Teraźniejsza Prawda nr 258-259 – 1971 – str. 91
do ludzi w ich działalności w okresie przed potopem; a ludzie w czasie wielkiego ucisku, tj. w Epifanii lub Apokalipsie są przyrównani w ich przytłoczeniu do ludzi niszczonych podczas potopu. Dla tych dwóch serii działalności wyrażenie „dni” jest użyte w w. 26, 27 podczas gdy w w. 30 wyrażenie „dzień”, a nie „dni” jest użyte celem przedstawienia okresu wielkiego ucisku – Epifanii lub Apokalipsy. Jeżeli wielki ucisk, który rozpoczął się w roku 1914, miałby składać się z dwóch okresów, tzn. Epifanii, a potem z innego okresu następującego po niej, znanego jako Apokalipsa, tak jak niektórzy błądziciele to nauczają, to wtedy nasz Pan niewątpliwie użyłby słowa „dni” zamiast „dzień” w w. 30 celem przedstawienia okresu wielkiego ucisku. Ale ponieważ według wiersza 26, 27 wyrażenie „dni Syna Człowieczego” jest ograniczone do dwóch okresów – (1) do okresu tuż przed uciskiem i (2) do samego okresu ucisku – więc z tego wnosimy, że wyrażenie to odnosi się do dwóch i li tylko do dwóch okresów: (1) do Paruzji – do Żniwa okresu żęcia i (2) do okresu Epifanii
kol. 2
lub Apokalipsy – do wielkiego czasu ucisku począwszy od roku 1914.
Co więcej, ponieważ w. 30 odnosi się do drugiego z tych okresów jako do dnia, lecz do takiego dnia, którego wierni szczególnie nie pragnęliby z powodu jego cierpień; ponieważ w. 22 odnosi się do dnia ze dni Syna Człowieczego szczególnie pożądanego przez Kościół; ponieważ Parusja jako dzień Jego przyjścia była zawsze pożądana przez Kościół; i ponieważ żadne inne dni oprócz tych dwóch nie są wzmiankowane w tym związku, więc wnosimy z tych faktów jako drugi powód, że wyrażenie „dni Syna człowieczego” odnosi się do dwóch i li tylko do dwóch dni czyli okresów czasu. Pismo Św. więc w Ew. Łuk. 17:22-30 jest autorytetem do wierzenia, że wyrażenie „dni Syna człowieczego” w Ew. Łuk. 17:22, 26 oznacza dwa i li tylko dwa dni lub okresy. Nasz Pan nie pozostawia żadnej wątpliwości co do Epifanii i Apokalipsy, jakoby były one dwoma różnymi i odrębnymi okresami czasu. (P ’71, 32)
kol. 1
CHRYSTUS – JEGO CIERPIENIA
(E tom 15, roz. 3)
(Ciąg dalszy z T.P. ’71, 64)
Także opisane jest w Biblii ich nie kończące się mycie rąk, statków i garnków, aby uniknąć ceremonialnej nieczystości. Naprawdę „przecedzali oni komara, a wielbłąda połykali”. Nic więc dziwnego, że tacy zwolennicy litery zakonu, a zaniedbujący ducha religii czuli się urażeni zasadami Jezusa, dla którego religia była przede wszystkim sprawą umysłu, serca i woli, a nie przestrzeganiem bezmyślnych tradycji wynalezionych przez ludzi, a nie przez Boga zaszczepionych przepisów. Oczywiście, systemy ich musiałyby upaść, jeśliby zasady Jezusa były ogólnie przyjęte; im więcej zaś oni to odczuwali tym więcej wzrastała ich nienawiść względem Jezusa za Jego postępowanie, które wynikało z Jego wierności wobec Prawdy. Ta zaś wrogość rozwijała się poczynając od słabych z początku sprzeczności, a dochodząc do zasadniczych sporów, od braku sympatii do nienawiści, od nieznacznej do całkiem otwartej opozycji, od szemrania do gorzkich narzekań, od podejrzewania do otwartego oskarżenia i od wrogości do morderstwa. Było to wszystko dlatego, bo wierność Jezusa względem Prawdy tak Mu nakazywała postępować w panujących wówczas okolicznościach.
Następnie przystąpimy do rozważania form jakie miały Jego cierpienia. Można je zredukować do trzech rodzajów: cierpienia wynikające z fizycznego wyczerpania, umysłowego smutku
kol. 2
i fizycznego gwałtu. Rozważymy je wszystkie w tym porządku. Przede wszystkim cierpienia Jego przyjęły formę fizycznego wyczerpania. Było to rezultatem wielu Jego czynów. Stałe Jego nauczanie i kazanie nieraz do wielkich tłumów czasami na otwartym powietrzu, co jest szczególnie wyczerpujące, przyczyniało się do Jego wyczerpania. Ludzie, którzy nie mają kaznodziejskiego i nauczycielskiego doświadczenia, nie zdają sobie sprawy, jak bardzo jest męczące przemawianie, szczególnie gdy się mówi z serca, tak jak Jezus to czynił. Te męczące skutki przemawiania można łatwiej zrozumieć, gdy się rozważy, w jaki sposób powstaje dźwięk głosu ludzkiego. Głos jest po prostu wybuchem siły nerwowej na powierzchni gardła w połączeniu z oddechem. Zrozumiałe jest przeto, że ktoś kto stale przemawia, tak jak to czynił Jezus, stale pozbywa się siły nerwowej, a to w końcu prowadzi do wyczerpania nerwowego. Dlatego też to było jedną z przyczyn wyczerpania fizycznego Jezusa. Stałe czuwanie Jezusa i modlitwy w połączeniu z brakiem snu były inną przyczyną Jego wyczerpania fizycznego. Również głód przyczyniał się do tego wyczerpania. Liczne Jego wędrówki pieszo poprzez góry, wzgórza, doliny i równiny wyczerpywały Go, szczególnie z powodu palącego żaru panującego w częściach Palestyny i wielkiego gorąca w całej