem nich chwali Boga w tej mierze” (1 Piotr 4: 16). To samo cierpienie, które powoduje kłopot jest jednak, w zgodzie z Planem Bożym; bo Bóg, działając z Kościołem indywidualnie, by tym sposobem wierność serca każdej jednostki mogła być objawioną. Ta wierność Bogu i zasadom Jego sprawiedliwości będzie okazaną tak przez wiarę jak i przez uczynki. Ta wierność nie będzie w zgodzie z obecnym porządkiem rzeczy, ani też w zgodzie ze światowymi poglądami. Lud Boży dobrze rozumie, że Bóg już dawno mógłby przeszkodzić grzechowi, gdyby tylko chciał to uczynić. A ponieważ tego dotąd nie uczynił, to jest dowodem, że On zamierza wyprowadzić coś dobrego z obecnych warunków na świecie. Gdyby wszystko tutaj sprzyjało sprawiedliwości, wierność Bogu byłaby rzeczą łatwą. Jeżeliby ci, co są ludem Bożym otrzymywali tylko to, co jest najlepsze, droga do życia byłaby łatwą i popularną; Bóg jednak wyjaśnia w Swoim Słowie, że wszystkie rzeczy będą działać na dobro ludu Jego jako Nowego Stworzenia – to jest według Ducha, a nie według ciała. A nawet to, co zdaje się być najgorszą klęską, Bóg może i napewno wyprowadzi na dobro tych, którzy Go miłują w najwyższym stopniu. Tylko ci, którzy znają Plan Boży, mogą właściwie pojąć tę myśl, że chrześcijanin nie ma powodu wstydzić się, z powodu cierpienia, hańby lub prześladowania, jakie ponosi dla Chrystusa. Tylko ci, którzy widzą cel w cierpieniu mogą Boga uwielbiać w tej mierze; mogą Go uwielbiać chociaż się spotykają z opozycją, fałszywym przedstawieniem i obelgą. Charakter tych cierpień tj. opozycja świata przeciw ludowi Bożemu – jest prawie taki sam, jaki przychodził na naszego Pana. Był On wzgardzony i odrzucony od ludzi, nawet przez niektórych, którzy uważali się być ludźmi pobożnymi. I tak bywało przez cały ciąg Wieku Ewangelii, że ci, co mienili się być pobożnymi ludźmi gardzili i odrzucili tych, których Bóg uważał za Swoich świętych. Gdybyśmy byli ze świata, świat miłowałby to, co jest jego; ale ponieważ nasz Pan wybrał nas ze świata, dlatego świat nienawidzi nas, tak jak Mistrz przepowiedział. – Ew. Jana 15: 18 – 225.
Ponieważ nasz Pan nie stosował się do zarządzeń nauczonych w Piśmie i faryzeuszów, dlatego był wzgardzony i odrzucony przez nich, a mianowicie, że nie przestał jadać i pić z grzesznikami. Ale przeciwnie, chętnie z nimi rozmawiał a nawet z niewiastą z Samarii i innymi podobnymi charakterami. Pan nie był pysznym, lecz pokornym. Nie utrzymywał stosunków ze światem w taki sposób, jak faryzeusze to czynili, dlatego odrzucili Go. Te same warunki panują w naszych czasach. Pewien rodzaj pracy ewangelistycznej jest dzisiaj popularny, ale cokolwiek nie zgadza się z nim staje się niepopularnym. Niektórzy z nowoczesnych ewangelistów są wychwalani przez kościoły, ponieważ dodają nowych członków swemu kościołowi. Odkąd łupy z nawracania mają być rozdzielane między denominacje, każda jest pewną, że otrzyma część swoją; z tego więc powodu wielu kaznodziei nie zważa na to, iż są ośmieszani przed słuchaczami. Lecz lud Boży, który kroczy pokornie śladami swego Mistrza nie będzie
kol. 2
ubiegał się o popularność, ani z grzesznikami ani z dzisiejszym Chrześcijaństwem. Czytamy, że nauczeni w Piśmie i faryzeusze gniewali się, ponieważ nasz Pan nauczał zwykłych ludzi. Oni nie chcieli, aby ktokolwiek miał inaczej nauczać ludzi oprócz tego, jak oni ich nauczali. Przeciętnie bywa tak, że gdy osoba się rozgniewa, to będzie wypowiadała wszelkie zło przeciw temu, kto ją pobudził do gniewu. Gdy zło jest wypowiadane przeciw komukolwiek z ludu Bożego, jedynie dlatego, że przedstawiał Prawdę drugim i gdy to było czynione z pokorą i mądrością, to nie powinien się wstydzić, że ponosi cierpienia z tej przyczyny: bo to są te cierpienia, których prawdziwy chrześcijanin powinien się spodziewać. Tego rodzaju cierpienia są silnym dowodem, że on jest po tej stronie, którą Bóg pochwala. Ci chrześcijanie, którzy nam grzecznie mówią, że oni nie otrzymują żadnych prześladowań, że nie cierpią dla Chrystusa, mogą mieć wątpliwość, czy oni postępują śladami Mistrza.
CIERPIENIE ZA ZŁO
NIE JEST CIERPIENIEM Z CHRYSTUSEM
Lecz nie mamy uważać prześladowania i cierpień za oznaką wierności Bogu, chyba, że przychodzą jako skutek z prawdziwie chrześcijańskiego wysiłku. Jeśli ktoś był suchotnikiem, zanim stał się chrześcijaninem, jego późniejsze cierpienia byłyby takie same, jakie były przedtem. Gdyby ktoś cierpiał z powodu wtrącania się w czyje sprawy, to cierpiałby z powodu własnej winy i miałby powód wstydzenia się; albowiem z powodu większej znajomości i odpowiedzialność jest większa. Nie powinien tego czynić co wie, że jest złem. Jest rzeczą bardzo łatwa do zapomnienia, że Sprawiedliwość jest wielką podstawową zasadą, która stanowi grunt nauk Słowa Bożego. Ta zasada streszcza się w Złotej Regule: „Wszystko tedy, cobyście chcieli, aby wam ludzie czynili, tak i wy im czyńcie” (Mat. 7:12). Żaden chrześcijanin pod żadnymi okolicznościami, nie powinien nikomu dawać mniej aniżeli wymaga tego sprawiedliwość. To też wymiarem naszym powinna być przynajmniej sprawiedliwość. To też nic nie pomoże być bardziej potrzebnym dla dziecka Bożego jak to, by zawsze miało przed oczyma umysłu swego Złota Regułę i mierzyło nią każdą myśl, każde słowo i każdy czyn.
Wtrącanie się w nieswoje rzeczy jest czynem mieszania się w sprawy drugich. Znaczna, część cierpień, którym ludzie zwykle podlegają jest rezultatem takiego wtrącania się. Nie powinniśmy mieszać się w sprawy drugich; ponieważ mamy dosyć pracy nad utrzymaniem własnych spraw w porządku. Wiele dobrych ludzi są nieświadomymi przestępcami w tym kierunku. Twierdzą oni, że nie wtrącają się do nikogo, a jednak dosyć często nie zdają sobie sprawy z tego, jak wiele są winnymi w tym względzie. Lud Boży powinien być zajęty własnymi sprawami, a wtedy nie będzie miał czasu do krytykowania prywatnych spraw drugich. Gdy jednak okoliczności zajdą, że musimy kogoś krytykować, to powinniśmy to zawsze czynić zgodnie ze Słowem Bożym, będąc ostrożnymi, by danej osobie nie zaszkodzić lecz dopomóc.
Święty Piotr mówi: „Ale chociażbyście też cierpieli dla sprawiedliwości, błogosławieni jesteście” (1Piotra 3:14) W innym miejscu Pismo święte nas pojaśnia, że naśladowcy Chrystusowi są powołani, by cierpieli za dobre uczynki, tj. by cierpieli z Nim; a gdy będą odpowiednio wyćwiczeni przez cierpienia, będą w swoim czasie królowali z ich Panem w Jego Królestwie (2Tym. 2:11, 12). Pan nie w tym celu zezwala na cierpienia ludu Swego, by miał w cierpieniach upodobanie, lecz że ich wiara i lojalność względem Niego mogą być tylko w ten sposób skrystalizowane, a tym wykażą, że wyrobili w sobie charakter, który On pochwala.
W tysiącleciu cierpienia będą wskazywały, że ktoś nie jest w zgodzie z zasadami Sprawiedliwości; lecz podczas Wieku Ewangelii dzieje się często przeciwnie. A to dzieje się z powodu, iż warunki, w jakich Kościół jest powoływany oraz stanowisko, do którego jest powołany są inne i odmienne od każdego innego zarządzenia. Pan Bóg postanowił, aby Jego wierne stworzenia były wolne od cierpień, a błogosławione na podobieństwo aniołów, którzy nie cierpią.