Teraźniejsza Prawda nr 234-235 – 1967 – str. 91

Bracia nie mają miejsca na urządzenie zebrań i muszą wynajmować na ten cel chatę. Chociaż liczby braci nie były wielkie, to jednak moja wizyta była bardzo oceniona i bracia byli skorzy do słuchania poselstwa Słowa Bożego.

      Z zachodniego Kamerunu udałem się z powrotem do Lagos, a następnego dnia do miasta Benin. Jest to prosperujące miasto i centrum wielkiej działalności związanej z produktami Nigerii. Dwu pastorów i kilku członków z ich kongregacji powitało mnie na lotnisku i tego samego wieczoru wspólne zebranie zostało urządzone w wynajętej szkole, gdzie dałem ogólne przedstawienie naszego Ruchu i jego niesekciarskiej pracy opartej na Reformacji i Żniwie Wieku Ewangelii.

      Następnego dnia odbyło się publiczne zebranie w parku, na którym mogłem przemawiać bezpośrednio po angielsku. Liczne nazwiska i adresy były mi doręczone spośród 200 obecnych osób. Następne zebranie odbyło się w domu jednego z pastorów, gdzie pokój był przygotowany na zebrania. Ponieważ obaj pastorowie badają sześć tomów, Wykłady Pisma Świętego, więc uważałem, że ostatecznie przyjmą oni zupełną Prawdę i zachęciłem ich do połączenia wspólnych sił i pracy w sposób niesekciarski na korzyść Królestwa Bożego. Podczas dnia zabrano mnie do odwiedzenia w mieście pewnej ilości osób. Niektórzy również odwiedzili mnie w hotelu. Byłem więc w stanie przekazać Tobie liczne nazwiska z adresami celem wysłania im literatury. Jest nadzieja, że jeden pastor otworzy księgarnię i będzie miał nasze książki na sprzedaż wraz ze składem towarów piśmiennych, itd.

      Odleciałem samolotem z Lagos do Londynu w sobotę wieczorem. Po czekaniu około czterech godzin na samolot z Benin do Lagos,
kol. 2
poinformowano mnie, że samolot nie zatrzyma się w Benin i że tego wieczoru nie będzie już samolotu. Po uczynieniu silnych zarzutów wobec urzędników i naleganiu na ich zapłacenie za taksówkę, (która kosztowała 20 funtów) ponieważ mój bilet upoważniał mnie do tego przelotu, więc wreszcie zostałem zabrany, gdy połączyli się z samolotem w powietrzu i ostatecznie zarządzili na jego lądowanie w Benin. Byłem więc w stanie otrzymać połączenie i przybyć do Anglii w niedzielę rano. W Londynie powitał mnie brat C.T. Stapleton, który niedawno odwiedził Amerykę i usłużył licznym braciom: w czasie czekania na samolot do Manchester wymieniliśmy sobie wzajemnie nasze wiadomości i doświadczenia z naszych poszczególnych podróży pielgrzymskich.

      Na lotnisku w Manchester oczekiwało na mnie gorące powitanie siostry Armstrong i innych przyjaciół. Było naprawdę przyjemną rzeczą być ponownie połączonymi. Na popołudniowym i wieczornym zebraniu w Hyde tego samego dnia opowiedziałem braciom moje doświadczenia i wyraziłem głęboką wdzięczność naszemu Ojcu Niebieskiemu za Jego miłą opiekę i uprzejmą opatrzność w ciągu całej mej podróży oraz podziękowanie za ten bardzo wielki przywilej służenia niektórym drogim braciom Mistrza w Afryce. Ogólna liczba zebrań w ciągu tej podróży wynosiła 109; uczestników na nich było 15 549; a mil przebytych 12 301. Niech Bóg udzieli Tobie mądrości pochodzącej z góry i pozwoli Ci rozwiązać liczne zagadnienia, które stoją przed nami w związku z pracą w Afryce i niechaj Bóg błogosławi swój lud w tych krajach wzrastającą znajomością Jego Prawdy.

Twój wierny brat z łaski Pańskiej,
R. E. Armstrong

kol. 1

LISTY DO OGÓLNEJ WIADOMOŚCI

      Drogi Bracie Jolly!… Uważam, że list niniejszy zastanie Ciebie bardzo zajętym w błogosławionej pracy Mistrza w duchu mądrości i wyrozumienia, ponieważ masz bojaźń (cześć) Pańską, która jest mądrością, a pokarmem Twoim jest czynienie woli Pańskiej (Ijob. 28:28; Jan 4:34). Nasz drogi brat Armstrong przywiózł nam błogosławieństwa nie dające się wyrazić. Tysiące osób przyszło, aby go słuchać. Niektórzy przyszli z ciekawości, inni zaś z powodu, że może zdobędą jakieś ziemskie korzyści, a jeszcze inni aby zdobyć Prawdę Słowa Bożego dającą życie. W jednej miejscowości, gdzie niektórzy zdawali się być zainteresowani tylko zyskiem finansowym, brat Armstrong zachęcił ich do kierowania swoich uczuć na wyższe rzeczy, a nie szukać tylko „chlebów i ryb” (Jan 6:11, 26, 27). On użył Przyp. 4:1—13 jako tekstu i przemówił do nich w bardzo prostych słowach o mądrości Bożej, która jest o wiele lepsza od ziemskiej pomyślności.

      W niektórych okolicach, gdzie służyliśmy,
kol. 2
było wiele bałwochwalstwa i uprawiania Spirytyzmu. Jednak znaleźliśmy uszy ku słuchaniu i radujące się serca nawet w takich miejscowościach, szczególnie wśród braci wierzących w Ewangelię. Ostatnio w Nigerii było wiele walki i niepokoju. Po skończeniu usługi w jednym miejscu około 5 godz. po południu, udaliśmy się do następnej miejscowości poprzez bardzo wyboistą i krętą drogę. Na jednym zakręcie było kilku ludzi, którzy nam zastąpili drogę. Był już zmrok i kilku łotrów otoczyło samochód i usiłowało nas zatrzymać. Przyśpieszyłem biegu, prowadząc wóz jedną ręką, a drugą trzymając róg i trąbiąc w niego. Ustąpili więc oni z drogi, ale zaczęli rzucać piasek i małe kamienie do środka samochodu. Brat Armstrong i inni, którzy siedzieli na tylnym siedzeniu, zostali pokryci piaskiem. Dzięki jednak Bogu zdołaliśmy uciec!

      Bracia przyszli z różnych okolic, z bliska i daleka, aby wziąć udział w naszej generalnej konwencji.

poprzednia stronanastępna strona