Teraźniejsza Prawda nr 242 – 1969 – str. 11

w tkankach roślinnych, otrzymywany głównie z ziemniaków, ryżu, kukurydzy i pszenicy — dopisek tłum). Ludzie, którzy mają katar nie powinni jeść tłuszczu i węglowodanów w tak wielkiej proporcji jak powyżej podano. W rzeczywistości ci, którzy mają dolegliwości różniąc się nimi od przeciętnej osoby, powinni pod względem dietetycznym nauczyć się jeść według ich objawów. Na przykład za dużo pokarmów węglowych (tłuszczu, cukru i krochmalu) w organizmie wywołuje uczucie zapchania, szczególnie nosa, gardła, nerek i jelit i człowiek doznaje zapchanego przeziębienia z mniej lub więcej gęstym śluzem. Taki stan możemy nazwać stanem „przesytu”, w którym za dużo jest pokarmów węglowych. Gdy ktoś z początku dochodzi do stanu „przesytu”, to jego śluz jest zazwyczaj przezroczysty i wodnisty. Jeżeli zaś cośkolwiek posunie się dalej w tym stanie, to jego śluz stanie się szary i gęstszy; a gdy posunie się w nim zbyt daleko, to jego śluz staje się żółty i gęsty. Kiedy taki stan zaczyna następować, to pokarmów węglowych powinno się unikać aż nastąpi stan normalny. Idąc w dół od dotkliwego stanu przesytu, który nazywa się silnym przeziębieniem, zazwyczaj następuje kichanie i śluz przechodzi odwrotny proces: gęsty i żółty śluz staje się rzadszy i szary, a potem przezroczysty i wodnisty.

      Natomiast stan „niedoboru” wynika z jedzenia za mało pokarmów węglowych, a dalsze posunięcie się w tym stanie „niedoboru” doprowadza do odczuwania stanu większego wysuszenia. Ten stan wysuszenia szczególnie dotyka nos, gardło, nerki i jelita. Gdy taki stan przeważa, to powinno się jeść dowolnie tłuszcze, cukier i krochmal. Gdy ktoś z tego stanu „niedoboru” wychodzi, to zazwyczaj ukazuje się wodnisty śluz, który następnie znika, gdy osoba wraca do normy. Również następuje kichanie, gdy ktoś wychodzi ze stanu „niedoboru”. Różnica pomiędzy stanem „przesytu” a „niedoborem” polega na tym- stan „przesytu” wywołuje uczucie zapchania, a stan „niedoboru” uczucie wysuszenia. Nie należy obawiać się spożycia zbyt dużo azotu (protein), ponieważ azot szybko usuwany jest przez nerki. Jednak zbyt mało azotu wywołuje u osoby słabość. Te same uwagi, jakie uczyniono względem azotu, odnoszą się do soli komórkowych (czyli soli mineralnych) z tą jednak różnicą” że za mała ich ilość przeszkadza w niezbędnym budowaniu komórek i ich zastępowaniu po ich zużyciu się i wyczerpuje siłę nerwową oraz krew; podczas gdy za mało witamin wywołuje różne choroby, np. oczu, skóry, błony jelit, żółci, nerwów i zaburzeń trzustki, choroby beri-beri, pelagrę, szkorbut, krzywicę, bezpłodność, przedwczesny poród, krwotoki itd. Zaś spora ilość witamin zapobiega tym chorobom i przyczynia się do utrzymania ciała w stanie zdrowym. Brak płynów przeszkadza organizmowi, szkodzi krwi i komórkom ciała i uniemożliwia nam normalne działanie.

      Te zasady stosują się do duchowej diety, ponieważ serce, umysł i wola wymagają
kol. 2
dla wzrostu i normalnego działania zrównoważonej diety. Tak jak w pokarmie naturalnym różnica wieku i stanu ciała wymaga odrębne proporcje tych samych składników pokarmu, tak podobnie sprawa przedstawia się z duchową dietą. Mówiąc ogólnie, na początku powinien przeważać pokarm doktrynalny wraz z pokarmem przykazań, obietnic i napominań jako na ściśle drugim miejscu. Potem gdy dobra podstawa doktrynalna dla siły duchowej jest założona, powinno się więcej spożywać pokarmu z przykazań, obietnic i napominań niż pokarmu doktrynalnego. Następnie spora ilość pokarmu proroczego powinna być spożywana po założeniu odpowiedniego fundamentu doktrynalnego, mniejsza niż symbolicznych pokarmów węglowych. Na początku w naszym chrześcijańskim doświadczeniu spora ilość historii biblijnej powinna być spożyta, a to nawet wprawdzie powinno poprzedzać poświęcenie. Na początku bardzo mała ilość typów powinna być badana, ale potem to badanie należy powiększyć. Obecnie w Epifanii powinniśmy się wielce zajmować badaniem typów, ponieważ większa część prawd epifanicznych nosi charakter typów i ponieważ pozafigury obejmują pozostałe sześć form pokarmu duchowego. Duchowe jednak potrzeby różnią się u poszczególnych osób, a to z powodu różnych doświadczeń i stadiów życia chrześcijańskiego. Każdy więc powinien przystosować proporcję tych siedmiu form pokarmu duchowego do swoich potrzeb, rozwoju i doświadczeń. Stąd nie można ustalić żadnej żelaznej reguły co do ilości każdego z nich. Mówiąc jednak ogólnie, pokarm duchowy powinien być spożywany w zmniejszających się ilościach w następującym po sobie porządku: doktryny, przykazania, obietnice, napominania, proroctwa, historie i typy. Brak pokarmu doktrynalnego czyni człowieka słabym; brak pokarmu przykazań pomniejsza łaski w ich ześrodkowaniu na obowiązkowej i bezinteresownej miłości; brak pokarmu obietnic osłabia człowieka szczególnie w wierze i nadziei, zaś brak pokarmu napominającego prowadzi człowieka do stanu ospałego pod względem badania, rozpowszechniania i praktykowania Prawdy oraz znoszenia przykrych doświadczeń; brak pokarmu proroczego ma zły skutek na człowieka w jego nadziei i obserwowaniu postępu planu Bożego szczególnie w jego zarysach czasu; , natomiast brak pokarmu historycznego zaciemnia widok człowieka na minione działanie planu Bożego i Jego sług i przyczynia się do zwolnienia kroku w jego biegu chrześcijańskim; a brak pokarmu typowego oddziałuje niekorzystnie na człowieka w sześciu sposobach już wykazanych w braku poprzednich sześciu form pokarmu duchowego. Podczas gdy objedzenie się nimi przyprowadzi człowieka do słabości, to zachowanie właściwych proporcji w tych składnikach pokarmu duchowego będzie miało przeciwny skutek od tych skutków jakie wymieniono w ich brakach. Dysproporcja w tych składnikach duchowego odżywiania się spowoduje chorobę duchową, jak to wykazano

poprzednia stronanastępna strona