Teraźniejsza Prawda nr 44 – 1930 – str. 3

mają łączność więcej z typem Jana, aniżeli z typem Jezusa, lecz mogą także być połączone razem. Nadmienimy kilka słów odnośnie wypadku tych dwóch braci przed sądem. Zaaresztowano ich 18-go listopada 1928, a ten fakt daje nam właśnie myśl, że ich wyjątek należy więcej do typu Jana niż do typu Jezusa, ponieważ Pan nasz nie był w rękach Piłata, cywilnej władzy, prędzej aż o pierwszej godzinie w piątek rano, co stosuje się do pięciu miesięcy wielkich cudownych dni, od października 1929 do marca 1930; gdy zaś listopad 1928 należy do 10-tej godziny nocy, to jest między 3cią a 4tą godziną rano. Zaaresztowano ich za roznoszenia gazetek strofowania Janowego. Policjant który aresztował ich jest katolikiem. Nikt oprócz policjanta i tych dwóch braci nie był obecnym przy aresztowaniu. Dlatego też żadnej pobudki do rozruchu być nie mogło, i też nie było, ponieważ taki czyn wskazał by na obecność pewnej liczby ludzi, którzy by mogli być pobudzeni do rozruchu. Gdy przyprowadzono tych braci przed magistrat, obwiniono ich o przekroczenie prawa. Bracia potem zapytali się jakie prawo złamali, lecz nie otrzymali żadnej odpowiedzi na to, mimo różnych poszukiwań w księdze prawa przez Katolickich urzędników przez całą godzinę, podczas którego, czasu nie znaleźli żadnego prawa, które by mogło być zastosowane do tego wypadku, co dowodzi, że aresztowanie naszych braci było całkowicie nieprawnym. Na koniec będąc w bojaźni z powodu uczynienia fałszywego aresztu, zatelefonowali do biura okręgowego adwokata, o którym dowiedzieliśmy się, że jest katolikiem i członkiem czwartego stopnia Katolickiej organizacji Rycerzy Kolumbusa, i którego namiestnictwo składa się głównie z katolików. Jeden z ostatnich odpowiedział na zawołanie telefoniczne i żądał, aby mu przysłano kopię onej literatury, aby mogła mu dopomóc w oskarżeniu. Magistrat nie mając określonej i pewnej skargi przeciwko braciom, prowadził w ciągu dalszym sprawę bez dania poręki braciom aby uwolnić ich z aresztu, aż do następnej środy a potem został przez rozkaz biura okręgowego adwokata zmuszony związać braci i oddać ich do sądu powiatowego o oskarżenie podburzania, do buntu, który został obmyślony prawdopodobnie w pewnym czasie po zaaresztowaniu braci, bez żadnego powodu pierwszego aresztowania.

KIEROWANIE SPRAWY NA ICH KORZYŚĆ

      Z pewnej przyczyny, która prawdopodobnie musiała być dobrze przez katolickie aresztowanie zrozumianą, sprawa nie była wzięta przed sąd aż w połowie kwietnia 1929, pięć miesięcy po aresztowaniu. Była powołaną przed katolickiego sędziego. Prokurator był katolikiem; także jego świadkowie. Dodatnio, trzech członków z ławy przysięgłych sędziów mieli Irlandzkie nazwiska, i następnie trzech byli murzyni, którzy mogli być łatwo sympatycznie pobudzeni do naszej przypuszczalnej bezpodstawnej łączności z K.K.K. Nie byliśmy w stanie wnioskować jakie było zapatrywanie sześciu pozostałych członków ławy przysięgłych na naszych braci. Oprócz tego nie dano adwokatowi naszych braci więcej czasu, jak tylko około dwóch godzin przed terminem do przygotowania się, że niemożebną rzeczą było dla niego przygotować się do bronienia tej sprawy. Dlatego też prosił sędziego o odroczenie aby mógł mieć więcej czasu do przygotowania sprawy, czego udzielono i odroczono sprawę na pięć tygodni później, to jest do 23 maja a także przed tego samego sędziego. A ponieważ w tej samej godzinie, gdy sprawa miała się odbyć, adwokat braci miał jeszcze inną sprawę przed innym sędzią, nie czekano, lecz znów odroczono sprawę aż do 24 października 1929. W każdym razie sprawa braci szła przed tego samego sędziego; i to zdaje się że było tak umyślnie urządzone aby aresztowanie schylało się na korzyść policji; ponieważ w sądach tu w Filadelfii sędziowie są zmieniani co miesiąc, tak że każdy sędzia podczas orędowania swego urzędu
kol. 2
wysłucha różne sprawy. Dlatego zabierze kilka miesięcy czasu dla każdego sędziego, aby przyszedł do tej samej sądowej sali, którą opuścił. Z tego można widzieć, że zostały uczynione pewne krętactwa na tym punkcie; ponieważ ten sędzia, który znajdował się w stosownej sali w kwietniu, kiedy sprawa najprzód była powołana, powinien znajdować się w innej sali sądowej, gdy sprawa została drugi raz powołana w maju. Mimo tego ten sam Katolicki sędzia był przy tej samej sprawie w maju. Sprawa nie została odroczona do czerwca, a to prawdopodobnie dlatego, że było niemożebną rzeczą aby ten sam sędzia miał jeszcze znajdować się w tej samej sali przez trzy następujące miesiące. Podczas lipca i sierpnia sądu nie było, a w wrześniu ta szczególna sala była reperowana i dlatego nie była używana dla celów sądowych.

      Sprawę ponownie powołano 24 października. I znowu przed tego samego Katolickiego sędziego, który w okresie czasu czterech miesięcy znajdował się 3 miesiące w tej samej sali, choć według reguły powinien być tylko miesiąc w, jednej sali. Po przedstawieniu małych dowodów przez Katolickiego prokuratora, sędzia zawołał go do siebie t po krótkiej cichej rozmowie zawołał adwokata naszych braci, aby ten dołączył się do jego rady. Potem sędzia wyraził się następująco: „Sprawa ta ma do czynienia z Katolickim Kościołem, którego pokornym członkiem ja jestem. Jestem także mieszkańcem okolicy w której odbyło się aresztowanie. Jeżeli wydam wyrok, że oskarżeni są niewinni, mój kościół będzie mię za to krytykować (uznał milczącym usposobieniem, że Katolicki Kościół był właśnie tym prawdziwym oskarżycielem i obwinia tych sędziów, którzy nie wypełniają życzeń tego Kościoła) a jeżeli wydam wyrok, że oskarżeni są winni, prasa drukarska obwini mię za to, (uznał także milczącym usposobieniem, że sprawa miała wiele do czynienia z złamaniem Konstytucyjnej gwarancji wolności druku i mowy). Ja dlatego nie wysłucham tej sprawy, lecz niech będzie wysłuchana przed niekatolickim sędzią.” Gdy to powiedział, katolicki prokurator przestał szukać dalszego sądowego poszukiwania sprawy na tej samej przyczynie, mimo faktu, że trzy razy chciał na tej przyczynie przeprowadzić sprawę. Coś postraszyło katolickich oskarżycieli. Długie odkładanie sprawy do przesłuchu i to tylko przed katolickim sędzią i stosowną ławą przysięgłych, zdradziło zdaje się jezuicką rękę. Tak samo przebywanie Katolickiego sędziego, przeciwnie do reguły, przez trzy z czterech miesięcy w jednej łączności z odroczeniem sprawy do 24 października mogły również być jezuickie. Napomknienie sędziego na prasę drukarską, że by go krytykowała, gdyby znalazł oskarżonych winnych, (jeżeli wyrok miałby być dany, to nie sędzia, lecz ława przysięgłych by to zadecydowała) mogła zdradzić przyczynę Katolickiej bojaźni; ponieważ redaktorzy Filadelfijskich gazet zostali przed czasem ostrzeżeni, że sprawa będzie miała wiele do czynienia z ich interesami, ponieważ ma do czynienia z wolnością druku i mowy; a pewien jezuickiego usposobienia redaktor i reporter dowiedział się o tym i przestrzegł hierarchię do schronienia ręki, a to mogło być przyczyną do zmiany wypadków. Oprócz tego jeden dziennikarz przestrzegał gubernatora stanu Pensylwanii, co Katolicy pod wpływem Rzymu chcieli uczynić, i może być, że przez to zostali przestraszeni od ciągnięcia dalszego oskarżenia. Powyżej wyjaśnione rzeczy są oparte na pewnych faktach, na znanych jezuickich metodach i innych możebnych faktach. Nie twierdzimy stanowczo, że wszystkie te wyjaśnienia są faktami, lecz że mogą być prawdopodobieństwem. Nie myślimy, ażeby ten sędzia, miał dobrowolnie pozostawać w tej samej sądowej sali, przez trzy z czterech miesięcy, przeciwnie do reguły miesięcznych kolejnych zmian wszystkich sędziów w sądowych salach w Filadelfii. Prawdopodobnie było to uczynione jezuickim sposobem bez jego współdziałania.

poprzednia stronanastępna strona