Teraźniejsza Prawda nr 288-289 – 1976 – str. 95

takiego szturchańca, że się przewrócił na ziemię. Inny napastnik przybliżył się z wielką wściekłością, lecz miejscowy rzeźnik, nie metodysta, powalił go na ziemię jak wołu. „To” – powiada Wesley – „ostudziło jego odwagę i ja spokojnie zakończyłem swój wykład”. Takie doświadczenia towarzyszyły mu w wielu jego zebraniach od 1740 do 1745 r. To jest tylko kilka przykładów z pomiędzy bardzo wielu jakie Wesley doświadczył na początku. Lecz w późniejszych latach, szczególnie w jego podeszłym wieku, warunki się bardzo zmieniły. Najgłębsze uszanowanie było mu wielce oddawane, a jego przyjazdy stały się okazją świętowania całych miast. Do czasu jego śmierci on był prawdopodobnie najwięcej miłowanym i szanowanym człowiekiem w Anglii, Szkocji i Irlandii.

W PRACY WIĘCEJ OBFITUJĄCY

      (35) Można by pomyśleć, że podróżowanie i głoszenie Wesleya to więcej niż dosyć pracy na jednego człowieka; lecz to było tylko częścią jego pracy. On zużywał dużo czasu na wizyty pastoralne podczas swoich podróży. Napisał wiele tysięcy pomocnych i pocieszających listów, które nawet są budujące. Ponadto on wykonał wiele pracy jako autor. Dwadzieścia lat przed jego śmiercią jego dzieła były zebrane i wydane w trzydziestu tomach. I wiele więcej było dodanych później. Jego czasopismo, notatki o Nowym Testamencie i cztery tomy kazań, są jego najlepiej znanymi utworami literackimi. On nie tylko pisał o religii, lecz także wydał dobre książki do nauki, używane w szkołach i książkę na temat medycyny, która za jego czasów była na pierwszym miejscu dziełem o sztuce leczenia dla użytku domowego, a która była wydana około trzydzieści razy za jego życia. On także był redaktorem kilku czasopism, jak np. Arminian Magazine, dla którego on pisywał bardzo wiele z wielkim talentem. Oprócz tego skompilował on Bibliotekę Chrześcijańskiej Rodziny, która zawierała kilkaset najlepszych książek religijnych, moralnych, literackich, historycznych i filozoficznych zebranych z dzieł najlepszych pisarzy świata. To okazało się bardzo owocnym dziełem pracy i aktualnie wykształciło jego zwolenników tak, że mało kto ze zwolenników innych wodzów religijnych był tak wykształcony. Wesley założył i doglądał specjalne szkoły i kolegia. On zebrał pieniądze na budowę setek kaplic, jak również nadzorował ich budowę. Kierował również pracą i naznaczaniem miejsc
kol. 2
dla swych kaznodziejów. On miał troskę o wszystkie kościoły. Zorganizował i prowadził roczne konferencje swych kaznodziejów i dał dużo czasu na porady ludziom, którzy szukali jego rady w swoich trudnościach. On założył i doglądał sierocińce i domy dla starców. Jego dobroczynności były wielorakie. Wesley nie wydawał na siebie więcej niż 50 funtów ang. rocznie, a resztę dawał ubogim i potrzebującym, jak również dawał im zarobki ze swych publikacji, wydając ze swych własnych funduszów za swego życia około 100.000 funtów (około 500.000 $). Ażeby wykonać powyżej nadmienioną masę pracy, on rzadko kładł się na spoczynek przed godziną 22-gą, a codziennie wstawał o 4-ej. W chwili jego śmierci było 100.000 metodyskich członków i możliwe 400.000 innych, którzy byli uważani za zwolenników. Być może jego zdolność jako organizatora okazała się w nim na j znakomicie j. Jako geniusz, on był porównywany z Napoleonem, który prawie miał zacząć swoją karierę, gdy Wesley skończył swoją.

      (36) Bracia towarzyszący Wesleyowi byli jego współpracownikami i cierpieli z nim we wcześniejszych latach jego ruchu. Whitefieid, krasomówca, któremu nie było równego i Karol Wesley, niezrównany poeta, byli także prześladowani w ich pracy z nim. Innym jeszcze z najszlachetniejszych towarzyszy Wesleya był świętobliwy Fletcher, proboszcz w Madeley, którego zdolne i łagodne pióro broniło zasad Wesleya nawet lepiej, niż Wesley sam był zdolny to czynić. Jego kaznodzieje pracowali i cierpieli z taką samą miłością samozaparcia prawdziwie poświęconych. Było tam również wokół niego zgromadzone mnóstwo tych, którzy tak jak on, chlubili się w krzyżu i jego zbawczej pracy oraz w służbie samozaparcia. Ich pogląd na poświęcenie jako ześrodkowane w bezinteresownej miłości, uczynił ich podobnymi Bogu w charakterze, światłami palącymi się i świecącymi wśród narodu złego i przewrotnego. Skutek tego wielkiego okazania Ducha Pańskiego był głęboki i dał się szeroko zauważyć. Ten ruch ożywił religijne życie w Anglii, tak jak żaden inny ruch przed nim lub po nim. Ich kładzenie nacisku na miłość Boską naturalnie uczyniło ich skłonnymi do przyjęcia Arminianizmu – miłości Boskiej dla wszystkich ku zbawieniu, śmierci Chrystusowej za wszystkich ku zbawieniu i pracy Ducha dla wszystkich ku zbawieniu – zamiast Kalwinizmu. Ten nacisk spowodował rozdzielenie między metodystami, skutkiem czego mała mniejszość stała się kalwinistycznymi wesleyanami.