Teraźniejsza Prawda nr 273-274 – 1974 – str. 19
że troskliwie starał się wykorzystać te ostatnie chwile ze Swoimi wybranymi przyjaciółmi i towarzyszami na udzielenie im pewnych dobrych lekcji. „Aż do końca umiłował je” – kompletnie, zupełnie: Jego własne srogie próby zarówno obecne jak i te co zbliżały się, nie oddalały Go od nich, ani nie zajęły całej Jego uwagi. Jak poprzednio tak i teraz Pan myślał o innych i starał się ich ubłogosławić. Nie potrzebujemy też mniemać, że Jego miłość do tych dwunastu Apostołów stosowała się tylko do nich wyłącznie; ale raczej, że traktował tych dwunastu jako przedstawicieli tych wszystkich, ,,którzy przez słowa ich uwierzyli w Niego” – jak to On Sam sprawę tę określił w Swej modlitwie do Ojca (Jan 17:20). Z takim poglądem w umyśle możemy łatwo zrozumieć, że to, co nasz Pan mówił i czynił Apostołom, zamierzone było dla instrukcji wszystkich, którzy byli lub są Jego ludem.
Z opisu podanego przez Łukasza wynika, że przy tej okazji zaszedł spór pomiędzy Apostołami; sprzeczka, który z nich powinien być uważany za największego (Łuk. 22:24-30). Spór ten mógł wypływać z pobudek nie tylko samolubnych w złym znaczeniu tego słowa, ale – częściowo przynajmniej – z miłości do Mistrza; mogło to być w łączności z ich miejscami przy stole a najbardziej pożądanym miejscem było to jak najbliżej Pana. Pamiętamy jak matka Jakuba i Jana prosiła Pana aby jej synowie mogli siedzieć jeden po prawicy a drugi po lewicy w Jego Królestwie (Mat. 20:21); pamiętamy też, iż w łączności z tym opisem jest powiedziane, że Jan był zaraz obok Pana i że głowę swoją położył na Jego piersiach (Jan 13:23).
Możliwym też jest, że ta sprzeczka, który z nich jest większym powstała po części z tego powodu, iż przy tej okazji oni nie byli traktowani jako goście; górny pokój dany był do ich dyspozycji, lecz nie było tam żadnego gospodarza ani urządzenia do zwykłego mycia nóg, które zostało zaniedbane. W krajach wschodnich, gdzie chodzono w sandałach, sprawa mycia nóg nie była tylko uprzejmością, lecz koniecznością. Gorący klimat, luźne, otwarte sandały oraz kurz na drogach i ścieżkach sprawiały, że po wejściu do domu z podróży, mycie nóg było rzeczą prawie konieczną. Zdaje się, że ten spór uczniów, który z nich był większym, a który najmniejszym i odpowiednim do umycia nóg drugim przyczynił się do tego, że żaden nie był skory do zajęcia stanowiska sługi. Pan widocznie dozwolił na tę sprzeczkę, to jest nie uczynił nic, aby temu zapobiec, nie naznaczył
kol. 2
nikogo do tej usługi. Dozwolił aby oni sami myśleli o tej sprawie, dając im dosyć czasu na rozmyślanie i zmianę usposobienia, lecz oni posunęli się tak daleko, że przystąpili do spożywania wieczerzy z nieumytymi nogami, co było przeciwne ogólnemu zwyczajowi.
MYCIE NÓG
Dopiero wtedy Jezus powstał od wieczerzy, zdjął z Siebie wierzchnią szatę, a przyczepiwszy prześcieradło (ręcznik) do przepaski podtrzymującej Jego spodnią szatę, wziął miednicę i dzban z wodą, a przystąpiwszy do uczniów, zaczął nogi ich polewać wodą i myć je (Jan 13:4,5). Nie było zwyczajem na Wschodzie aby wody nalać do miednicy i wkładać nogi do wody, ale nogi były polewane wodą i w taki sposób myte ponad miednicą; tym sposobem dla każdego była woda czysta i mniej jej potrzebowano, albowiem w tych krajach woda jest bardziej ceniona, bo nie ma jej w takiej obfitości jak u nas. Należy także pamiętać, że w owym czasie nie było takich stołów i krzeseł jak my używamy. Stoły były niskie w kształcie podkowy (półkole), a ci, co siadali do stołu, właściwie kładli się, lewym łokciem opierając się na poduszce lub otomanie, mając głowy zwrócone ku środkowi półkola, gdzie było miejsce na pokarm, a także przestrzeń dla sługi, aby mógł wejść i podawać pokarm gościom. W taki więc sposób nogi były wyciągnięte do tyłu i można było łatwo dostąpić bez przeszkadzania jedzącym.
Nasz Pan widocznie umył już nogi kilku uczniom zanim z kolei przystąpił do Piotra. Żaden z uczniów widocznie nie stawiał oporu chociaż ich poprzedni spór w tym względzie i ich niechęć do wyświadczenia tej usługi niezawodnie pokryły ich oblicza rumieńcem wstydu i zakłopotania. Gdy jednak przyszła kolej na Piotra, ten zaprotestował. Nie byłoby właściwym, pomyślał sobie niezawodnie Piotr, dozwolić Panu na sprawowanie tak niskiej usługi. Zapytał więc: ,,Panie, i tyż mnie masz nogi umywać?” Pan jednak nie wykorzystał tej sposobności na zgromienie Piotra, na wygłoszenie mu porządnej nauki i nagany, jak to wielu z Jego naśladowców mogłoby być skłonnych uczynić w podobnych okolicznościach. On tylko obstawał za dokończeniem Swej czynności i potraktował Piotra na równi z innymi, nadmieniając, że wyjaśni tę sprawę później i że gdyby nie omył go, Piotr nie miałby z Nim cząstki.
Trudno jest nie podziwiać zacnych cech Piotra, chociaż jednocześnie zmuszeni jesteśmy