Teraźniejsza Prawda nr 243-244 – 1969 – str. 34

powinni rozszerzyć swoje badanie tak, aby mieli dosyć do czynienia z każdym zarysem Słowa Bożego, celem zdobycia niezbędnego światła i energii dla wszystkich faz doświadczenia chrześcijańskiego. Są niektórzy, co spożywają po trochu ze wszystkich siedmiu form pokarmu duchowego, ale czynią to w tak niezrównoważony sposób, iż w niektórych formach życia chrześcijańskiego stają się silni, a w innych słabi. Oni powinni nauczyć się zrównoważyć swoją duchową dietę w zgodzie z tym, co powiedziano na ten temat powyżej. Jeszcze inni spożywają pokarm duchowy bardzo nieregularnie. Czasami będą oni gorliwymi w spożywaniu pokarmu przez jakiś czas, a potem stygną i zaniedbują stół Pański w różnych odstępach czasu, potem znowu się zapalają do jedzenia i znowu stygną, wstrzymując się od przygotowanych od Ojca Niebieskiego uczt duchowych. Tacy powinni porzucić takie nieregularne zwyczaje stołowe, a powinni uprawiać w jedzeniu regularność. Wreszcie są tacy, co łykają pokarm duchowy bez żucia, np. pewien brat zdobył tom I pewnego dnia po południu i zaczął go natychmiast czytać; był tak zainteresowany czytaniem tego tomu, że zaniedbał kolację i sen tej nocy aż skończył go następnego poranku a o godzinie 10 rano był już w biurze pastora, powiadamiając go o swoim zerwaniu z kościołem! Brat ten być może był mistrzem połykaczy okresów Parousii i Epifanii! Nie potrzeba się jednak posuwać do takiej krańcowości, aby stać się połykaczem pokarmu duchowego. Połykacze nie badają i nie myślą głęboko o poszczególnych przedmiotach, ale przelotnie czytają będąc pochłonięci nowością pokarmu. Tacy zazwyczaj cierpią na duchową niestrawność i jeżeli nie zmienią swego sposobu postępowania na właściwe żucie pokarmu,
kol. 2
to staną się duchowo chorymi na niestrawność. Oni zazwyczaj opuszczają Prawdę. Leczenie dla takich polega na daniu sobie czasu celem opanowania postrzegania Prawdy, rozumowania nad nią i zapamiętania jej.

      Jeszcze słowo o uprawianiu dobrych zwyczajów i metod w jedzeniu obu rodzajów pokarmu. Powyżej omówiliśmy dostatecznie dobre zwyczaje i metody jedzenia pokarmu naturalnego, dlatego nie będziemy więcej pisali na ten zarys tematu, jednak kilka słów o rozwijaniu jedzenia pokarmu duchowego będzie tu na miejscu. Unikając nadużyć w jedzeniu duchowym, użyjmy antydotu przeciwko takim nadużyciom jakie już wykazano, a to dopomoże nam do rozwijania dobrych zwyczajów w jedzeniu. W dodatku używajmy obficie szarą substancję mózgu, starannie badając w naszym spożywaniu Prawdy tak, abyśmy stali się prawdziwymi jadaczami Prawdy. Potem łącząc to z wdzięcznością za liczne smaczne zapachy i korzyści Prawdy jako wyrazy Boskiej uprzejmości i łaski z ocenieniem jej smaku dla głowy, serca i woli, szczególnie co się tyczy charakterów Boga i Jezusa w podaniu nam tak smacznie pachnących i zadowalających pokarmów, zauważymy silny wzrost w głowie, sercu i woli celem podołania różnym wymogom, jakie życie chrześcijańskie nakłada na nas. Wtedy będziemy w stanie powiedzieć w uczynku i prawdzie z Psalmistą: „O jakom się rozmiłował zakonu twego! tak, iż każdego dnia jest rozmyślaniem mojem”. Wtedy również doświadczymy innej wypowiedzi tego samego Psalmisty: „Pokój wielki dajesz tym, którzy miłują zakon twój, a nie doznawają żadnego obrażenia [potknięcia się]” (Psalm 119:97, 165)!

kol. 1

TRZECIORZĘDNE ŁASKI BOSKIEGO CHARAKTERU

(Ciąg dalszy z T. P. ’68, 96)

      Rut oka na jej przeciwieństwo dopomoże nam lepiej rozumieć tę zaletę. Ograniczoność umysłu i ciasnota serca, czyli jak to możemy wyrazić małoduszność, są jej wyrazami przeciwieństwa. Jest to ten duch, który zanosił wyłączna modlitwę. „Boże błogosław mnie i moją żonę, mojego syna Jana i jego żonę – nas czworo i nikogo więcej”. Jest to cecha, która uważa, że jej sekta lub odłam ma jedynie prawdę i obejmuje wszystkich świętych i która nic nie widzi godnego podziwu w jakiejkolwiek innej sekcie lub wyznaniu nie należącym do żadnej sekty, która czuje, że jej własny naród jest tylko godny poważania, że jej własna rodzina zawiera w sobie wszystkich wartościowych członków rasy i jest pewna, że jej partia polityczna monopolizuje istotę mądrości politycznej i ma jedynych uczciwych i zdolnych członków partii. Jest ona w krótkości mówiąc egocentrycznym i lekceważącym drugich kompleksem. Nie ma ona względu na czas, miejsce, stan lub osiągnięcie. Nie uznaje ona nieomal żadnej słabości jako przebaczalnej, nieomal żadnej wady jako wytłumaczalnej
kol. 2
i nieomal żadnego braku jako dającego się uwzględnić. Nalega ona na wywiązanie się ze swoich obowiązków bez litości i odwraca swoje głuche ucho i nielitościwe setce na uchybienia. Jest ona stronniczką drobnostek i formalności i upiera się przy regule bez wyjątków. Ta zaleta wymaga do ostatniego pieniążka i będzie obciążać dziesięciną najmniejsze ziarenko należące do ubogiego bez zmniejszenia lub uczynienia wyjątku i zawsze kończy na przecedzaniu komara a połykaniu wielbłąda. Będzie ona nalegać na punktualność, nie patrząc na wielką szkodę dla drugich i będzie stawiać reguły i tradycje ludzkie ponad prawa i myśli Boże w swoich praktykach.

      Zakres działalności wielkoduszności jest to pole własnych przywilejów i rzeczy dozwolonych co się tyczy drugich, a nie obowiązku. To, że jej zakres nie jest polem jakiegoś obowiązku w stosunku do samego siebie lub drugich jest widoczne z faktu, że nie śmiemy okazywać jej przed poczuciem obowiązku, bo to byłoby grzechem. W sprawach obowiązku, musimy być tak istotnie ciasnego umysłu

poprzednia stronanastępna strona