Teraźniejsza Prawda nr 56 – 1932 – str. 6

lud Boży stosuje się do wyszydzania Jezusa na krzyżu przez pospólstwo, a naśmiewanie się uzurpatorów w Prawdzie — symbolicznych złodziei — stosuje się do urągania Jezusowi przez dwóch ukrzyżowanych z Nim złodziei; pokuta jednego z nich wyobraża pokutę mniej złych z najgorszych wodzów lewickich. Kapłaństwo obecnie znajdujące się w takiem położeniu i wśród takich okoliczności, potrzebuje wielkiego czuwania i trzeźwości, jeżeli chce być pozafigurą Jezusowej cierpliwości z powodu wyrządzanych Mu krzywd, aby oni tak jako baranek wiedziony na zabicie i jako owca przed tymi, którzy ją strzygą, nie otwierali ust w narzekaniu i wołaniu o pomstę i przez to, aby nie odczuwali nienawiści w swych sercach. Te właśnie zastanowienia pobudziły nas do wybrania za nasze roczne godło tekstu z 1 Tes. 5:6 „Czujmy i bądźmy trzeźwymi”.

      Nasz tekst dzieli się naturalnie na dwie części, jedna z nich jest czujność, druga trzeźwość. Możemy sobie przypomnieć, że za nasze roczne godło na rok 1928 obraliśmy tekst z Ew. Mat. 26:41, którego pierwsza cześć, podobnie jak w tekście tego roku, traktowała także o czujności, chociaż odmiennie do obecnego tekstu, jego druga część traktowała o modlitwie. Zastanówmy się teraz nad dwoma częściami tego rocznego tekstu. Czujność oznacza stanie na warcie lub na straży i jest częścią naszego chrześcijańskiego życia. Czujność zawiera w sobie staranne zauważenie naszego usposobienia, pobudek, myśli, słów, uczynków, otoczeń i wpływów działających na nas lub przez nas. To znaczy, że nie możemy być ospałymi ale świadomi tego, co się w koło nas dzieje, uzbrojonemi i na baczności przeciwko wszystkiemu, co się znajduje w naszych usposobieniach, pobudkach, myślach, słowach, uczynkach, otoczeniach i wpływach, które oddziaływują na nas lub przez nas, a które nie byłyby w harmonji z prawdą, sprawiedliwością, miłością i niebiańskim umysłem, jak również powinniśmy pobudzać to wszystko co jest w harmonji z tymi rzeczami. To znaczy, że musimy być przygotowani na spotkanie się ze wszystkimi powyższymi szczegółami, aby niektóre z nich wstąpiły, a niektóre opuściły przybytek serc i myśli naszych i abyśmy od każdej z nich domagali się hasła — harmonji z Boskiem Słowem, Duchem i opatrznością, mianowicie z Boskim charakterem i okupem — zanim moglibyśmy bezpiecznie dozwolić im, aby weszły lub opuściły ten przybytek. Ani nie powinniśmy za prędko przyjmować ich twierdzeń, iż nie jesteśmy w przyjaźni z Panem i Jego sprawą; ponieważ Szatan i upadli aniołowie poprzemieniali się w aniołów światłości; a świat i ciało są nadzwyczaj zwodniczymi w tym czasie, albowiem twierdzą, iż są przyjaciółmi naszymi, podczas gdy w rzeczywistości są nieprzyjaciółmi, szpiegami lub zbiegami. Tylko powyższe hasło zadecyduje czyste rzeczy, które napotykamy i które pragną wejść do przybytku lub go opuścić, mają prawo do tego lub nie. I cokolwiek spotykamy na drogach w naszych usposobieniach, pobudkach, myślach, słowach, uczynkach, otoczeniach i wpływach zmierzających ku nam lub od nas musi być w zgodzie z hasłem: Boski charakter w postępowaniu, a Okup Chrystusowy w doktrynie, a wtedy możemy pozwolić im na ustęp, ale jeżeli którąkolwiek z nich schwycimy, że nie daje tego hasła, wtenczas powinniśmy poprowadzić ja na odwach i poddać pod sąd wojenny.

      Aby nasza czynność była sprawną, musimy zbadać całokształt naszych usposobień, pobudek, myśli, słów, uczynków, otoczeń i wpływów działających na nas lub przez nas; nie strzegąc go należycie, wynikiem tego będzie nieszczęście, które okaże się niebezpiecznem i fatalnem. Ani nie możemy opuszczać takiej warty tak długo, aż nastąpi zwolnienie — aż skończymy nasze życie.

      Nie tylko ogólne zastanowienia, lecz szczególne potrzeby wymagają od nas, abyśmy byli czujnymi. Chwała naszego Króla, Jehowy, gra bardzo ważną rolę w walce, którą jesteśmy uprzywilejowani prowadzić. Tak samo sława naszego Wodza Zbawienia wymaga tego. Wielka czujność jest wymagana od strażnika, ponieważ rozchodzi się o wiel-ponieważ jeżeli tylko nie doglądnimy którykolwiek zakątek kie rzeczy; bo jeżeli strażnik zostanie schwytany, że śpi na warcie, to może być łatwo zabity przez chytrego nieprzyjaciela, lub skazany na śmierć przez wyrok wojennego sądu; i dlatego nie będzie brał udziału w nagrodach zwycięstwa. Co więcej, nasi nieprzyjaciele są chytrzy, zwodniczy, czujni, wytrwali i niebezpieczni i nie mogą być odkryci i wyśledzeni, bez czuwania. Spanie na naszem stanowisku jest niebezpiecznem i dla naszych współbraci, gdy ostrożne czuwanie zabezpiecza ich od wielu niebezpieczeństw. Zapewnione nagrody zwycięstwa wzywają nas, abyśmy dobrze wykonywali tę część naszej pracy jako strażników. Próby naszych szczególnych doświadczeń w pozaobrazowym Piątku, od października 1924 do października 1934, nawołują nas do czuwania. Nasza wierność stojąc na straży nawołuje nas, abyśmy czuli wstręt do słabości naszego ciała czyli naszego człowieczeństwa z jego ludzkiemi i upadłemi wymaganiami. Słabość naszego ciała wymaga swobody, jako przeciwnej do rygoru czujności; domaga się snu, który jest przeciwny czuwaniu; chce wygody w przeciwieństwie do niewygodnego zwracania uwagi w czasie obowiązkowego stania na straży.

      Te pożądliwości ciała nawołują nas, abyśmy się sprzeciwiali Duchowi — nowemu stworzeniu — abyśmy trwali w kompletnem i ustawicznem sprzeciwianiu się czujności; ale tylko wtenczas Duch otrzymuje zwycięstwo, gdy ciało odniesie porażkę. Nieczujni będą napewno wciągnięci i usidleni przez pokusy w czasie Wielkiego Piątku, gdy o-strożni będą widzieć przybliżające się pokusy i użyją wszystkich środków, aby im przeszkodzić i pokonać ich. Podobnie do pokus Jezusowych w typie, pokusy przed nami leżące obejmą każdy przedmiot naszego charakteru.

      Lecz sama czujność nie zawsze jest wystarczającą. Jest to prawda, że daje nam potrzebna wiedzę i pobudzenie, iż znamy dla jakich powodów stoimy na warcie. Lecz znajdują się nadzwyczajne okoliczności, które powstają w naszem czuwającem życiu i które potrzebują wzmocnienia. Obecny stan Kościoła, mianowicie, wymaga tego wzmocnienia, którem jest trzeźwość. Trzeźwość różni się od czujności w tym względzie, że jest ona więcej stanem usposobienia, gdy czujność jest więcej czynnością usposobienia. Trzeźwość nie wypływa tak bardzo z czujności, jak czujność z trzeźwości, choć bezwatpienia jak nasze ręce są pomocne jedna drugiej, tak samo i one pomagają sobie wzajemnie, trzeźwość na pierwszem miejscu wytwarza czujność, która w zamian powiększa trzeźwość, która znów w zamian daje więcej czujności, i tak, aż do końca. Trzeźwość jako stan serca i umysłu ma właściwy cel na widoku i dlatego przybiera właściwa postawę do własnego lub innych usposobień, pobudek, myśli, słów, uczynków, otoczeń i wpływów wypływających z siebie i z drugich tak zasad, osób, warunków i rzeczy, z którymi się styka. Trzeźwość ani nie przecenia ani nie docenia, lecz bierze właściwy i zrównoważony pogląd względem wszystkiego. Jest ona zarówno nieprzyjacielem przesady lub poniżania swoich lub innych usposobień, pobudek, myśli, słów, uczynków, otoczeń, wpływów, odnoszących się tak do zasad, osób, warunków lub rzeczy. Dlatego trzeźwość daje zdrowy umysł, myślącą postawę, czyni iż człowiek jest pojmującym myślicielem i który potrafi akuratnie ważyć usposobienia, pobudki, myśli, słowa, uczynki, otoczenia, wpływy i jest bezstronnym sędzią tychże. Nie bierze nic za przypuszczeniem. Trzeźwość zastanawia się nad wszystkiem, daje lub nie daje wszystkiemu odpowiednie podkreślenie, zależnie od wymagań. Dlatego trzeźwość pomaga nam do akuratnych poglądów i właściwego usposobienia przeciwko różnym czynnikom, nad którymi musimy decydować i działać.

      Trzeźwość stoi w kontraście do popędliwości fanatyka, do dziwactwa urojonego, do przekręceń nierozumnego, do jałowości bezrozumnego, do omyłek nielogicznych, do mgieł niezrównoważonych, do pijaństwa błądzących, do ślepoty bezmyślnych, do dwuznaczności powierzchownych, do oszukaństwa fałszerzy i bezowocności obojętnych. Jej przeciwna strona, czyli nietrzeźwość,

poprzednia stronanastępna strona