Teraźniejsza Prawda nr 236 – 1968 – str. 13

punkcie charakteru, tak też jest konieczne, żebyśmy i my byli kuszeni. Pokuszenia te uderzają w nasze mocne i słabe punkty charakteru; więc musimy wiernie walczyć, jeżeli chcemy wygrać walkę. Jeżeli mamy jaką zazdrość, pożądliwość, złość, zawziętość, mściwość, obłudę, tchórzostwo, lenistwo, próżność, pychę lub bezbożną ambicję w naszych sercach, a które nie staramy się powstrzymać lub zniszczyć cnotami, szczególnie wiarą, nadzieją, miłością i posłuszeństwem, to te pokusy na pewno wyprowadzą je na jaw. Tylko wtedy jesteśmy zwycięzcami w próbie, gdy przytłumimy ich wysiłki, które by chciały nami kontrolować i gdy wykorzeniamy je coraz to więcej z naszych usposobień. A Pan dozwala tym pokusom uderzać nas na każdym punkcie charakteru, ażeby zdecydować, czy budowaliśmy na Chrystusie jako Opoce, czy Piasku. I tylko ci, co budowali na Nim, jako na Opoce, będą mieli siłę w tych walkach, aby zwyciężyć pokusy, które jako figuralne wiatry uderzają silnie i często w te punkty charakteru. Ci, co budują na Opoce, są wśród tych walk posileni, utrzymani, poparci i wzmocnieni, tak iż mogą odeprzeć te ataki, uczynione na rzetelność ich charakterów i wyjść z tych wojen zwycięsko. Tym sposobem wśród ich walk, wzmocnieni przez Opokę, wytrzymują zwycięsko uderzania symbolicznych wiatrów, jakie są uczynione na nich i wynijdą z tej wojny silniejsi niż przedtem gdy weszli w nią, trzymając chorągiew zwycięstwa wysoko (Pieśń 6:9). Z wielu ciężkich walk stoczonych, wierni mogą świadczyć o rzeczywistości tej wojny i jej wyniku. Wewnętrzna siła charakteru, jaką oni wyrobili podczas Paruzji, wsparta podtrzymującą łaską Chrystusową, umożliwia im wyjść z tych wojen więcej niż zwycięzcami!

      (55) Lecz jak się sprawa ma z tymi, co budowali charakterową część swego domu na Chrystusie jako na Piasku? Im brak jest tej wewnętrznej siły charakteru zdolnej oprzeć się w złym dniu, nie budowali charakteru wiernie jak to powinni byli na Chrystusie, tylko budowali na Nim pod tym względem, jako na Piasku. W ich charakterach są niecnoty, które mniej lub więcej górują, a ich cnoty są za słabe, ażeby je powstrzymać w ich wysiłkach kontrolowania, lub żeby je zniszczyć. Przeto pokusy, jakie przychodzą do nich, nie znajdują w nich dostatecznej siły cnót, które by zwyciężyły. Raczej powab tych pokus pobudza ich wady do takiej czynności, że częstokroć się potykają i upadają. Z tego powodu niektórzy utracjusze koron żyją przeważnie w nieczystości ciała; inni żyją przeważnie w nieczystości ducha; a jeszcze inni żyją mniej lub więcej w kombinacji obydwóch. Kuszeni i upadają; kuszeni i upadają; kuszeni i upadają – takie jest streszczenie ich doświadczeń, gdy bywają wystawieni na uderzenia symbolicznych wiatrów. Brat Wise w r. 1928, podczas pielgrzymowania na Florydzie, bez zdania sobie sprawy z tego co jego mowa zdradzała, powiedział w różnych miejscach w jednym ze swoich
kol. 2
kazań: ,,Bracia, ja już więcej nie znam siebie. Dawniej byłem przepełniony zwycięstwami ducha, lecz teraz znajduję siebie wciąż upadającego w moich pokusach”. Dalej mówił: „Moje doświadczenie nie jest wcale jedynym. Wszędzie bracia przyznają się do tych samych doświadczeń. Było to przeważnie od czasu, kiedy wyszedł artykuł w Strażnicy zatytułowany „Przymierze, Czy Wyrabianie Charakteru – Które?” Od tego czasu wszystkie przeszkody zostały usunięte i bracia hulają w grzechu”. Pewna siostra z Towarzystwa wyraziła się po ukazaniu się tego artykułu tymi słowami: „Jaka jestem rada, że nie potrzebuję wyrabiać charakteru; że jedyną rzeczą której potrzebuję, ażeby osiągnąć Królestwo, jest sprzedawać książki!” Wianie i uderzanie wiatrów naszego tekstu na ten dom zbudowany na Piasku, zdaje nam sprawę z uczynków ciała, diabła i świata wśród wielu utracjuszy koron – tej części ludu Bożego, która nie wyrobiła charakteru na podobieństwo Chrystusowe.

NIEKTÓRE ILUSTRACJE TYCH WOJEN

      (56) Możliwie, że niektóre ilustracje wiania tych wiatrów na różnych reprezentacyjnych wodzów w pośród ludu w Prawdzie wyjaśnią, w jaki sposób te symboliczne wiatry działają na tych dwojakich budowniczych. W trzech kierownikach brytyjskich duch ubiegania się o władzę był ożywiony w pokuszeniach, tak w nieobecności br. Russella podczas jego życia, jak również po jego śmierci. Zamiast stawiać opór temu pokuszeniu w rozmaity sposób, chociaż w niektórych rzeczach działając opozycyjnie jeden do drugiego, to oni razem mniej lub więcej starali się je zadowolić. Tym sposobem sprowadzili mniej lub więcej zamieszania jeden drugiemu i innym. W naszym pokrewieństwie do nich, jako specjalny przedstawiciel Towarzystwa, byliśmy kuszeni, aby się im nie sprzeciwiać, na tej podstawie, że moglibyśmy popsuć naszą pracę w Brytanii przez ich sprzeciwianie się. Potem rozmaite próby utrzymania pokoju były nam przedstawione, chociaż to nawet znaczyło pofolgowanie naszej uwagi na nasze obowiązki. Groźby zniszczenia naszej pracy ciążyły nad nami. Lecz z łaski Bożej mogliśmy zwyciężyć te pokuszenia i jako wynik pod kierownictwem Pańskim i przez współdziałanie różnych braci, udało się nam wyprowadzić wszystkich tych trzech kierowników z ich stronniczymi popieraczami do bramy. Gdy J.F. Rutherford wiedział, że ma dosyć głosów, aby być obranym na prezesa Towarzystwa, przedstawiła mu się możliwość pokornego przyjęcia tylko kilku nieważnych dodatkowych przywilejów usługi, jakie prezesostwo Towarzystwa dałoby mu ponad przywileje sześciu dyrektorów, lub możliwość knucia i chwytania za władzami dodatkowymi do owych. W tym pokuszeniu jego pragnienie pierwszeństwa okazało się silniejsze. Wypracował przeto z poniżającymi szczegółami wszystkie spiski,

poprzednia stronanastępna strona