Teraźniejsza Prawda nr 237-238 1968 – str. 22
małą jawność Prawdy, aby tym sposobem mogli okazać się mądrzejsi nad innych ujawniając im Prawdę w małych ilościach a tym samym podtrzymując własną mądrość dla zaspokojenia swojej pychy lub marności. Tacy ludzie mało pomagają do rozszerzania Teraźniejszej Prawdy. A jeśli już nie mogą tego uniknąć, to wspominają tylko literaturę Prawdy i to z pewnymi zastrzeżeniami, jak np., że „nie zgadzają się z wieloma rzeczami” lub, że nie chcą przypiąć swej wiary do rękawa człowieka, lecz idą „prosto do Słowa Bożego” albo, że „autor nie jest tak wielkim, gdyż drukuje tylko to, co inni mądrzy ludzie pisali i że przez to chce otrzymać sławę”.
Strzeżmy się takich ludzi, ponieważ prędzej czy później wykoleją się oni zupełnie i zaszkodzą więcej niż kiedykolwiek pomogli. Bóg nie życzy sobie aby taki lud służył Jego sprawie i dozwoli aby tacy potknęli się o swą marność niezależnie od tego, jak wielkie byłyby ich zdolności. Zazwyczaj tacy ludzie, którzy wyobrażają sobie, że są wielce zdolni bywają dotknięci duchem pychy i zarozumiałości. Bóg się pysznym sprzeciwia, lecz pokornym łaski daje. Niech każdy czytelnik tego Pisma wie, że pisarz Prawdy nigdy nie chwalił się ani publicznie ani prywatnie, jakoby to była jego mądrość. Chlubimy się w Prawdzie i w dalszym ciągu będziemy się w niej chlubić, a żadna ludzka filozofia nie będzie mogła swym świeceniem dorównać błyszczącemu elektrycznemu strumieniowi Prawdy; jednak nigdy nie chlubiliśmy się, że jesteśmy jej wynalazcą. Ponieważ nie wynaleźliśmy jej sami, ale przeciwnie Bóg objawił nam ją „w swoim czasie” jako „pokarm na czas słuszny” i ponieważ jest chwalebniejszą od jakiegokolwiek ludzkiego oryginału, mamy zaufanie, że nikt inny jak tylko Sam Bóg jest jej Autorem i Objawicielem. Jeżeli więc z łaski Bożej do pewnego stopnia zostaliśmy użyci przez Niego do posługi obecnej Prawdy Epifanii dla innych, to radujemy się w tej służbie i w dalszym ciągu będziemy starali się być wiernymi naszemu szafarstwu; lecz nie z powodu pychy, dla której nie mamy miejsca ani przyczyny. Wiemy dobrze o tym, że nasz Mistrz mógłby użyć do tej służby wielu innych uzdolnionych i godnych, wielu więcej uzdolnionych z natury. Lecz przypuszczamy to, co już przedtem wspominaliśmy, że „Co głupiego jest u świata tego, to wybrał Bóg, aby zawstydził mądrych; a co mdłego u świata, wybrał Bóg, aby zawstydził mocnych … i wzgardzone wybrał Bóg, aby te, które są, zniszczył. Aby się nie chlubiło żadne ciało przed obliczem Jego” (1Kor. 1:27—29). Dlatego radzimy wszystkim, którzy z łaski Bożej zostali przeniesieni z ciemności do przedziwnej Jego światłości, aby stosunkowo więcej pokornie chodzili przed Panem. Bowiem jeśli otrzymane światło stanie się ciemnością, jak wielką będzie taka ciemność i jak beznadziejnym stanowisko. Byłoby lepiej, jak Apostoł się wyraża, aby tacy nigdy nie poznali drogi do życia. Jeżeli sól zwietrzeje, nie ma więcej wartości od piasku.
kol. 2
VII. Bądźmy czystymi. Utrzymujmy czyste sumienie przed Bogiem i przed ludźmi. Zaczynajmy od serca, od myśli; nie przyjmujmy żadnych myśli złych. Aby mieć co do tego pewność, niech Jezus Chrystus zawsze będzie dla nas wzorem w naszym umyśle. Jeżeli przychodzi na nas zło z wewnątrz czy z zewnątrz, podnieśmy nasze serca w modlitwie do Niego aby udzielił nam obiecanej łaski w każdym przypadku naszej potrzeby. Ustawicznie trzymajmy się blisko tej myśli i modlitwy: „Niechże będą przyjemne słowa ust moich i rozmyślanie serca mego przed obliczem Twojem, Panie, skało moja i odkupicielu mój.” (Ps. 19:15).
VIII. W skarbieniu i szukaniu aby można było postępować za różnymi szczególnymi przykazaniami Pisma Św. starajmy się, abyśmy mogli więcej zrozumieć i wejść w sympatię z tymi zasadami, które są pod Boskim prawem. To uzdolni nas do właściwego rozsądzania między złymi a dobrymi słowami, myślami i uczynkami, które nie są jasno wyszczególnione w Słowie Bożym. Gdy więc zaczynamy zrozumiewać zasady Boskiego Prawa i gdy sympatyzujemy z nimi, to na tyle przybliżamy się do Ducha Słowa Bożego (Ps. 119:97—105).
IX. Starajmy się abyśmy nie mieli spornego usposobienia i abyśmy nie szukali błędów w innych, gdyż to sprzeciwia się duchowi Chrystusowemu, duchowi miłości. Pewna miara wojowniczej odwagi jest potrzebna do zwyciężania świata, ciała, Szatana i ich różnych sideł. Takie wojownicze usposobienie może być dla nas korzystne w sprawie Mistrza, jeżeli będzie właściwie i mądrze kierowane — przeciwko grzechowi, najpierw w nas a potem w innych oraz jeżeli mamy zdolności używać je dla Pana i Jego ludu a przeciwko Szatanowi i jego władzom ciemności i zabobonu. W Piśmie Św. jest to nazywane bojowaniem dobrego boju. I wszyscy powinniśmy być dobrymi żołnierzami w tej walce o prawa Prawdy, z miłością broniąc czci naszego Wodza i wolności Jego ludu. Lecz takie dobre używanie boju nie podoba się Księciu tego świata i dlatego będzie się on starał to przekręcić, ponieważ nie może tego wprost używać. Z tego powodu Szatan stara się przedstawić niektórym, że takie bojowanie powinno być ich główną zaletą i pobudza ich aby zwalczali wszystko i każdego, więcej braci aniżeli moce ciemności, więcej nominalnych chrześcijan niż błędy i ignorancję, którymi są oni zaślepieni. Rzeczywiście Szatan życzy sobie, abyśmy „walczyli przeciwko Bogu”. Dlatego drodzy bracia i siostry, bądźmy ostrożni na tym punkcie. Sądźmy wpierw i przede wszystkim samych siebie, abyśmy nie rzucili kamienia obrażenia przed innych. Zwalczajmy w naszych własnych sercach złego ducha, który stara się zrobić góry z drobnostek i przysposabia nas, abyśmy stali się swarliwi względem małych rzeczy. „Większy jest ten, co panuje nad swoim duchem, niż ten, co zdobył miasta”. Bądźmy ostrożni, ażeby nasza obrona Prawdy nie wypływała z pobudek samochwalstwa, lecz aby była z miłości do Prawdy, do Pana i do Jego ludu. O ile miłość będzie