Teraźniejsza Prawda nr 171 – 1957 – str. 28
tym chętniej zgodziła się na to, gdy mądrość przedstawiła, że po zakończeniu doświadczeń ludzkich, miłość będzie mogła obdarzyć człowieka doświadczeniem ze sprawiedliwością, która, jeśli okaże się posłuszny, uleczy go z wszelkich skutków zła i przywróci mu obraz i podobieństwo Boskie. Skoro miłość Boża znajduje upodobanie w rozpowszechnianiu dobrych zasad, rada jest również wyrazić zgodę na doświadczenia człowieka ze złem wiedząc, że oba te rodzaje doświadczeń przyczynią się do ludzkiej poprawy.
Jednocześnie miłość Boska, wspomagana zasadami sprawiedliwości, rada była dopuścić do społeczności z Bogiem tych, którzy w czasie gdy zło przeważało na świecie, tęsknili za Bogiem i społecznością z Nim. Dlatego miłość chętnie dopomogła Ablowi w zbliżeniu do Boga, Enochowi w podążaniu za Nim, a Noemu, kaznodziei sprawiedliwości do głoszenia świadectwa Boskiego pośród występnego i zdeprawowanego pokolenia. Z radością uratowała Noego i jego rodzinę z potopu, aby mógł rozpocząć nowy wysiłek zmierzający ku nawróceniu ludzkości do sprawiedliwości podczas drugiej dyspensacji. Przyczyniła się ochotnie do zbliżenia Abrahama do Pana, aż w końcu stał się Jego zaufanym przyjacielem. Obdarzyła Abrahama i jego ród przymierzem Boskim, nie tylko dlatego, że to przymierze pozwoliło w pewnej mierze przetrwać prawdzie i sprawiedliwości ale też dlatego, że przygotowała wiernych spośród tego rodu jako Starożytnych Godnych do uczestnictwa w wielkim dziele zbawienia. Miłość Boża współdziałała więc z Abrahamem, Izaakiem, Jakubem i Józefem dla osiągnięcia tego celu. Co więcej, miłość Boża działała na korzyść Izraela, zawierając z nim Przymierze Mojżeszowe. Nie dlatego, żeby obdarzała go w ten sposób życiem, ale dlatego, że zesłała mu przez nie dalsze owocne objawienia siejące wśród Żydów prawdę i sprawiedliwość, że pozwoliła im poznać ich grzech i skłonność do grzechu, że przekonała wierniejszych spośród nich, iż własnym staraniem nie są w stanie uzyskać zbawienia, że obudziła w nich usilne tęsknoty za obiecanym Zbawicielem, że przygotowała ich na Jego przyjęcie, dopomogła wiernym dostąpić godności Starożytnych Godnych a mniej wiernym pozwoliła przygotować się do zajęcia miejsca w pierwszym szeregu ludzkości podczas Wieku Restytucji. Miłość Boska, o ile to było zgodne ze sprawiedliwością, której żądaniom musi ona zawsze ulegać, przebaczała grzeszącemu i popadającemu raz po raz w występek Izraelowi ilekroć okazywał on skruchę, wzbudzała w nim dążenie do pokuty, obdarzała go nowymi objawieniami i proroctwami i aby ugruntować
kol. 2
w nich dobre zasady, zsyłała na nich doświadczenia i kary. W ten sposób, w Wieku Żydowskim, w którym główną rolę odgrywała sprawiedliwość w stosunku do Izraela – miłość przyczyniła się wielce do umocnienia dobrych zasad. Miłość Boską radowała wierność w wierze i sprawiedliwości przejawiająca się w ten sposób w ludziach. A przeto Mojżesz, Jozue, Samuel, Dawid, Daniel i wielu innych byli cenieni przez Boga i korzystali obficie z Jego uznania, sympatii i przysług. List do Żydów roz. 11 podaje w jaki sposób bezinteresowna miłość Boska działała w stosunku do nich. Miłość Boska, objawiająca się pod postacią sympatii, okazywała też wielokrotnie współczucie Swemu ludowi, gdy znajdował się w ucisku Egipcjan, Madianitów, Filistynów, Maabitów, Amonitów, Syryjczyków i innych i z poczucia tej sympatii wybawiała go z niewoli. Co więcej, miłość Boska, przejawiała się w zsyłaniu proroków, aby zwalczali występki Żydów i wzywali ich do pokuty oraz do ponownej społeczności z Bogiem. Misje Eliasza, Ozeasza, Izajasza, Jeremiasza i Jana Chrzciciela są tego przykładem. Wspaniale opisuje Jeremiasz tak objawiającą się miłość Boską w słowach: „rano wstawając i posyłając ich”, mając na myśli proroków (Jer. 25:4).
Pod koniec Wieku Żydowskiego Jehowa przejawił w najwyższy sposób swą miłość, uczyniwszy Swego Jednorodzonego Syna człowiekiem i wydawszy go na najhaniebniejszą i najboleśniejszą śmierć za Swoich wrogów (Jan 1:14; 3:16, 17; Rzym. 5:6-10). Tylko dobry i wierny Ojciec, który ma jednego, umiłowanego i obiecującego syna, gdyby go zmuszono do wydania go na poniżenie i haniebną a bolesną śmierć za nieprzyjaciół – mógłby częściowo zrozumieć czym to było dla Jehowy. Moc Boskiej miłości przekracza naszą wyobraźnię. Syn jedyny był Jego umiłowaniem (Przyp. 8:30; Mat. 3:17). W Nim skupiały się Ojcowskie ambicje. Towarzystwo Jego i współpraca sprawiała Ojcu największą radość. Plany, które nieustannie podejmował, poruczał Synowi do wykonania, a Ten wywiązywał się zawsze z zadania wiernie i sprawnie. Nic dziwnego, że Ojciec miłował i wyróżniał Swego Jednorodzonego Syna, który wiernością, sumiennością i sprawnością górował nad wszystkimi innymi. Nic też dziwnego, że Ojciec wysoko cenił Syna, który stworzył stworzenia ożywione i nieożywione, ziemskie i niebieskie i skutecznie a wiernie strzegł ich istnienia i działania. Wielka była miłość, uznanie i zaufanie Ojca